1. Home
  2. Biznes i Ludzie
  3. Ludzie
  4. SZYMON WOJCIECHOWSKI: NAJLEPSZE PROJEKTY DOPIERO PRZEDE MNĄ
SZYMON WOJCIECHOWSKI: NAJLEPSZE PROJEKTY DOPIERO PRZEDE MNĄ
0

SZYMON WOJCIECHOWSKI: NAJLEPSZE PROJEKTY DOPIERO PRZEDE MNĄ

0

W zawodzie architekta mnóstwo jest wzlotów i upadków, ale mimo to przez ponad 35 lat pracy nigdy nie żałowałem, że wybrałem taką drogę. Wierzę w to, że najlepsze projekty są jeszcze przede mną.

Szymon Wojciechowski, Prezes Zarządu APA Wojciechowski, to architekt z ponad 35-letnim stażem. Choć w jego portfolio znajdują się znane i cenione przedsięwzięcia – m.in. White Square Office Center w Moskwie czy Alchemia w Gdańsku – sam twierdzi, że najlepsze projekty są jeszcze przed nim. Zdobywca tytułu Architect of the year 2009 i laureat statuetki Polski Herkules 2017, prywatnie jest zapalonym rowerzystą i wielbicielem warszawskiej Pragi Południe. – Dla Szymona najważniejszym sukcesem jest firma, którą stworzył. To jego projekt życia – podkreślają współpracownicy.

Miał zostać strażakiem
Szymon Wojciechowski urodził się i wychował w Warszawie. W dzieciństwie wierzył, że kiedyś zostanie strażakiem. Na początku liceum na poważnie zainteresowała go jednak architektura. Zaczął pobierać lekcje rysunku od wziętego warszawskiego architekta. I to właśnie tam po raz pierwszy zobaczył, jak wygląda pracownia architektoniczna „od kuchni”. Wycieczki do pracowni szczęśliwie zakończyły się pozytywnym wynikiem egzaminu wstępnego na architekturę na Politechnice Warszawskiej.

American Dream
Jeszcze na studiach, w 1981 r., Wojciechowski wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Za oceanem podjął naukę na Uniwersytecie w Detroit. Skorzystał wówczas z wymiany studenckiej zainicjowanej przez Witolda Staniszkisa, cenionego architekta i grafika. Wymiana ta przypominała dzisiejszego Erasmusa, choć na zdecydowanie mniejszą skalę. – W praktyce polegało to na tym, że dziesięciu polskich studentów architektury wyjechało na semestr do Stanów, a dzięsięciu Amerykanów przyjechało na nasze miejsce do Polski. Ten wyjazd miał dla mnie ogromne znaczenie. To tam mogłem z bliska oglądać dzieła wielkich amerykańskich architektów, takich jak Frank Lloyd Wright czy Louis Sullivan. Przez te pół roku znacznie poprawiłem też mój angielski. Pamiętam, że wtedy nie tylko nauczyłem się innego spojrzenia na architekturę, ale i zobaczyłem zupełnie inny świat – wspomina prezes Wojciechowski.

Początki APA
Krótko po powrocie ze Stanów Wojciechowski rozpoczął pracę w APA PP. Tyle że wtedy pracownia miała niewiele wspólnego z tym, jak wygląda dziś. – W APA, czyli wówczas Autorskich Pracowniach Architektury, pojawiłem się w 1982 roku. W teorii było to państwowe przedsiębiorstwo. W praktyce – federacja niezależnych pracowni architektonicznych, które miały tzw. czerwoną czapeczkę. Był więc oficjalny dyrektor, ale i tak każda z pracowni działała niezależnie. Jedną z nich prowadził mój teść, Zbigniew Pawelski. W 1985 r. teść miał zawał. Na szczęście wyszedł z niego i żyje do dziś. Wówczas ktoś musiał go jednak zastąpić i to mnie powierzono to zadanie – tłumaczy Wojciechowski. Na początku nowy szef pracowni musiał jednak borykać się codziennością czasu PRL. Prawdziwą zmorą było ogromne uzależnienie architektów od wykonawców, których wówczas w województwie było zaledwie kilku. – W praktyce wyglądało to tak, że po obejrzeniu projektu przychodził do nas pan dyrektor i mówił: „O nie, tak się nie da tego zrobić. Tu trzeba wyprostować, tam dodać kilka metrów, a w ogóle to zrobimy to z betonu, a nie z cegły”. Taki dyktat sprawił, że za komuny na potęgę powstawały masowe blokowiska. Niestety oglądamy je do tej pory – wspomina prezes.

APA Wojciechowski
Po upadku komuny APA przekształciła się w spółdzielnię, a potem rozdzieliła się na szereg kompletnie niezależnych pracowni o zupełnie innych nazwach. Wojciechowski już wtedy miał coraz więcej zagranicznych klientów. Architekt bardzo chciał zawrzeć w nazwie firmy swoje nazwisko. Obawiał się jednak „strzału w kolano”. – Moje nazwisko ma 13 liter. Miałem więc uzasadnione obawy, że np. amerykański klient, zamiast łamać sobie język na nazwie pracowni, pójdzie do konkurencji. Dlatego zdecydowałem, że nasza pracownia będzie nazywała się APA Pawelski Wojciechowski (później APA Wojciechowski – przyp. red.), w skrócie APA. To rozwiązanie nawiązywało do korzeni pracowni, ale i było bardzo praktyczne – mówi Wojciechowski.

Wolny rynek, wolny architekt
Po 1989 r. Wojciechowski zaczął pr꿝nie rozwijać swoją pracownię. Koniec z dyktatem wykonawcy pozwolił APA rozwinąć skrzydła, zwłaszcza w projektach komercyjnych. Pod koniec lat 90. Szymon Wojciechowski wraz ze swoją ekipą zaprojektowali m.in. pierwszą siedzibę telewizji TVN i pierwszy w ich pracowni nowoczesny biurowiec – Saski Crescent. Grono właścicielskie powiększyło się w 1999 r. o Michała Sadowskiego, a w 2008 roku o Witolda Dudka i Marcina Grzelewskiego. Na początku XXI wieku przyszedł czas na projekty ogromnych kompleksów biurowych na Wschodzie, m.in. White Square i White Garden Office Center w Moskwie czy kijowskiego Unitu. W tym samym czasie także w Polsce realizowane były bardzo znane projekty architektoniczne. Wojciechowski współtworzył m.in. warszawskie centrum handlowe Blue City, Galerie Malta w Poznaniu czy kompleksy Alchemia w Gdańsku, The Park w Warszawie i Business Garden Wrocław. Obecnie pracuje nad głośnymi projektami, jak Port Praski czy Elektrownia Powiśle. Wraz z nowymi projektami posypały się liczne nagrody i wyrazy uznania – m.in. tytuł Architect of the Year 2009 czy statuetka Polskiego Herkulesa 2017. Obecnie APA Wojciechowski to największe biuro architektoniczne w Polsce. Pracownia zatrudnia ponad sto osób, które zajmują się głównie projektami mieszkań, domów, biur i centrów handlowych. Do niedawna pracownia APA Wojciechowski miała trzy biura w Warszawie i jedno w Trójmieście. Teraz
główna stołeczna siedziba jest jedna – mieści się na Pradze-Południe. – Dla Szymona największym osiągnięciem i jego „projektem życia” jest właśnie firma. To zarówno świetny szef, jak i dobry człowiek. Pracownicy przychodzą do niego nie tylko z problemami zawodowymi, ale i prywatnymi – mówi Marcin Grzelewski, architekt, partner w firmie APA Wojciechowski.

Międzynarodowy biznes
Historia firmy pokazuje, że Wojciechowski od zawsze marzył o międzynarodowych przedsięwzięciach. Dziś APA ma mnóstwo poważnych projektów w Rosji czy na Ukrainie. Szefostwo szczyci się także międzynarodową kadrą. W firmie pracują bowiem: Amerykanin, Meksykanin, troje Włochów, Białorusinka, Rosjanin i troje Ukraińców. Każdy z nich wnosi do pracowni cząstkę siebie. – Dzięki temu jesteśmy uniwersalni i coraz lepiej rozumiemy zagranicznych klientów – mówi Wojciechowski.

W życiu prywatnym
Choć międzynarodowe projekty stanowią ważną część pracy APA Wojciechowski, prezes stroni od podróży. Wyjeżdża za granicę tylko wtedy, kiedy naprawdę musi. Na co dzień mieszka na warszawskim Grochowie, ale kiedy tylko ma wolną chwilę – ucieka na swoją działkę, do Starego Orzechowa pod Warszawą. Tam najszybciej „ładuje akumulatory”. Najwięcej frajdy sprawiają mu drobne prace wykończeniowe: – Czasem jest to płot, czasem schody. Mam tylko jedną zasadę. Zawsze pracuję bez projektu – takie odreagowanie projektowej codzienności zawodowej – śmieje się Wojciechowski. Wielką pasją prezesa APA Wojciechowski jest jazda na rowerze. Coraz częściej wybiera go zamiast samochodu. Jego rekord to 170 km za jednym zamachem. Rower najlepiej odpr꿝a i pozwala zapomnieć o codziennych troskach. – W zawodzie architekta mnóstwo jest wzlotów i upadków, ale mimo to przez ponad 35 lat pracy nigdy nie żałowałem, że wybrałem taką drogę. Wierzę w to, że najlepsze projekty są jeszcze przede mną – podsumowuje prezes.

PS