1. Home
  2. Biznes i Ludzie
  3. GIEŁDOWI LIDERZY I ICH AMBICJE
GIEŁDOWI LIDERZY I ICH AMBICJE
0

GIEŁDOWI LIDERZY I ICH AMBICJE

0

Sezon na publikacje wyników rocznych przez giełdowych graczy już za nami, więc to dobry moment, żeby przyjrzeć się sprawozdaniom finansowym dwóch dużych reprezentantów branży budowlanej z Giełdy Papierów Wartościowych, podsumować rok 2023 i przeanalizować kluczowe wyzwania stojące przed liderami oraz rynkiem budowlanym.

Budimex SA
Ostatni kwartał 2023 roku nie rozczarował i finalne wyniki za cały miniony rok stanowią kolejny historyczny rekord. Grupa otarła się próg 10 mld złotych przychodów, utrzymując dwucyfrową dynamikę wzrostu obrotów. W ślad za zwiększonymi przychodami podążała również rentowność. Marże operacyjne osiągane przez Budimex znane są na rynku z bycia bardzo wysokimi, niemniej jednak finalna rentowność operacyjna na poziomie 8% to doskonały wynik. Jeśli dodamy do tego wysokie przychody odsetkowe od utrzymywanych w bankach środków pieniężnych, otrzymujemy formułę, która pozwoliła Budimexowi zamknąć rok 2023 wynikiem brutto przekraczającym 900 mln zł.

Przyczyn skokowego wzrostu przychodów należy upatrywać przede wszystkim w dwóch obszarach podstawowej działalności – budownictwie kolejowym (wzrost przychodów rok do roku o prawie 33%) i lądowo-inżynieryjnym (ponad 15% wzrostu rok do roku). Z kolei jako główny czynnik wzrostu rentowności biznesu prezes zarządu wskazuje ustabilizowanie się cen kluczowych materiałów budowlanych.

Grupa Mirbud
Z kolei grupa Mirbud drugi rok z rzędu utrzymała skonsolidowane przychody powyżej poziomu 3 mld zł. Obrót grupy pozostał na takim samym poziomie jak w zeszłym roku, ale to, co jest największym sukcesem skierniewickiej grupy, to poprawa rentowności operacyjnej. Marżowość realizowanego portfela zleceń jest niższa niż w przypadku Budimexu, jednak Mirbud osiągnął rentowność operacyjną na poziomie 6,7% wobec 5,3% w roku 2022. W wartościach nominalnych zysk brutto urósł rok do roku o prawie 20 mln zł. Jako przyczyny poprawy rentowności wskazywane są przede wszystkim korzystne zmiany w otoczeniu rynkowym – wychłodzenie rynku usług podwykonawczych i spadek kosztów budowy oraz zwiększenie limitu waloryzacji dla robót w obszarze infrastruktury drogowej. Jeśli chodzi o strukturę przychodów, kluczowe segmenty utrzymały swój udział w ogóle przychodów – budownictwo drogowe i kubaturowe złożyły się na ponad 90% przychodów całej Grupy Mirbud.

Informacje przekazane rynkowi przez spółki wysyłają obserwatorom dość jasny przekaz – nawet chwilowa stabilizacja rynku i cen materiałów pozwala spółkom na złapanie oddechu i odbudowanie kurczącej się gwałtownie w przeszłości rentowności. Wbrew licznym zapowiedziom zgłaszanym przez rynkowych liderów w poprzednich komunikacjach dywersyfikacja biznesu i wchodzenie w nowe segmenty na razie nie były konieczne i nie stanowiły kluczowego składnika wyników. Najmocniejsi gracze wygenerowali największe wzrosty nie w segmentach, w które inwestują, ale w tych, gdzie są mocni od wielu lat – tak jak wspomniani czy np. Grupa Erbud w segmencie budownictwa dla OZE.

Wspólne ambicje
Oczywiście wspólną ambicją całego rynku budowlanego jest rosnąć w jak najszybszym tempie. Pytanie, które należy sobie zadać, to: który z kierunków rozwoju jest najlepszy i najefektywniejszy? Czy stawiać na dalszą penetrację rynku w segmentach, w których dany gracz był historycznie najmocniejszy, czy raczej na rozszerzanie oferty produktowej i szukanie szczęścia na nowych rynkach, nie tylko z perspektywy produktowej, ale też geograficznej?

W tych rozważaniach niewątpliwie należy w pierwszej kolejności spojrzeć na otoczenie makroekonomiczne. W Polsce branża budowlana stanowi ok. 7% krajowej gospodarki, podczas gdy w niektórych krajach zachodnich ta proporcja sięga nawet 12%. To wskazuje, że w Polsce jest nadal dużo projektów do realizacji, niezależnie od tego, czy megainwestycje typu CPK lub elektrownia atomowa ruszą w najbliższym czasie. Zwiększenie istotności branży budowlanej w całości gospodarki krajowej może też stanowić wstęp do konsolidacji rynku. Polskim firmom ciężko rywalizować na międzynarodowym rynku, niezależnie od coraz śmielszych planów ekspansji zagranicznej, np. Budimexu (realizacja kontraktów kolejowych w ramach konsorcjów na Łotwie) czy Erbudu (budownictwo modułowe kierowane na rynek niemiecki). Jedynie konsolidacja rynku, i to na masową skalę, mogłaby pomóc polskim przedsiębiorstwom wychodzić śmielej na rynki zachodnie i odgrywać tam istotną rolę. Bez tego głównym kierunkiem rozwoju musi pozostać rodzimy rynek.

Przeszkody
Nasze lokalne podwórko cierpi z powodu dużego uzależnienia od uwarunkowań politycznych. Przykładem jest tutaj rynek kolejowy – brakuje nowych zleceń o dużej wartości z uwagi na powolny spływ środków z UE. Duże inwestycje, które w zasadzie wydawały się pewne (np. „szprychy” – komponent kolejowy CPK czy Kolej Plus), są poddawane rewizjom, które powodują wstrzymania w wydatkowaniu, a niekiedy nawet zamykanie programów i tworzenie ich od zera w innym kształcie – co z kolei blokuje przepływ pieniądza i inwestycje. Niezależnie od dyskusji o kształcie infrastruktury kolejowej (szprychy kontra igrek) nakłady pieniężne na nowe inwestycje kolejowe są potrzebne – potwierdzi to każdy, kto na majówkę wybrał się pociągiem.

Rozwiązaniem wszystkich problemów branży miało być odmieniane przez wszystkie przypadki w trakcie kampanii wyborczej KPO. Tymczasem przedstawiciele branży, zwłaszcza największych podmiotów, podchodzą do tematu z dużą dozą sceptycyzmu. Środki będą musiały być wydatkowane bardzo szybko i na bardzo konkretne cele. Rynek w tej sytuacji może zostać zalany inwestycjami, które nie będą możliwe do przerobienia w tak krótkim okresie z uwagi na to, że po pandemii i pierwszym szoku wywołanym wojną w Ukrainie rynek budowlany został mocno przerzedzony, wiele spółek ogłosiło upadłość, baza podwykonawców się skurczyła – co zresztą przełożyło się na uspokojenie cen na rynku usług budowlanych na każdym poziomie. W przypadku niezrealizowania inwestycji w określonym czasie zapisy umowne prawdopodobnie będą zakładały dla generalnych wykonawców istotne kary, obejmujące np. zwrot środków pochodzących z KPO, a to bez wątpienia będzie pocałunek śmierci dla podejmujących się tych kontraktów.

Powiew optymizmu
Na rynku jednak zdecydowanie panuje poprawa nastrojów. Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury zbliża się powoli do pól neutralnych (tj. na poziomie 0) po raz pierwszy od 2019 roku, pozostając w trendzie wzrostowym przez ostatnie 5 lat, z dołkiem na czas wybuchu wojny w Ukrainie. Optymiści powiedzą, że to dobry znak i być może największa hossa stymulowana przez wielkie inwestycje dopiero przed nami. Tymczasem pesymiści z pewnością wskażą, że przywołany przeze mnie przed chwilą wskaźnik historyczne maksima wyśrubował tuż przed kryzysem gospodarczym 2007–2009.

Na postawione przeze mnie w artykule pytania na ten moment chyba nikt nie jest w stanie wskazać odpowiedzi ze stuprocentową pewnością. To, co napawa optymizmem, to fakt, że przedsiębiorcy i kierownictwa największych graczy na rynku chcą prowadzić ze sobą dialog i działać wspólnie. W toczonych rozmowach rynkowi gracze deklarują chęć współpracy w imię tego, żeby skończyć z budowaniem jako celem samym w sobie – branża budowlana, jak każda inna, powinna funkcjonować tak, żeby generować zyski. Widząc takie nastawienie liderów największych organizacji, tym bardziej warto obserwować rynek generalnych wykonawców, do czego gorąco zachęcam.


O autorze: Jakub Waszkiewicz jest biegłym rewidentem z ponad 10-letnim doświadczeniem w badaniu sprawozdań finansowych. Specjalizuje się w audycie i doradztwie dla klientów z sektora budowlanego i nieruchomości.


tags: