1. Home
  2. Biznes i Ludzie
  3. ARCHITEKTURA ŚWIATOWA – MIĘDZY FUNKCJĄ A PIĘKNEM
ARCHITEKTURA ŚWIATOWA – MIĘDZY FUNKCJĄ A PIĘKNEM
0

ARCHITEKTURA ŚWIATOWA – MIĘDZY FUNKCJĄ A PIĘKNEM

0

Wiosną tego roku w ramach cyklu spotkań Mistrzowie Architektury organizowanego przez katowicki oddział SARP wystąpił Juho Grönholm z pracowni ALA Architects, specjalizującej się w projektowaniu budynków kulturowych, unikalnych renowacjach, a także infrastrukturze transportowej. W ramach tego spotkania założyciel fińskiego biura architektonicznego udzielił również specjalnego wywiadu dla miesięcznika „Builder”.

Justyna Boduch: Przejechałeś sporo kilometrów, aby w Katowicach podzielić się swoim doświadczeniem. Warto dzielić się wiedzą z młodymi ludźmi? Czy architektura potrzebuje narracji?

Juho Grönholm: Uważam, że dialog jest bardzo ważny. Traktuję konwersację w dwójnasób – jako wiedzę, którą przekazuję, oraz źródło, z którego czerpię. Ja również nadal się uczę. Sądzę, że narracja ma znaczenie dla architektury. Bywa, iż budynek opowiada jakąś historię, a dzięki przekazywanym informacjom i właśnie rozmowie często uzasadniamy projekty. Osobiście wolę budowanie i tworzenie, a nie werbalne traktowanie o projekcie czy architekturze, natomiast mam świadomość, że istnieje potrzeba objaśnienia wybranych rozwiązań.

J.B.: Cykl wykładów Mistrzowie Architektury to forum wymiany pomysłów, projektów i doświadczeń architektów z całego świata. Który z projektów w Twojej karierze był najbardziej satysfakcjonujący?

J.G.: Pierwszą taką pracą był projekt KILDEN – Centrum sztuki performingu, sala koncertowa i teatr – w norweskiej miejscowości Kristiansand. To było z całą pewnością najważniejsze doświadczenie, jakie mnie do tej pory spotkało. Pierwszy duży projekt realizowany przez nasze biuro, który wiele nauczył mnie i moich współpracowników.

J.B.: Czy biorąc udział w konkursie na Kilden Performing Arts Centre w Kristiansand, spodziewałeś się głównej wygranej?

J.G.: Tak, tak… tak! Kiedy wysyłaliśmy model, miałem przeczucie, że się uda. Prawdę mówiąc, wiele razy towarzyszyło mi podobne odczucie, ale zazwyczaj się ono nie sprawdzało. Tym razem jednak miałem nosa.

J.B.: Dzięki czemu, Twoim zdaniem, budynek okazał się lepszy od innych? Co było jego największym atutem?

J.G.: Myślę, że znaleźliśmy bardzo dobry balans pomiędzy funkcjonalnością a pięknem. Byliśmy w stanie wyartykułować wszystkie funkcje tego budynku. Sukcesywnie pracowaliśmy nad formą obiektu. W podejmowanych decyzjach projektowych nie było miejsca na kompromisy. Ponadto wszystkie rozwiązania były przez nas doskonale przemyślane i idealnie zrównoważone.

J.B.: Najbardziej spektakularną częścią jest fasada od strony wybrzeża. Czy ta ogromna falująca drewniana ściana jest tylko elementem dekoracyjnym, czy forma pełni także inne funkcje? Z czego wynika taki pomysł na formę?

J.G.: Na samym początku, zanim rozpoczęliśmy projekt, przyglądaliśmy się całemu otoczeniu, w które miał zostać wpisany budynek. Zbadaliśmy całą strefę industrialnej części wybrzeża i próbowaliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czym teatr i sala koncertowa
powinny być. Miasto Kristiansand zostało zbudowane jako portowe, skąd wysyłano bale drewna na eksport do Europy. Dlatego główna falista fasada Kilden zbudowana jest z lokalnego dębu, frezowanego CNC i w pełni obrabianego w Kristiansand. Chcieliśmy, aby materiały pochodziły z lokalnych źródeł. Pozostałe trzy fasady wykonane zostały z aluminium w fabryce znajdującej się po drugiej stronie fiordu. W większości przypadków lokalne firmy dostarczyły projektowi swoją wiedzę, pracowników i materiały. Jeśli chodzi o sam teatr, zrozumieliśmy, że powinien być także czymś w rodzaju fabryki, a architektura scenografią dla odbywających się tam wydarzeń. Skupiliśmy się na funkcjonalności, rozumiejąc, że budynek sztuk performatywnych jest zarówno fabryką do produkcji spektakli, jak i miejscem pracy dla 200 osób. Rezultatem był dość funkcjonalny i prosty projekt, w którym architektura przyjęła bardziej dekoracyjną rolę. Obiekt jest czymś w rodzaju czarnego magicznego pudełka – maszyny funkcjonalnej z ozdobną fasadą. Patrząc na to z drugiej strony, drewniana ściana oddziela salę koncertowa od foyer, służy jako kurtyna i jest interaktywną częścią budynku. Zastosowany zabieg wskazuje dokładnie, gdzie znajduje się hol, droga do audytorium, generuje publiczność i widownie, a ten cały obraz w rezultacie staje się twarzą budynku. Falująca ściana działa jak płaszczyzna, która odróżnia rzeczywistość od fikcji, lecz w tym wszystkim architektura musi być bardzo funkcjonalna i użytkowa. Teatr, jako budynek, działa jak w metodzie Stanisławskiego, gdzie artysta angażuje w grę cały organizm. Dodatkowo musi być wolny, posiada więc wolną fizycznie ścianę i przestrzeń, która jest granicą pomiędzy widownią a aktorami. Całość można obejrzeć od strony portu, który w zasadzie wydaje się być zharmonizowaną częścią założenia.

J.B.: Jak funkcjonuje obiekt na co dzień? Czy ma charakter bardziej globalny, czy lokalny?

J.G.: Zdecydowanie lokalny. W Centrum Sztuk Performatywnych KILDEN swoje miejsce znalazły trzy główne lokalne organizacje: Teatr Agder, Kristiansand Philharmonic i Opera South. W obiekcie odbywa się sporo koncertów, występów, sztuk – co sprawia, że budynek często jest użytkowany przez mieszkańców z Kristiansand. Sądzę, że w dużej mierze jest to miejsce jednoczenia się lokalnej społeczności.

J.B.: Czy Twoim zdaniem dzięki budowie Kilden zmieniło się życie mieszkańców Kristiansand?

J.G.: Mam ogromną nadzieję, że właśnie tak jest. To ważne pytanie. W tym wypadku istotne jest, aby tworzyć tożsamość instytucji, a tym samym tożsamość i rozwój społeczności.

J.B.: Teatr, muzyka, performens to powiązane ze sobą sztuki. Biblioteka zaś należy do grupy obiektów kultury i sztuki. Czy podobieństwo fasady Centralnej Biblioteki w Helsinkach do Kilden Performing Arts Centre jest przypadkowym, czy świadomym zabiegiem? Czy pofalowana drewniana forma jest pewnego rodzaju znakiem rozpoznawczym projektów ALA Architects? 

J.G.: I tak, i nie. Po pierwsze to nie był celowy zabieg, aby budynki wyglądały podobnie. Po drugie uzyskanie takiej formy biblioteki poprzedził naprawdę długi i ciężki proces tworzenia, który zdecydowanie nie rozpoczął się od Kilden. To miał być i jest zupełnie inny budynek, o totalnie odmiennym programie, funkcji obiektu, chociaż w architekturze jest wiele podobieństw.

J.B.: Skoro jesteśmy przy temacie bibliotek – jaka książka leży na stoliku nocnym Juho Grönholma?

J.G.: W tym momencie Sapiens Yuval Noah Harari, książka dotycząca historii ludzkości, bardzo interesująca. Staram się czytać również fantasy, to rozwija wyobraźnię. Raczej unikam książek związanych z architekturą.

J.B.: To może w takim razie chociaż przeglądasz magazyny architektoniczne, modowe, designerskie? Gdzie szukasz wiadomości o nowinkach architektonicznych?

J.G.: Wiadomości czerpię z magazynów bądź z internetu. Uważam, że w dzisiejszych czasach trudniej jest unikać wpływów informacji niż je pozyskiwać.

J.B.: Porozmawiajmy trochę o architekturze transportu. Czy nowo projektowany terminal lotniska w Helsinkach autorstwa ALA Architects wyróżnia się czymś nowatorskim na tle innych światowych lotnisk?

J.G.: Różni się pod wieloma względami. Uważam, że lotniska na całym świecie, zwłaszcza te nowo projektowane, powinny wyróżniać się przede wszystkim dobrą organizacją, a tymczasem na różnych płaszczyznach funkcjonalnych panuje okropny bałagan. W większości lotniska projektowane są jako zupełnie nowe, wolnostojące obiekty, natomiast stare są pozostawiane. W naszym przypadku to jest coś pomiędzy. W sytuacji, gdzie panuje trend budowania od zera, my w starą, istniejącą część postanowiliśmy wkomponować zupełnie nowy terminal z halą przylotów i odlotów w samym środku istniejącej przestrzeni terminalu. Jest to zupełnie niezależna część lotniska, lecz spójna z całością założenia. Między innymi dzięki temu różni się od innych przykładów.

J.B.: Pamiętasz, jak duży jest projekt?

J.G.: Nowy obiekt zajmuje 45 000 m², a teren, który podlega renowacji i modyfikacji, mierzy około 100 000 m².

J.B.: Można powiedzieć, że lotnisko to jeden z symboli współczesnego globalnego świata. Czy uważasz, że coraz bardziej „globalne podejście” istnieje również w architekturze?

J.G.: Tak, zdecydowanie. W dzisiejszych czasach trudno jest mówić o architekturze fińskiej, skandynawskiej czy hiszpańskiej. Granice zanikają, a w biurach pracują ludzie kilkunastu różnych narodowości. Różnimy się opiniami oraz szkołami, do których uczęszczaliśmy, lecz etykiety, umiejętności czy opinie nie różnią się aż tak bardzo i nie dotyczą pochodzenia danej osoby. Te granice definitywnie zanikają.

J.B.: Innym rodzajem projektów w kategorii architektura transportu są stacje metra. Bardzo podobają mi się te, które zaprojektowało biuro ALA Architects, dlatego kiedy będę w Helsinkach, na pewno punktem obowiązkowym będzie przejazd metrem. Na czym powinien się skupić architekt, projektując tego typu przestrzeń?

J.G.: To, co próbowaliśmy zrobić, to stworzenie systemu metra, w którym stacja będzie odzwierciedlała swoim charakterem otoczenie miasta. Zależało nam, aby pasażer znajdujący się pod ziemią, poprzez panującą atmosferę, poczuł miejsce w taki sam sposób, jak wyżej, na powierzchni. Celem tego zabiegu było zwiększenie identyfikacji przestrzeni oraz orientacji w terenie. Tak więc każda stacja ma swoją własną tożsamość, a użytkownicy zdecydowanie łatwiej mogą zorientować się, w której części miasta aktualnie się znajdują. Daje to duży komfort, a zarazem przyjemność korzystania z podziemnej kolei. Człowiek nie czuje, że jest w jakimś systemie komunikacji, ale rozumie, że znajduje się w otoczeniu miasta, które doskonale zna.

J.B.: A jakim środkiem transportu porusza się na co dzień Juho Grönholm?

J.G.: Kiedy mam spotkanie lub muszę pojechać gdzieś dalej, zabieram własny samochód. Zazwyczaj jednak poruszam się pieszo. Wszędzie mam blisko – do sklepu, do biura czy do przedszkola, kiedy odprowadzam dzieci. Wszystko jest w zasięgu ręki.

J.B.: Rozpoczęliśmy naszą rozmowę od kwestii dzielenia się wiedzą z młodymi ludźmi. Jaką radę dałbyś młodym architektom na przyszłość?

J.G.: To jest bardzo trudne pytanie, gdyż nie mam pojęcia, jak będzie wyglądała przyszłość. Świat zmienia się w zawrotnym tempie. Nie wiem, jak ten zawód będzie wyglądał za 10, 20 lat. W tym wypadku mógłbym równie dobrze sam oczekiwać rad od młodych architektów.

J.B.: To może ugryźmy temat z innej strony – z dorobku jakich architektów warto, aby młodzi czerpali? Kogo z przeszłości najbardziej podziwiasz?

J.G.: Na pewno Rema Koolhaasa, choć trudno powiedzieć, czy należy do architektów przeszłości. Bardzo istotny jest też dla mnie wpływ Alvara Aaalta. Ponadto Eero Saarine, amerykański architekt i projektant wnętrz fińskiego pochodzenia. Tworzył w latach
50. XX wieku.

_____________________________________

Juho Grönholm Założyciel i partner ALA Architects. Doświadczony lider projektu, który koordynuje złożone prace oraz prowadzi międzynarodowe zespoły projektowe. Jego otwarty i bezpośredni styl zarządzania zyskał uznanie u klientów. Pod kierownictwem Juho Grönholma zrealizowany został projekt Kilden, a obecnie prowadzi on projekt rozbudowy lotniska oraz trzech stacji metra wzdłuż zachodniego przedłużenia linii w Helsinkach.