Home Biznes i Ludzie Ludzie ANDRZEJ TOMANA – 30 LAT W DOBREJ KONDYCJI
ANDRZEJ TOMANA – 30 LAT W DOBREJ KONDYCJI
0

ANDRZEJ TOMANA – 30 LAT W DOBREJ KONDYCJI

0
0

Cały czas jako firma uczestniczymy w rewolucji BIM – i to się nam bardzo podoba. Szczególną satysfakcję daje nam uczestnictwo w projektach innowacyjnych.

Grzegorz Przepiórka: W tym roku Datacomp obchodzi jubileusz 30-lecia działalności. Cofnijmy się myślami o trzy dekady. Jak narodziła się firma Datacomp? Jakie były jej początki?
Andrzej Tomana:
Pomysł podsunął nieznajomy w autobusie. Słuchał mojej rozmowy o perspektywach komputeryzacji (1987 rok!) i spytał: „czy te komputery to jest interes?”. To człowiek, który z wykształcenia jest artystą grafikiem, ale miał smykałkę do biznesu. Kupił na początek „tajwańczyka”, czyli „peceta” i pomógł założyć firmę. Moim wspólnikiem został kolega z uczelni, a niebawem dołączyli dwaj moi studenci. Jak firma nieco okrzepła, „artysta” sprzedał nam swoje udziały i odtąd jesteśmy razem – czterech wspólników funkcjonujących zgodnie, co nie jest częste w naszym narodzie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wtedy popełniliśmy pierwszy błąd – opracowaliśmy pierwsze programy dla konstruktorów budowlanych. Programy były bardzo dobre, ale to nie był jeszcze czas na takie rozwiązania i nie było z tego chleba. Ale weszły ustawy ministra Wilczka z formułą: „co nie jest zakazane, jest dozwolone”, więc handlowaliśmy także komputerami i osprzętem, oczywiście na miarę skromnych możliwości finansowych.

G.P.: Okres 30 lat w dziedzinie oprogramowania to chyba cała era. Jak zmieniała się w tym czasie firma Datacomp?
A.T.:
Niektórzy pamiętają jeszcze system DOS i chwalą go sobie, i my tworzyliśmy oprogramowanie w tym systemie. Były to świetne programy dla konstruktorów do analizy oraz wymiarowania konstrukcji różnego typu zgodnie z normami i z uwzględnieniem wyrafinowanych efektów. Stworzyliśmy środowisko graficzne, zanim jeszcze powstały „okienka”. Są jeszcze użytkownicy pracujący w tych programach na archaicznym sprzęcie. A okienka właśnie weszły i okaza ło się, że programy trzeba napisać na nowo, na co nie było nas stać, tym bardziej, że cena 500 PLN za program uważana była za wygórowaną. Sprzedawaliśmy także oprogramowanie innych producentów, w tym systemy kosztorysowe. System był niezły, ale producent ignorował problemy użytkowników i nasze postulaty ulepszenia. Po naradzie zdecydowaliśmy więc, że napiszemy własny – już na platformie Windows. I tak powstała ZUZIA. Często pytano – skąd nazwa? Z przekory, bo nie lubiłem nazw „dętych” i nobliwych, i tak zostało prawie do dzisiaj. To był dobry krok, własny system pozwolił na wprowadzenie naszych pomysłów, które stały się standardami na rynku. Ale popełniliśmy także wiele błędów, w tym oprogramowanie a la BIM, które nie trafiło na swój czas.

G.P.: Największe sukcesy Datacomp-u w ciągu ostatnich 30 lat to…
A.T.:
Największy sukces? Po pierwsze: że udało się przetrwać w dobrej kondycji i zgodzie. Po drugie to praca w dobrym, kompetentnym zespole z inteligentnymi i sympatycznymi współpracownikami. Po drodze zdobyliśmy wiele ciekawych kontraktów, nagród i wyróżnień. Ostatnie lata to okres, w którym wprowadziliśmy na rynek kilka nowych produktów: BIM Vision i BIMestiMate dla rynku budowlanego i dataERP do planowania produkcji przemysłowej – i to nie tylko na rynek polski, ale globalny. Ostatnim sukcesem jest zakup siedziby, którą dotąd wynajmowaliśmy.

G.P.: Jaką pozycję na rynku wypracowała firma w ciągu trzech dekad funkcjonowania?
A.T.:
Firma zajmuje określone nisze i jest w tych niszach rozpoznawalna i ceniona. Nie ma zapewne budowlańca, który nie znałby naszej ZUZI. Osoby zajmujące się zamówieniami publicznymi z pewnością kojarzą nasze ProPublico, a obecnie nasz system dataERP jest oceniany jako najnowocześniejsze tego typu oprogramowanie. W przeszłości firma wprowadziła na nasz rynek szereg wartościowych systemów inżynierskich, zlokalizowała je i sprzedawała z sukcesem. Być może przyczyniło się to po części do przejęcia tych systemów przez „dużych graczy”. To ostatecznie nas przekonało, że warto budować ofertę opartą na własnych produktach, co obecnie robimy z większą determinacją.

G.P.: Które z produktów sygnowanych logo Datacomp należą dziś do kategorii must have?
A.T.:
Na pewno do produktów tego typu zaliczyć można przeglądarkę BIM Vision, która wraz z API jest narzędziem rozwojowym o dużym potencjale. W zeszłym roku przeglądarka została pobrana na całym świecie przez blisko 100 tysięcy użytkowników. Na bazie systemu ZUZIA wyposażonego w moduł przeglądania modeli BIM powstał nowy system kosztorysowy BIMestiMate, który jest jedynym narzędziem 4D i 5D w Polsce zachowującym jednocześnie funkcjonalność ZUZI. Mamy nadzieję, że dla producentów, dla których priorytetem jest szczegółowe planowanie produkcji, narzędziem niezbędnym stanie się dataERP.

G.P.: Teraz wywołam temat-rzekę – BIM. Jak ocenia Pan postęp we wdrażaniu tej technologii w Polsce? Jakie perspektywy rysują się w tym kontekście? Jakie działania mogłyby usprawnić implementację BIM na polskim gruncie?
A.T.:
To rzeczywiście szeroki temat. Jeszcze rok, czy dwa lata temu perspektywy wdrożenia BIM w Polsce oceniałem z pewnym dystansem. Obecnie obserwuje się szybko rosnące zainteresowanie BIM i chęć wdrożenia przez coraz większą liczbę firm. Na pewno pomogłoby tu szersze otwarcie na BIM przez inwestorów publicznych. Obserwując działania ministerialne, widać także brak determinacji i konsekwencji, co powoduje, że poza oddolnymi działaniami nie ma żadnego postępu na poziomie decyzji rządowych. Chodzi na początek o stosunkowo niewielkie środki na opracowanie polskich standardów BIM. Także samorząd inżynierski i stowarzyszenia oraz organizacje branżowe, szczególnie te, które mają środki, nie inwestują w technologie informatyczne, które mogłyby pomóc polskiemu sektorowi budowlanemu zwiększyć produktywność.

G.P.: Jak Datacomp wpisuje się w BIM rewolucję?
A.T.:
Może to zabrzmi nieskromnie, ale Datacomp jest z pewnością pierwszą polską firmą, która włączyła się w tę rewolucję w kraju i rozpoczęła pracę nad systemami BIM. A personalnie to ja jestem sprawcą, który przekonał wspólników, aby zainwestować w technologię BIM. I cały czas jako firma uczestniczymy w tej rewolucji – i to się nam bardzo podoba. Szczególną satysfakcję daje nam uczestnictwo w projektach innowacyjnych; ostatnio wygraliśmy dwa konkursy na dofinansowanie takich projektów.

G.P.: Modelowaniu informacji o budynku poświęcił Pan książkę pt. „BIM. Innowacyjna technologia w budownictwie”. Jaki był główny motyw, by ją napisać? Na jakie trudności Pan napotkał podczas tworzenia?
A.T.:
To był imperatyw. Musiałem napisać coś, co pozwoliłoby uporządkować wiedzę o BIM i ułatwiłoby promocję tej technologii w naszym kraju. Pisałem przez rok, między czwartą i szóstą rano. Największym problemem była korekta; zleciłem ją profesjonalnemu wydawnictwu, ale efekty były marne. To samo ze składem. Koszty pokrywałem z własnej kieszeni. Dopiero drugie wydanie nakładem „Buildera” było bardziej udane.

G.P.: Co dalej? Jakie są plany rozwoju firmy Datacomp na kolejne lata i dekady?
A.T.:
I have a dream (właśnie czytam książkę o autorze tej nieśmiertelnej introdukcji, pt. „Ogar piekielny ściga mnie”, polecam). Tak, ja też mam pewne marzenie – polska szkoła aplikacji BIM. Przeglądarka BIM Vision to świetny silnik graficzny, który może wizualizować wszystko, co potrzeba w modelu BIM, a API może służyć do tworzenia aplikacji użytkowych. Jakich? Do przedmiarów, kalkulacji kosztów, analizy kolizji, obsługi zamówień, współpracy zespołowej, rozwiązań FM, współpracy z systemami SCADA… i mógłbym wymienić jeszcze wiele innych. Jak na razie współpracujemy w tej sprawie z firmami ze świata – z RPA, Hongkongu, Szwajcarii, Niemiec, Słowacji, Hiszpanii, Francji, a ostatnio z USA. Ale nie w naszym kraju. Myślę, że mogłaby powstać taka elitarna specjalność przy uczelni, gdzie we współpracy z praktykami BIM powstawałyby aplikacje „polskiej szkoły BIM”.

open