Home Biznes i Ludzie Ludzie NAJLEPSZE DOPIERO PRZED NAMI
NAJLEPSZE DOPIERO PRZED NAMI
0

NAJLEPSZE DOPIERO PRZED NAMI

0
0

Wywiad z Andrzejem Wiśniowskim, założycielem i właścicielem firmy Wiśniowski.

Grzegorz Przepiórka: 30 lat temu założył Pan firmę, która dzisiaj zdobywa rynki europejskie i wyznacza horyzonty w swojej branży. Jaka była pierwsza brama, ta, od której wszystko się zaczęło?
Andrzej Wiśniowski: Wszystko zaczęło się od zepsutej bramy. Tego dnia pracowałem w jakimś miejscu i pamiętam, że była tam piękna brama uchylna. Widziałem taką pierwszy raz w życiu. Niestety była zepsuta i gdy właściciel chciał wyjechać z garażu, to musiało przyjść czterech ludzi, żeby ją otworzyć. Naprawiłem wtedy tę bramę tak, że obsługiwało się ją w pojedynkę.

Mój tata w tym czasie prowadził gospodarstwo. Miał w nim trzy garaże na maszyny rolnicze, traktor, auto, jakieś szpargały. Nie miał jednak w tych garażach bram. Pierwszą zrobiłem sam i od razu wymyśliłem, że będzie otwierana automatycznie – co nie znaczy, że również zamykana. Zamknąć ją trzeba było ręcznie.

Opracowałem specjalny układ dźwigni, sprężyn i elektrozamka. Wystarczyło podjechać do słupka i nacisnąć guzik. Brama się otwierała, a wychodząc z auta, można ją było zamknąć. Bardzo spodobała się mojemu bratu. Kupił ją, a tata znów został bez bramy (śmiech).

G.P.: Firma WIŚNIOWSKI zrodziła się z marzenia, potrzeby czy z idei? A może było jeszcze inne źródło?
A.W.: Pierwsza była potrzeba. Na rynku brakowało takich rozwiązań. Widać to było po sukcesie w ciągu pierwszych miesięcy istnienia firmy. Więc to nie tylko moja potrzeba, ale też ta rynkowa. Było w tym także trochę marzeń, bo tworząc firmę, decydowałem się na konkretną drogę zawodową. Ale pierwszą inspiracją do tworzenia bram były słowa mojego taty, który, gdy jeszcze byłem dzieckiem, mówił, wskazując na garaże, że „tutaj zrobimy takie specjalne bramy na pilota”.

Od dzieciństwa przejawiałem zdolności mechaniczne. Wystarczyło to tylko wykorzystać. Zacząłem od pracy w garażu. Produkowałem jedną bramę na tydzień, a marzyłem, żeby produkować jedną dziennie. To marzenie spełniło się po pół roku i wtedy garaż przestał mi wystarczać. Wiedziałem, że aby iść do przodu, muszę przenieść produkcję do większego pomieszczenia i zatrudnić ludzi.

G.P.: Chciał Pan stworzyć firmę, która nie będzie jedną z wielu. Skąd Pan już wtedy wiedział, że nie wystarczy być, a trzeba się wyróżnić? Intuicja?
A.W.: Raczej logika. Dla mnie było oczywiste, że trzeba być w jakiejś dziedzinie „tym pierwszym”, bo tego tytułu nie da się stracić. Dlatego tworząc nowe produkty, zawsze zadaję sobie pytanie: co to wniesie na rynek i w jaki sposób go wzbogaci?

Brama uchylna w wersji automatycznej to coś, co robiło wrażenie. Wystarczyło postawić szyld reklamowy przy drodze, by następnego dnia pod firmą ustawiły się kolejki chętnych do zakupu bramy. Już wtedy zdałem sobie sprawę, że innowacyjność to klucz do sukcesu.

G.P.: W jednej z rozmów powiedział Pan, że mijające dekady są jak etapy podróży. Jaka to była podróż przez te ostatnie 30 lat? I jakie etapy by Pan wyróżnił?
A.W.: To podróż pełna doświadczeń. Zaczynaliśmy jako firma lokalna, potem przyszedł etap po targach w Poznaniu, gdy zaczęliśmy rosnąć na całą Polskę. W 1997 roku otworzyliśmy własną ocynkownię. To była pierwsza inwestycja i w dodatku tak ogromna, że część banków odmówiła udzielenia kredytu. Podjąłem ryzyko, bo wiedziałem, że dzięki temu zabezpieczymy nasze bramy na długi czas i będziemy mieć kontrolę nad całym procesem ich produkcji, a to da nam kolejną przewagę. Nie myliłem się. Zawsze szukam w biznesie potwierdzenia, że idę w dobrym kierunku i to potwierdzenie szybko wtedy uzyskałem. Nie czekałem więc, by spłacić kredyt, i zacząłem kupować kolejne maszyny. Potem przyszedł czas na inwestycje w Przemysł 4.0, automatyzację i robotyzację. Poczyniliśmy te działania jeszcze zanim niemieccy inżynierowie nazwali to zjawisko rewolucją przemysłową. Część maszyn projektowaliśmy sami i to dało nam kolejną przewagę rynkową – nie musieliśmy ograniczać się do dostępnych rozwiązań. Kolejne etapy podróży to stworzenie programu do projektowania ogrodzeń
AW Expert, rebranding marki i pierwsze produkty w wersji smart.

G.P.: Co po 30 latach uznałby Pan za największy sukces firmy? Co sprawia Panu największą satysfakcję?
A.W.: Udało nam się stworzyć coś unikalnego w skali kraju. Mamy firmę ze 100% polskiego kapitału, z fabryką w Polsce, w Wielogłowach. To wielki sukces, ale szczególnie dobrze wspominam samo założenie firmy w 1989 r. Dało mi to poczucie, że jestem przedsiębiorcą oraz umożliwiło stworzenie miejsc pracy dla wielu ludzi. Razem rozwijamy firmę, wymyślamy i konstruujemy produkty, ulepszamy procesy, zdobywamy nowe rynki. To jest fascynujące.

Sukcesem była dla mnie każda jedna rzecz, którą się budowało. Robiliśmy bardzo dużo elementów, żeby mieć cały proces produkcji pod kontrolą. Na początku sporo nas to kosztowało, ale po jakimś czasie panowaliśmy nad produktem w stu procentach. Stał się dokładnie taki, jak chcieliśmy.

 

Zacząłem od pracy
w garażu. Produkowałem
jedną bramę na tydzień,
a marzyłem, żeby
produkować jedną
dziennie.

 

G.P.: Zaczęliśmy od maszyn, ale firma WIŚNIOWSKI przede wszystkim dba o kompetentną kadrę, w tym przyszłych pracowników. Jak wyglądało i wygląda zaangażowanie w kształcenie przyszłych kadr?
A.W.: Wiele branż narzeka na brak pracowników, ale w czasie, gdy rąk do pracy nie brakowało, nie robiły nic, by przygotować się na gorsze momenty. Nie mamy dziś problemów kadrowych, bo już dawno temu zaczęliśmy szkolić własnych pracowników w szkole zawodowej Praktyk. Młodzi ludzie mogą uczyć się tam elektromechaniki, ślusarstwa czy lakiernictwa.

Praktyk kształci również w zawodach, których nie ma w strukturze firmy. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego w takim razie poświęcamy swój czas na szkolenie osób, których potem nie zatrudnimy? WIŚNIOWSKI to firma sądecka i wszyscy jesteśmy bardzo przywiązani do naszego regionu. Każdy fachowiec to szansa na lepszą przyszłość Sądecczyzny, rozwój lokalnego rynku oraz dobre życie dla mieszkańców. Nie zatrudnimy wszystkich uczniów, ale każdy z nich bez problemu znajdzie pracę na rynku.

G.P.: WIŚNIOWSKI to firma nie tylko w pełni sił twórczych, ale i młoda duchem. Odzwierciedlają to m.in. smart rozwiązania, które już od kilku lat znajdują się w ofercie. Jak rozwija się ten obszar działalności i jaki oddźwięk znajdują smart nowości wśród klientów?
A.W.: Od lat jesteśmy w czołówce krajów, które najchętniej korzystają z nowoczesnych technologii. W telefonach mamy dziś pieniądze, kontakty do rodziny i znajomych, całą wiedzę świata. Stało się dla nas naturalne, że i kontrola nad dostępem do domu – czyli właśnie nad bramą wjazdową, drzwiami czy bramą garażową – również powinna się w tym telefonie znaleźć. Zdawaliśmy sobie sprawę, że wśród klientów pojawi się obawa przed nieznanym, strach przed powierzeniem swojego bezpieczeństwa inteligentnym technologiom. Wdrożyliśmy więc szereg działań, by pokazać, że wszelkie wątpliwości są bezpodstawne, że właśnie w tym kierunku kroczy cały świat i nie należy się tego bać. Nowe pokolenie klientów, które już niedługo wejdzie na rynek budownictwa, nie będzie chciało słuchać o innowacjach technicznych, jakie zastosowaliśmy w produkcji. Nowe pokolenie zapyta: „co mi to da?”, a my wtedy wyciągniemy smartfona albo użyjemy komendy głosowej, by pokazać, że komfort i bezpieczeństwo to już nie tylko unikatowe rozwiązania mechaniczne, a właśnie inteligentne technologie.

G.P.: Jak obecnie wygląda struktura produkcji firmy? WIŚNIOWSKI to właściwie synonim bram i systemów ogrodzeniowych, ale od kilku lat oferta jest poszerzana o stolarkę. Jakie miejsce w strategii firmy zajmuje ten segment produktów?
A.W.: Staramy się, by nasza oferta była możliwie jak najszersza. Zaczynaliśmy od bram garażowych, ale klienci szybko wymusili na nas produkcję bram ogrodzeniowych. Później rynek zażyczył sobie drzwi. Pojawiła się też potrzeba, by te wszystkie produkty pasowały do siebie wzorniczo i tak powstała kolekcja Home Inclusive 2.0.

Ale wracając do stolarki: to jest dopełnienie naszej oferty, dzięki temu jest kompletna. Klienci mogą zamknąć swoją inwestycję, odwiedzając tylko jeden salon sprzedaży. Okna i drzwi są najczęściej pierwszymi produktami, które montuje się w budynku, więc mamy kontakt z klientem o krok wcześniej i możemy mu zaproponować nasze bramy, drzwi i ogrodzenia.

Okna to dla nas nie nowość. Produkujemy je od 27 lat, choć w innej technologii. Pierwsze były z aluminium, a teraz będziemy produkować również okna PVC, bo tego wymaga rynek. W tym celu zbudowaliśmy zupełnie nową fabrykę.

 

Udało nam się stworzyć
coś unikalnego w skali
kraju. Mamy firmę ze
100% polskiego kapitału,
z fabryką w Polsce,
w Wielogłowach.

 

G.P.: Oprócz działalności typowo biznesowej firma od wielu lat wykazuje silne zaangażowanie społeczne. Warto w tym miejscu wspomnieć m.in. o Fundacji Horyzont360, której działalność skupia się na kreowaniu oraz opracowywaniu koncepcji zagospodarowania turystyczno-rekreacyjnego wokół Jeziora Rożnowskiego. Czy udało się reaktywować to piękne miejsce?
A.W.: Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak spędzało się wakacje nad Jeziorem Rożnowskim. Dlatego zawsze chciałem, by ludzie pracujący i zarabiający na Sądecczyźnie mogli odpoczywać właśnie tutaj. Jestem lokalnym patriotą i działam tutaj, dlatego nigdy nie przeniosłem firmy do innej części Polski, postawiłem na rozwój w Wielogłowach.

Nad Jeziorem Rożnowskim zaczęliśmy od pięciogwiazdkowego Heron Live Hotel. Potem powstała Fundacja Horyzont360, która działa na rzecz rewitalizacji jeziora, poprawy infrastruktury turystycznej i rozwoju mikroprzedsiębiorczości w jego okolicy. Jest jeszcze sporo do zrobienia, ale widać już pierwsze efekty, które przyciągają gości z całej Polski. Fundacja stworzyła markę Rożnowskie Jezioro Marzeń, która zrzesza lokalnych producentów i twórców ludowych, aktywnie działa na rzecz edukacji ekologicznej oraz organizuje szereg wydarzeń kulturalnych i sportowych dostępnych dla mieszkańców oraz turystów. To jednak dopiero początek.

G.P.: Jakie będą kolejne kroki? Jakie są cele na następne 30 lat? Jakie wyzwania czekają Pana oraz firmę WIŚNIOWSKI?
A.W.: Mam dużo planów na najbliższe lata, ale wolę trzymać je w tajemnicy. Na pewno celem będzie ekspansja zagraniczna i kolejne inwestycje w automatyzację. Chcemy być konkurencyjni globalnie i utrzymywać mocną pozycję na rynku. Przez ostatnie 30 lat osiągnęliśmy wiele. Z dumą i satysfakcją patrzyłem na milowe kroki w rozwoju firmy WIŚNIOWSKI. I choć niektórzy już teraz mówią o sukcesie, ja wierzę, że najlepsze dopiero przed nami.

 

 

open