Wywiad z Witoldem Szymanikiem, Prezesem WSC Witold Szymanik i S-ka Sp. z o.o.
Natalia Chylińska-Żbikowska: Jak ocenia Pan poziom zainteresowania tematyką BIM na przestrzeni ostatnich lat?
Witold Szymanik: Zainteresowanie BIM bardzo szybko rośnie, ale co ważniejsze, wzrasta też świadomość, czym jest BIM i jakie perspektywy otwiera ta metodologia. Szybko zwiększa się także zainteresowanie szkoleniami, w tym zaawansowanymi kursami dla menedżerów BIM. Wiele osób łączy swą zawodową przyszłość z BIM, bo perspektywy związane z rozpowszechnieniem się tej metodologii w budownictwie są naprawdę niezwykłe.
N.Ch.: Spotyka Pan jeszcze architektów, którzy nie słyszeli o BIM lub nie stosują tego narzędzia?
W.S.: Architekci wiedzą już wiele o BIM, choć ich świadomość jest jeszcze dość powierzchowna. Czy stosują tę wiedzę w praktyce? Z tym jest gorzej. Wielu architektów myli pracę w 3D z projektowaniem BIM, a 3D to dopiero pierwszy krok w stronę BIM, który polega na zintegrowaniu wszystkich informacji o projektowanej budowli z modelem 3D. Model ma stać się swego rodzaju szkieletem przestrzennej bazy danych. Oceniam, że znaczna większość architektów ma już za sobą przynajmniej próby projektowania w 3D.
N.Ch.: Czy zwiększyła się już świadomość konieczności stosowania BIM w projektowaniu?
W.S.: To nie jest tak, że stosowanie BIM jest koniecznością samą w sobie. Po prostu inwestycja przygotowana w technologii BIM może być zrealizowana znacznie taniej i szybciej. Model BIM jest też nieocenioną pomocą podczas późniejszej eksploatacji inwestycji. Musimy się nauczyć nie tylko pracować w technologii BIM, ale też z niej korzystać. Inwestorzy i wykonawcy żądają nadal tradycyjnych rysunków. To jest w tej chwili największy paradoks związany z implementacją BIM – te strony procesu inwestycyjnego, które będą odnosić największe korzyści ze stosowania BIM, najmniej o tej metodologii wiedzą.
N.Ch.: No właśnie. Kto będzie czerpał korzyści z BIM, a kto poniesie koszty?
W.S.: Korzyści czerpać będziemy wszyscy. Inny jest jednak finansowy wymiar tych korzyści, a także rozkład kosztów. Z pewnością architekci i projektanci muszą pokonać wiele barier, np. zmienić swoje przyzwyczajenia, unowocześnić warsztat pracy. Oczywiście wiąże się to z kosztami. Bardziej pracochłonne są też pierwsze fazy pracy nad projektem. Wszystkie te niedogodności rekompensuje jednak porządek w zasobach projektu, łatwość uzgodnień, wyeliminowanie kolizji. Te korzyści pojawiają się jednak na zaawansowanych etapach pracy nad projektem. Projektanci muszą być lepiej wynagradzani na każdym etapie swojej pracy! Wzrost nakładów na wynagradzanie projektantów i właściwe przygotowanie inwestycji zwróci się wielokrotnie na etapie budowy oraz eksploatacji.
N.Ch.: Czy spodziewane oszczędności wynikające ze stosowania BIM są potwierdzone jakimiś wyliczeniami?
W.S.: Nawet w krajach przodujących stosowanie BIM obowiązuje od niedawna, więc „twarde” dane statystyczne pojawią się dopiero za kilka lat. Na razie najbardziej wiarygodne wydają się być opracowania brytyjskie, gdzie już ponad 10 lat temu powstała specjalna komisja rządowa przygotowująca nową strategię dla budownictwa z perspektywą do 2025 roku. Brytyjczycy spodziewają się, że w tej perspektywie wdrożenie nowych technologii w budownictwie ma przynieść 33% redukcji kosztów, a przyspieszenie procesów inwestycyjnych ma sięgać 50%. Optymalizacja sprawności energetycznej budynków ma sprawić, że emisja dwutlenku węgla związana z eksploatacją nowych inwestycji będzie średnio o 50% mniejsza w stosunku do inwestycji realizowanych wcześniej. BIM nie jest jedynym elementem tej strategii, lecz jest najważniejszym kawałkiem układanki. A koszty? Na ostatniej konferencji Nowe Oblicze BIM 2019 pan Hubert Nowak, Prezes naszego Urzędu Zamówień Publicznych, stwierdził, że pełna implementacja BIM w Polsce może kosztować szacunkowo około 3 mld zł. To duża kwota, ale biorąc pod uwagę wyliczenia brytyjskie i fakt, że wartość zamówień publicznych w Polsce w ubiegłym roku przekraczała 200 mld zł, to chyba warto zainwestować. Efekty będą wielokrotnie wyższe od wydatków.
N.Ch.: Skąd właściwie biorą się te oszczędności?
W.S.: Wyobraźmy sobie, że po kolei realizujemy dwa budynki według tej samej dokumentacji. To oczywiste, że budowa drugiego obiektu pójdzie znacznie łatwiej. Realizując pierwszy, wyłapiemy błędy, zidentyfikujemy trudne miejsca, zweryfikujemy kosztorysy, harmonogramy i zestawienia materiałów. Te doświadczenia zaprocentują na drugiej budowie. Czemu tej pierwszej realizacji nie przeprowadzić „wstępnie” w komputerze? Wielobranżowy model przygotowany w BIM jest właśnie taką wirtualną „wstępną realizacją” inwestycji.
N.Ch.: Czy każdą inwestycję należy prowadzić, korzystając z BIM? Czy są jakieś inwestycje szczególnie predysponowane do przygotowania ich w technologii BIM?
W.S.: Mówiąc ogólnie, z im większą i bardziej skomplikowaną inwestycją mamy do czynienia, tym większe mogą być korzyści ze stosowania BIM. Niewielkie i proste inwestycje mogą być z powodzeniem prowadzone bez wykorzystania BIM. Namawiam wszystkich uczestników procesów inwestycyjnych: wdrażajcie BIM już teraz, zaczynając od prostych inwestycji! Wprawdzie korzyści nie będą wielkie, ale zbierzecie doświadczenia, które zaprocentują z nawiązką podczas realizacji dużych i złożonych zamierzeń. Niech BIM będzie naturalnym środowiskiem pracy każdego projektanta, inwestora i wykonawcy, niezależnie od rodzaju i wielkości inwestycji!
N.Ch.: Jakie czynniki najbardziej spowalniają w tej chwili rozwój BIM?
W.S.: Wiele osób nie może sobie po prostu wyobrazić, że obieg informacji podczas przygotowywania inwestycji może wyglądać inaczej niż obecnie. Gdzie postawić pieczątkę na wirtualnym modelu 3D? Można się z tego śmiać, ale to rzeczywiście jest problem. Dużo się mówi o kłopotach związanych z brakiem standardów i obowiązującej ogólnie systematyki wyrobów budowlanych. Jeśli mamy wymieniać dane międzybranżowe, musimy nauczyć się mówić jednym językiem! Komputery są bezlitosne i nie tolerują improwizacji oraz niejasnych definicji. Tu kluczowe znaczenie ma idea Open BIM, bo język, jakim się porozumiewamy podczas projektowania, musi być otwarty i nie może być własnością jednej firmy.
N.Ch.: Dyskusja na temat BIM weszła już na poziom bardziej fachowej terminologii? Czy nadal trzeba edukować od podstaw, mówiąc o BIM prostym językiem?
W.S.: Przedstawianie ogólnej idei BIM i mówienie o niej w prosty sposób jest niezbędne i długo jeszcze będzie! BIM to nic innego, jak cyfryzacja procesu inwestycyjnego jako całości, chodzi o zintegrowanie pracy inżynierów różnych branż, wykonujących dotychczas cząstkowe opracowania składające się na dokumentacje projektów. Rozwojem BIM zajmują się specjaliści z wielu dziedzin i każdy z nich skupia się siłą rzeczy na problemach, które jego dotyczą. Swoje dorzucają jeszcze informatycy. Osoba chcąca się dowiedzieć czegoś o BIM, a niemająca ogólnej wiedzy o tej technologii, może być mocno zdezorientowana i zniechęcona, słuchając dyskusji specjalistów. Oczywiście gdy za 10–20 lat BIM będzie już „oczywistą oczywistością”, mówienie o tej metodyce prostym językiem nie będzie potrzebne, na razie jednak fachowe dyskusje powinniśmy prowadzić wyłącznie w gronie specjalistów. W przeciwnym razie tylko spowolnimy rozwój BIM, zrażając nawet osoby otwarte na nowości, ale niepotrafiące w powodzi fachowych terminów zorientować się, o co właściwie w tym wszystkim chodzi.
N.Ch.: Wspomniał Pan na wstępie, że perspektywy związane z rozpowszechnieniem się BIM w budownictwie są niezwykłe. Co miał Pan na myśli?
W.S.: Wyobraźmy sobie, że mamy w pamięci komputera kompletny model przyszłej inwestycji. Ten model jest jednocześnie bazą danych zawierającą wszystkie informacje o rodzaju i ilościach użytych materiałów, a także o elementach wyposażenia i wykończenia. Zawiera w sobie również harmonogram realizacji inwestycji, a komputer jest oczywiście podłączony do internetu. Model BIM może stać się w przyszłości niezwykle efektywnym narzędziem do prowadzenia inwestycji, automatyzującym szereg procesów.
N.Ch.: Jakie nowe oblicze BIM poznali uczestnicy podczas czwartej edycji konferencji Nowe Oblicze BIM, która odbyła się w listopadzie ubiegłego roku?
W.S.: Organizując nasze konferencje, staramy się prezentować możliwie szerokie spektrum problematyki BIM, przedstawiając nie tylko rozważania teoretyczne, ale też konkretne przykłady stosowania tej technologii. Koleżanki i koledzy z kierowanej przeze mnie firmy uczestniczą w innych europejskich konferencjach poświęconych BIM, dzięki czemu możemy zapraszać do nas najlepszych prelegentów potrafiących mówić o BIM w sposób interesujący i przystępny. Unikamy jałowych dyskusji, przedstawiamy konkrety. Chcemy kształtować w ten sposób „nowe oblicze BIM”, przyjazne i zrozumiałe dla każdego.
Mówiąc ogólnie, z im większą i bardziej skomplikowaną inwestycją mamy do czynienia, tym większe mogą być korzyści ze stosowania BIM.
N.Ch.: Jakie plany na właśnie rozpoczęty rok?
W.S.: Mówiąc trochę żartem, będziemy robili mniej więcej to samo, co w roku 2019, tylko lepiej. Oczywiście rynek budowlany zmienia się bardzo szybko, musimy więc zmieniać się i my. Zamierzamy kłaść coraz większy nacisk na szkolenia. Jesteśmy też polskim dystrybutorem programu ArchiCAD firmy GRAPHISOFT. Udało mi się o tym nie wspomnieć przez całą naszą rozmowę, ale odnosimy na tym polu spore sukcesy – sprzedaż ArchiCAD-a rośnie od kilku lat mniej więcej o 20% rocznie i będziemy starali się utrzymać ten trend. Chcemy, by ten program był pierwszym wyborem, jeśli chodzi o oprogramowanie BIM nie tylko wśród architektów, ale też wśród inżynierów budowlanych, firm budowlanych i inwestorów. Z sukcesem wprowadzamy też do naszej oferty kolejne pozycje oprogramowania z dziedziny BIM. Oczywiście planujemy również kolejną konferencję z cyklu Nowe Oblicze BIM. Gorące dyskusje na ten temat prowadzimy dosłownie od momentu zakończenia jej ubiegłorocznej edycji.
Fot. arch. WSC Witold Szymanik i S-ka Sp. z o.o.