1. Home
  2. Biznes i Ludzie
  3. NOE I JEGO ARKA, CZYLI SIŁA MARKI NOE
NOE I JEGO ARKA, CZYLI SIŁA MARKI NOE
0

NOE I JEGO ARKA, CZYLI SIŁA MARKI NOE

0

WOJCIECH ŚNIADACH
Prezes Zarządu

NOE-PL Sp. z o.o.

NOE i jego arka, czyli co stanowi o sile marki NOE w Polsce i na świecie. W jubileusz 30-lecia na polskim rynku z Wojciechem Śniadachem, Prezesem Zarządu NOE-PL Sp. z o.o., rozmawia Danuta Burzyńska, Redaktor Naczelna „Buildera”.

Danuta Burzyńska: Jaki postęp dokonał się w technologiach monolitycznych oraz deskowaniach i rusztowaniach – w tle rozwoju światowej marki NOE? Jak narodziło się NOE?
Wojciech Śniadach: Żeby pokazać, jak narodziła się marka NOE, trzeba cofnąć się dużo dalej niż te nasze 30 lat. Najlepiej do roku 1952, kiedy to na opracowany przez Georga Mayera-Kellera uniwersalny szalunek do betonu, który można wykorzystywać wiele razy, został przyznany patent. W tamtym czasie szalunek wykonywało się z desek i kantówek, tak więc pojawienie się czegoś takiego jak system szalunków do betonu było sporą rewolucją. Niedużo później, w 1957 roku, powstała spółka NOE-Schaltechnik Georg Meyer-Keller KG, zajmująca się już nie tylko produkcją deskowań, ale też udzielaniem porad i projektowaniem szalunków do indywidualnych projektów budowlanych, a od 1980 roku również dzierżawą deskowań. Zdecydowanie nie wynaleźliśmy szalunku do betonu, ale na pewno przy tym byliśmy, uczestnicząc w jego rozwoju.

Polska historia firmy NOE formalnie zaczęła się w 1994 roku, a realnie nieco wcześniej. Tadeusz Wrzos, który od początku istnienia spółki NOE-PL do końca 2020 roku sprawował funkcję Prezesa firmy, kończył pracę na budowie lotniska Warszawa-Okęcie. Widząc spore zapotrzebowanie na systemy do wylewania betonu, nawiązał współpracę z NOE-Schaltechnik z Sussen. Początkowo były to plany, które miały opierać się na produkcji deskowań NOE w Polsce, a skończyło się na otwarciu trzech magazynów ze sprzętem deskowaniowym, zajmujących się dzierżawą i sprzedażą szalunków.

To, czym się NOE stało, jak się rozwijało, jest zasługą Tadeusza. Wiele firm buduje swoją potęgę dzięki wsparciu zagranicznego kapitału. Tadeusz, z którym wciąż łączy nas serdeczna przyjaźń, nie miał takich możliwości. Wszystko, co osiągnął, stało się dzięki ciężkiej pracy jego i ludzi, z którymi współpracował… no i dzięki odrobinie szczęścia. Nauczył nas przywiązywania wagi do relacji, zarówno tych z naszymi kontrahentami, jak i – a może przede wszystkim – z pracownikami. Jesteśmy dumni z tego, że tak wielu z nich jest związanych z firmą NOE od bardzo dawna, a niektórzy prawie od samego początku.

Staramy się kontynuować tę pracę w zgodzie z wartościami, które nam przekazał. Mocniej weszliśmy w projekty infrastrukturalne i chyba dobrze nam idzie, bo NOE-PL od początku 2021 roku urosło o ponad 50 proc.

D.B.: Firma przyjęła nazwę od pierwszej serii deskowań – NOE Universal. Jakie było to pionierskie rozwiązanie?
W.Ś.: Z tą nazwą nie do końca było tak. Na początku działalności zespół Kellera zajmował się projektowaniem i produkcją szalunków, natomiast cała dystrybucja odbywała się przez dealera sprzętu budowlanego, firmę Baugerätehandlung Jakob Noe. Szalunki, które w ten sposób pojawiły się na rynku, szybko znalazły uznanie pod nazwą „szalunki NOE”. Sukces rynkowy stał się inspiracją do nadania pierwszemu systemowi nazwy NOE Universal. Został on zaprezentowany na targach Bauma w Monachium w 1957 roku – wydarzeniu, z którym jesteśmy związani do dziś.

Jeżeli chodzi o pionierskość rozwiązania, był to prawdziwy przełom. Wcześniej beton odlewano w formach wykonywanych indywidualnie dla każdego projektu z kantówek i desek. Było to czasochłonne i kosztowne. Wprowadzenie zinwentaryzowanych deskowań systemowych całkowicie zmieniło sposób pracy z betonem, otwierając nowe możliwości w budownictwie.

D.B.: Na jakich budowach oraz jakie systemy NOE zadebiutowały w Polsce 30 lat temu?
W.Ś.:
Jako że pierwsza siedziba firmy mieściła się na warszawskim Ursynowie, lokalizacje pierwszych realizacji związane są z południem Warszawy. Nie było nic spektakularnego. Poprzednik naszego flagowca, czyli NOE TOP2000, używany był do budowy stojącego do dzisiaj parkingu wielopoziomowego przy ul. Herbsta oraz np. nieistniejącego już biurowca Curtis Plaza przy ul. Wołoskiej.

D.B.: Jaka jest aktualna Państwa oferta dla współczesnego budownictwa?
W.Ś.:
Obecnie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim wymaganiom współczesnego budownictwa, zarówno tym ilościowym, co pokazała tegoroczna realizacja największego projektu petrochemicznego w Europie od 20 lat, czyli budowa kompleksu Orlen Olefin III, na którym jesteśmy największym dostawcą deskowań; jak również technologicznym, kiedy realizowaliśmy budowę obiektów inżynieryjnych na S7, na odcinku Widoma–Kraków, S52, zwanej również Północną Obwodnicą Krakowa, czy obiektów inżynieryjnych na S1, w okolicach Węgierskiej Górki.

Nie do pominięcia są również wymagania estetyczne. Nasza oferta wykracza poza standardowe wymagania stawiane firmom deskowaniowym. Jesteśmy jedynym producentem deskowań posiadającym w swojej ofercie nie tylko szalunki do betonu, ale również matryce do kreatywnego fakturowania betonu, czyli NOEplast i NOEliner. To mało znany obszar działalności naszej firmy, w którym dostrzegamy jeszcze bardzo duży potencjał.

Poza tym dysponujemy pełnym wsparciem technicznym zaplecza budowy, zapewniamy szereg narzędzi chmurowych, które pomagają zarządzać potencjałem sprzętowym znajdującym się na stanie danego kontrahenta i ułatwiającym komunikację.

D.B.: Jakie są przewagi rynkowe oraz korzyści dla budów ze stosowania kompletnych systemów szalunkowych?
W.Ś.:
Przewagę daje zgromadzenie możliwie jak największej części całego parku maszynowego od jednego dostawcy. Zapewnia to pełną kompatybilność rozwiązań, ułatwia uzupełnianie niedoborów i zarządzanie posiadanymi systemami. Liczą się ci dostawcy rozwiązań, którzy mogą wykazać się jak najbardziej kompleksową ofertą. NOE do nich należy. Możemy opracować najbardziej optymalne wykorzystanie elementów na podstawie precyzyjnych harmonogramów, które zapewnią użytkowanie każdego z nich w możliwie jak największym stopniu. Klient ponadto nie traci czasu na poszukiwanie rozwiązań, które sprostają trudniejszym od standardowych wymaganiom. Wszystko ma dostać w jednej firmie… firmie NOE.

D.B.: Po przejrzeniu Państwa matryc nasuwa się pytanie: czy dzisiaj nie ma rzeczy niemożliwych do wykonania z betonu? Kto wyznacza trendy? Kto kogo inspiruje – projektanci producentów czy odwrotnie?
W.Ś.:
Cieszę się, że poruszyła Pani ten temat. Choć marka NOE jest przede wszystkim kojarzona z deskowaniami, od lat z sukcesem rozwijamy także segment matryc do fakturowania betonu. Nasz nowy dział, złożony z odpowiednich specjalistów, skoncentrował się na tym obszarze działalności.

Najczęściej to projektanci przychodzą do nas z pomysłem, a my, dzięki naszej wiedzy i technologii, przekształcamy go w rzeczywistość. Tworzymy projekt, model, a następnie gotową matrycę, która trafia na budowę. Z czasem ten czy inny wzór może trafić do naszej standardowej oferty. Wierzę, że w miarę rozwoju tej części naszej działalności to właśnie nasze matryce staną się inspiracją dla projektantów.

D.B.: Jakie są rozwiązania NOE do zadań specjalnych, w najbardziej wymagających projektach?
W.Ś.:
W NOE każde zadanie traktujemy indywidualnie, aby sprostać specyficznym potrzebom klientów. Poza standardowymi systemami deskowań oferujemy rozwiązania, które umożliwiają realizację nawet najbardziej wymagających projektów – od wysokonośnych podestów po konstrukcje tunelowe. Nasze systemy szynowe C10, C20 oraz NOEtec pozwalają na realizację zadań specjalnych, a deskowania radialne umożliwiają tworzenie promieni o minimalnej długości 1,1 m.

D.B.: Zajrzyjmy do portfolio. Proszę pochwalić się perełkami inwestycyjnymi, które powstały z udziałem marki NOE.
W.Ś.:
Nie nazwałbym tego perełkami, ponieważ beton ma przede wszystkim spełniać swoje podstawowe funkcje – zapewniać nośność i trwałość. Estetyka to wciąż drugorzędny element, choć coraz bardziej doceniany. W ostatnich latach realizowaliśmy wiele obiektów inżynieryjnych, takich jak wiadukty, tunele czy estakady na trasach S52 (północna obwodnica Krakowa) oraz S7 w okolicach Krakowa. Warto również wspomnieć o projekcie Orlen Olefin III, największym projekcie petrochemicznym w Europie od 20 lat, a także o budowie Centrum Offshore w Gdańsku oraz rozbudowie Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie.

Każda realizacja, która zakończyła się sukcesem, jest dla nas powodem do dumy. Portfolio inwestycji z udziałem NOE rośnie z każdym rokiem, a każda z nich jest dla nas wyjątkowa.

D.B.: Jak ocenia Pan dzisiaj rynek szalunków w Polsce, rozkład sił w tym segmencie oraz jakie dostrzega Pan największe/najważniejsze wyzwania branży szalunkowej?
W.Ś.:
Jeżeli chodzi o rozkład sił, sytuacja jest od wielu lat dosyć stabilna. Większość rynku znajduje się w rękach 4 największych firm deskowaniowych, do których jeszcze nie należymy. To jednak nie przeszkadza nam starać się do tej czołówki trafić. Spotykamy się z nimi w trakcie wielu realizacji i z wielu takich starć wychodzimy zwycięsko – jak miało to miejsce na budowie kompleksu Orlen Olefin III.

D.B.: W jakich segmentach budownictwa upatruje Pan szans na dobre kontrakty?
W.Ś.:
Firma NOE bardzo rozwinęła się w ostatnich latach. Z obsługi segmentu małych i średnich firm PLprzeszliśmy do etapu, w którym możemy sprostać nawet najbardziej wyśrubowanym wymaganiom dużych rynkowych graczy, i mam nadzieję, że to nie jest jeszcze koniec. Wciąż walczymy o jak największy udział w rynku deskowań w Polsce. Nie może się to jednak odbywać kosztem tych, którzy nam w przeszłości zaufali. Staramy się, aby pogoń za obrotami nie przesłoniła nam wagi relacji, które przez lata budowaliśmy z ludźmi. To są wartości, których nie da się przeliczyć na pieniądze. Wiele razy zdarzało się, że ktoś, kogo wspieraliśmy przy niewielkich realizacjach, trafiał do czołówki i opierając się na dobrych doświadczeniach z nami z przeszłości, chciał kontynuować z nami współpracę. Jak to mówią – karma wraca.

D.B.: Czym rynek deskowań może jeszcze zaskoczyć branżę budowlaną w najbliższym czasie i w przyszłości?
W.Ś.:
Cały rynek deskowań? Naprawdę nie wiem. NOE stawia mocno na zwiększenie wydajności i bezpieczeństwa. Czy zaproponowane przez nas rozwiązania będą zaskoczeniem, to się okaże.

D.B.: Czym zaskoczy marka NOE?
W.Ś.:
Wraz z rosnącymi wymaganiami dotyczącymi bezpieczeństwa i ergonomii na budowach NOE nieustannie udoskonala swoje systemy, aby sprostać tym wyzwaniom. Jednym z naszych najnowszych osiągnięć jest system NOEtop 4, oparty na sprawdzonym profilu ramy, który umożliwia montaż jednostronny. W ramach tego systemu wprowadziliśmy zintegrowany system podestów, który spełnia najwyższe europejskie standardy bezpieczeństwa, a jednocześnie pozostaje w pełni kompatybilny z naszymi wcześniejszymi rozwiązaniami.

Wprowadzane są ciągłe udoskonalenia osprzętu, które mają na celu ułatwienie oraz przyspieszenie pracy, m.in. NOElifter, dzięki któremu można przyspieszyć ustawianie dźwigarów H20 podczas montażu deskowania stropowego.

System lekki NOEalu L doczeka się również pełnego systemu podestów. Trwają także prace nad następcą systemu panelowego, szynowego.

Inwestujemy w technologie, które nie tylko odpowiadają na dzisiejsze potrzeby, ale także wychodzą naprzeciw przyszłym oczekiwaniom rynku, stawiając na bezpieczeństwo, ergonomię i wydajność.

D.B.: Czego mogę życzyć Panu, firmie oraz marce na kolejne dekady działalności, oczywiście poza coraz większym udziałem w rynku?
W.Ś.:
Zdetronizowania czołówki (śmiech). Nie jestem zbyt wymagający… może być drugie miejsce (śmiech). A tak na serio, to radzimy sobie i staramy się nie pozostawiać zbyt wielu rzeczy przypadkowi. Szczęście się przydaje, ale nie można liczyć na to, że cały czas będzie nam sprzyjać.

tags: