NASTROJE W BUDOWNICTWIE 2024
Czy będzie to samospełniająca się przepowiednia i czeka nas kolejny kwartał stagnacji i oczekiwania na lepsze czasy, czy w końcu nastąpi eksplozja popytu? Jeśli nastąpi, to jakie będą skutki: zdrowy i skokowy wzrost graczy z branży budowlanej czy raczej powtórzy się scenariusz z czasów boomu inwestycyjnego Euro 2012? Na część z tych pytań odpowiedź poznamy zapewne już w najbliższych miesiącach, dlatego serdecznie zachęcamy do obserwowania sytuacji na rynku, która wydaje się nader ciekawa.
Jednym z kluczowych wyzwań dla branży budowlanej jest oczekiwanie na środki z KPO oraz przetargi na inwestycje infrastrukturalne – przede wszystkim w kolejnictwie i energetyce. Projekty takie jak CPK, koleje dużych prędkości oraz kluczowe inwestycje energetyczne wciąż obarczone są wieloma znakami zapytania. Jednak strona popytowa daje powody do umiarkowanego optymizmu – pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy” te inwestycje ruszą. Problemem może być jednak skumulowany charakter tych projektów, ponieważ wszystkie one są strategiczne i priorytetowe, a fundusze unijne i KPO mają sztywny termin realizacji do 2027 r.
Głos branży
W trakcie ostatniego Kongresu Budownictwa Polskiego a to ważna platforma wymiany wiedzy i doświadczeń dla całej branży, umożliwiająca spotkania firm inżynieryjnych, projektantów, generalnych wykonawców, inwestorów oraz instytucji finansujących wyłania się kilka głównych wniosków, zarówno z paneli, jak i rozmów kuluarowych. Budownictwo, choć to kluczowa gałąź gospodarki, wciąż zmaga się z wyzwaniami po trudnych latach. Branża, zależna od wielu zewnętrznych czynników, pełni często funkcję papierka lakmusowego gospodarki – okresy wzrostu są zwykle poprzedzone ożywieniem inwestycyjnym w sektorze budowlanym. Tymczasem obecnie, mimo pozytywnych sygnałów z innych sektorów gospodarki, takich jak choćby wzrost indeksów giełdowych, branża budowlana spogląda w przyszłość z dużą ostrożnością, wyraźnie wskazując na ryzyka.
Popyt a podaż
I choć rzeczywistość popytowa daje nam nadzieje na umiarkowany optymizm, po stronie podażowej sytuacja wygląda bardziej problematycznie. Branża, mimo rozwoju technologii, nadal wymaga dużego nakładu pracy ludzkiej. Wzrost popytu na usługi budowlane może wymuszać zatrudnianie pracowników spoza Polski, co z kolei zależy od polityki migracyjnej. Przeszłość pokazała, że w szczytowych momentach popytu polskie firmy budowlane musiały angażować zagraniczne podmioty. Aby maksymalizować korzyści gospodarcze z nadchodzącego boomu, Polska musi już teraz zadbać o efektywną politykę migracyjną.
Dodatkowym problemem jest sinusoidalny charakter popytu. Branża budowlana nie lubi gwałtownych wzrostów ani spadków – utrudniają one stabilne budowanie kapitału i dopasowywanie mocy przerobowych. Gdy popyt spada, firmy walczą o przetrwanie, obniżając ceny, a gdy rośnie, toczą walkę o pracowników i podwykonawców. Taki model utrudnia długofalowy rozwój i stabilność oraz negatywnie wpływa na rentowność biznesu. Nie mniej istotny jest dostęp do finansowania. Instytucje finansowe posiadają limity ekspozycji na branżę budowlaną, co w szczytowych momentach popytu może prowadzić do braku środków na realizację projektów. Taki scenariusz może jeszcze bardziej pogłębić problemy branży, prowadząc do gwałtownych spadków po okresie wzrostu.
Sytuacja u głównych graczy na rynku
Ostatnie miesiące przyniosły spadek wartości WIG Budownictwo o 15 proc. od czerwcowego szczytu, co jest efektem pogorszenia nastroju inwestorów. Przykładem jest Budimex, który zanotował spadek przychodów w porównaniu do pierwszego półrocza ubiegłego roku, choć jednocześnie znacznie zwiększył rentowność operacyjną. Największe polskie firmy, takie jak wspomniany Budimex czy Mirbud, kierują swoje działania w stronę rynku kolejowego, widząc w nim kluczowy segment do rozwoju z uwagi na planowane inwestycje. Mirbud, poprzez emisję akcji, pozyskał 200 mln zł, które chce przeznaczyć na budowę ekspozycji na segment kolejowy, co zostało pozytywnie odebrane przez rynek.
Ostatnie badania, takie jak Barometr EFL, również pokazują spadek optymizmu wśród firm budowlanych. Indeks dla branży na III kwartał 2024 r. wprawdzie spadł, ale nadal plasuje się w kategorii wyników optymistycznych. Wszystko wskazuje na to, że branża budowlana stoi przed okresem pełnym wyzwań i niepewności, jednak możliwy wzrost popytu w najbliższych miesiącach może ostatecznie okazać się impulsem do skokowego rozwoju.
W sytuacji, do której dążymy, tj. pozostawienia jak najwięcej środków z inwestycji w polskiej gospodarce, konieczne będzie wykonanie istotnych ruchów w polityce migracyjnej w odpowiednim czasie, czyli jak najszybciej, tak aby przepisy funkcjonowały efektywnie, zanim projekty wejdą w fazę realizacji.
Ujarzmić sinusoidę
Obecna perspektywa dotycząca popytu zdaje się przypominać kształtem sinusoidę, a żadna gałąź gospodarki nie lubi takiego wzrostu – utrudnia to dopasowanie mocy przerobowych do popytu i stopniowe budowanie kapitału będącego w stanie obsłużyć inwestycje oferowane przez szeroko rozumianą gospodarkę. Popytowa sinusoida wymusza raczej walkę o przetrwanie – w dołkach jest to pozyskiwanie kontraktów po niższych cenach, tak aby zapewnić sobie „kroplówkę” na obsługę kosztów stałych, z kolei na górkach walka toczy się pomiędzy graczami rynkowymi o znalezienie podwykonawców i pracowników, którzy będą w stanie obsłużyć rozrośnięte portfele kontraktów bez ponoszenia istotnego ryzyka opóźnień i kar.
Pozostaje jeszcze element związany ze stroną dotyczącą pozyskania finansowania – instytucje finansowe posiadają limity koncentracji, stanowiące coś w rodzaju wentyli bezpieczeństwa przed nadmierną ekspozycją na daną branżę. W przypadku wejścia na szczyt sinusoidy może nastąpić sytuacja, w której na rynku zacznie brakować środków na finansowanie realizacji zleceń i gwarancje, co jeszcze bardziej przyspieszy spadek ze szczytu i spowoduje spiętrzenie problemów, którego można by potencjalnie uniknąć w modelu gospodarki opartym nie na sinusoidzie, lecz na wzrostach i spadkach o bardziej liniowym charakterze.
Co zatem robią najwięksi rynkowi gracze, aby zapanować nad wspomnianą wyżej sinusoidą i wygładzić jej kształt? Wydaje się, że okres publikacji wyników za pierwsze półrocze (sierpień–wrzesień) zbiegł się z okresem gorszego sentymentu inwestorów do rynku akcji – WIG Budownictwo po osiągnięciu poziomów niewidzianych od ponad 15 lat (zaraz potem przewinęła się fala bankructw związana z kryzysem gospodarczym 2009) w czerwcu – spadł we wrześniu do poziomu najniższego w całym roku 2024, kurcząc się o około 15 proc. od szczytu. Ma to naturalnie związek z gorszym sentymentem inwestorów do rynku akcji, a nie jest efektem jedynie wyników poniżej oczekiwań.
Największy reprezentant rynku, Budimex, zaprezentował przychody ze sprzedaży za pierwsze półrocze roku 2024 na poziomie ok. 4,5 mld zł, co oznacza spadek względem analogicznego okresu ubiegłego roku o blisko 6,5 proc. W komentarzu do wyników władze spółki wskazały przede wszystkim segment kolejowy jako ten, który najbardziej ciążył pod kątem realizowanych przerobów. Jednocześnie należy zwrócić uwagę, że wypracowany przez Budimex wynik operacyjny urósł względem pierwszego półrocza 2023 r. o ponad 8 proc., zbliżając się do poziomu 300 mln zł. Wydaje się, że należy ogólnie traktować to jako optymistyczny prognostyk – wskazany jest winowajca spadku przychodów, a reszta biznesu utrzymuje wysoką, jak na realia rynkowe, rentowność. Kluczowe zatem z perspektywy inwestorów jest zrozumienie dalszych perspektyw i kierunków, co do których dwóch czołowych na rynku graczy wydaje się nie mieć wątpliwości: kolej na kolej. Piszę o dwóch czołowych graczach, bo oprócz Budimexu zdecydowane ruchy w kierunku ekspansji w segmencie kolejowym poczynił Mirbud. W ramach emisji akcji Grupa pozyskała ponad 200 mln zł, jasno deklarując, że spora część z pozyskanych środków ma być przeznaczona na akwizycje podmiotów z segmentu infrastruktury kolejowej. Emisja odbyła się pod koniec czerwca po cenie 11 zł za akcję, a pod koniec Polskalipca kurs przybliżył się do poziomu 15 zł, nie pozostawiając wątpliwości, że decyzja został przyjęta przez rynek optymistycznie. Ponadto część środków pozyskanych z emisji od razu trafiła z powrotem na rynek kapitałowy – Mirbud podwoił swoje zaangażowanie w Torpol, stając się drugim największym akcjonariuszem, z udziałem w kapitale na poziomie 10 proc. Wydaje się, że jaśniejszych deklaracji odnośnie do kierunków rozwoju nie da się poczynić.
Segment kolejowy przedmiotem zainteresowania największych graczy
Skąd zatem bierze się wzmożone zainteresowanie graczy segmentem kolejowym? Oczywiście chodzi tutaj o perspektywy, zwłaszcza te krótko- i średnioterminowe. Z uwagi na zamrożenie funduszy unijnych projekty kolejowe w ostatnich latach nie były rozpisywane w dużej ilości. Fundusze odblokowano, więc końcówka roku 2024 powinna przebiegać pod znakiem znacznej liczby przetargów kolejowych. Tort składający się z przetargów kolejowych ma w najbliższych latach ważyć łącznie dziesiątki miliardów złotych – z pewnością każdy duży gracz będzie chciał z niego wziąć kawałek. Szczęśliwie w tym segmencie rynku oczekiwanie co do skali wzrostu jest właśnie bardziej liniowe, bez wyraźnych górek i dołków (z wyjątkiem tego, z którego obecnie wychodzimy) – może właśnie to stanowi przyczynę, dla której segment kolejowy jest przedmiotem zainteresowania największych graczy na rynku.
Ostrożnie, ale optymistycznie
Wracając do punktu wyjścia, tezę o ostrożnych nastrojach potwierdza również wynik badania Barometr EFL przeprowadzanego przez Europejski Fundusz Leasingowy. Indeks dla branży budowlanej na III kwartał roku 2024 spadł do poziomu 54,1 pkt, o 4,6 p.p. Oznacza to, że ogólnie rynek nadal wycenia przyszłość optymistycznie, ale mniej optymistycznie niż w poprzednim kwartale.
Na pewno warto obserwować sytuację na rynku, która wydaje się nader ciekawa.
O autorze:
JAKUB WASZKIEWICZ jest biegłym rewidentem z ponad 10-letnim doświadczeniem w badaniu sprawozdań finansowych. Specjalizuje się w audycie i doradztwie dla klientów z sektora budowlanego i nieruchomości.