Grzegorz Przepiórka: W jakiej kondycji jest dzisiaj firma PRUSZYŃSKI? Z pandemii wychodzicie wzmocnieni czy poobijani?
Krzysztof Pruszyński: Pod względem biznesowym nasza firma niemal nie odczuła skutków pandemii. Co prawda przychody w 2020 r. obniżyły się o kilka procent w stosunku do roku poprzedniego, ale poprawiła się rentowność. Stało się tak głównie z uwagi na fakt, iż zwiększyliśmy sprzedaż produktów wysokomarżowych, zwłaszcza dla klientów indywidualnych. Dzięki utrzymaniu dobrej kondycji nie musieliśmy uciekać się do drastycznych kroków mających na celu ograniczenie kosztów działalności, jak np. zwalnianie pracowników.
G.P.: Jak rozkręca się ten rok?
K.P.: Sytuacja, z jaką mamy obecnie do czynienia, nie zdarzyła się chyba jeszcze nigdy w najnowszej historii polskiej gospodarki. Na rynku panuje ogromny popyt na nasze wyroby, co jest bezpośrednią konsekwencją koniunktury w budownictwie, zarówno indywidualnym, jak i przemysłowym. Inwestowanie w nieruchomości stało się zjawiskiem powszechnym, stąd duża aktywność deweloperów czy też osób prywatnych decydujących się na budowę domu. Do tego powróciły, niemal wstrzymane w 2020 r., inwestycje w sektorze przemysłowym. Ich skala jest tak duża, że aby sprostać zapotrzebowaniu, musimy bardzo intensywnie zarządzać swoimi mocami wytwórczymi. Popyt pochodzi przede wszystkim ze strony przedsiębiorstw produkcyjnych oraz sektora magazynowego.
G.P.: Są powody do optymizmu. A jak może wyglądać jutro – jak rysują się perspektywy?
K.P.: Jeśli nie wydarzy się coś nadzwyczajnego, to jeszcze przez długi czas popyt na pokrycia dachowe i elewacyjne będzie się utrzymywał na wysokim poziomie. Nie widać bowiem powodów, aby trwa-jący boom w budownictwie miał się szybko skończyć. Napędza go ogromna ilość pieniędzy, jaka została wpompowana w gospodarkę. Nie chodzi nawet o ostatnie kilkanaście miesięcy, kiedy rządy poszczególnych państw starały się nie dopuścić do załamania systemu społeczno-ekonomicznego. Przecież podobne działania były podejmowane niemal nieprzerwanie od wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r.
W dłuższej perspektywie to w owym „wpompowywaniu” pieniędzy widzę zagrożenie dla stabilności światowej gospodarki. Może się bowiem okazać, że skala długu publicznego przerośnie możliwości jego obsługi. Wtedy zaczną się problemy.
G.P.: „Sytuacja, z jaką się zmagamy, nie jest optymalna, jednak podchodzimy do niej ze spokojem, bez paniki”. Na taki spokój w obliczu niewiadomego, jaki wyraził Pan w rozmowie, która ukazała się w „Builderze” dokładnie rok temu, może pozwolić sobie wyłącznie szef firmy, która jest liderem rynku. Jakie cechy lidera uwyraźniły się w pandemii, pozwalając obronić pozycję?
K.P.: Przez ostatnie kilkanaście miesięcy mieliśmy (i ciągle mamy) do czynienia z niezwykle dynamiczną sytuacją. Decyzje podejmowane jednego dnia już następnego stają się nieaktualne. Dlatego niezwykle ważna okazała się umiejętność niemal nieustannego analizowania bieżącej koniunktury. Aby móc to robić, potrzebne było zbudowanie systemu, który pozwalał na sprawne zbieranie, filtrowanie oraz przekazywanie informacji. To się nam udało.
G.P.: Jednym z napędów budownictwa są innowacje. PRUSZYŃSKI jako lider nie przestaje zaskakiwać w tym zakresie, a jedną z nowości w portfolio firmy jest blachodachówka Fiord, nagrodzona TopBuilderem. Jak rynek przyjął to rozwiązanie w skandynawskim stylu?
K.P.: Produkt ten został bardzo dobrze przyjęty przez rynek. Zanotowaliśmy świetne wyniki sprzedaży. Zachęceni sukcesem zdecydowaliśmy się na wprowadzenie kolejnych nowości, jak blachodachówki TIGRA oraz PŁASKA PLUS, a także system rynien kwadratowych NIAGARA. Ten ostatni, choć jest dostępny na rynku zaledwie od kilku tygodni, to już się świetnie na nim przyjął.
Oferowane przez nas nowości odnoszą sukces z dwóch głównych powodów. Po pierwsze to produkty o wysokich walorach estetycznych. Po drugie są łatwe w montażu, co jest niezwykle ważne z punktu widzenia dekarzy. A to oni właśnie najczęściej decydują o wyborze danego rodzaju pokrycia dachowego.
G.P.: Jak powstają przepisy na nowe produkty? Jak przewidzieć, w które rozwiązania zainwestować, co się przyjmie na rynku i że na dane rozwiązanie jest akurat odpowiedni moment?
K.P.: Sukces nowego produktu, to – poza odrobiną szczęścia – konsekwencja umiejętności rozpoznawania oczekiwań klientów. Nabiera się jej wraz z doświadczeniem. Nasi pracownicy odpowiedzialni za rozwój biznesu z pewnością takim dysponują. Regularnie co pewien czas zbieramy się w wybranym gronie i dyskutujemy na temat nowości, które mogłyby poszerzyć portfolio firmy Blachy Pruszyński.
G.P.: Oprócz nowości firmę PRUSZYŃSKI wyróżniają bardzo dobre relacje ze środowiskiem dekarskim. Co w tym przypadku zawiera się w określeniu dbałość? W jaki sposób wychodzicie naprzeciw dekarzom?
K.P.: Jest to dla nas kluczowe środowisko. W czasach przed pandemią co roku przez centrum szkoleniowe firmy Blachy Pruszyński przewijało się ok. 2 tysiące osób. Dziś, z oczywistych powodów, jest to nie-możliwe. Nie znaczy to, że zupełnie zrezygnowaliśmy z kontaktu z dekarzami. Prowadzimy dla nich szkolenia online. Poza tym po całej Polsce jeździ odpowiednio wyposażona ciężarówka z logo Blachy Pruszyński, która służy za mobilne centrum szkoleniowe. W ten sposób chcemy wesprzeć naszych lokalnych dystrybutorów, docierając bezpośrednio do ich miejscowości, tam, gdzie działają. Ponadto nieprzerwanie prowadzimy program lojalnościowy, dzięki któremu budujemy zwartą społeczność skupioną wokół marki Blachy Pruszyński.
G.P.: Rozmawiamy o rynku polskim, trzeba jednak pamiętać, że polska marka, jaką jest PRUSZYŃSKI, staje się również marką globalną jako grupa. Jak rozwija się sprzedaż na rynkach, na których jesteście obecni?
K.P.: Przychody z eksportu stanowią ok. 20–25 proc. naszej łącznej sprzedaży. Obecnie nie mamy ambicji, żeby jakoś szczególnie zwiększać ten udział. Zależy nam bardziej na tym, aby zdobyć silną pozycję na rynkach, które mogą przynosić największe zyski. Dlatego jestem bardzo zadowolony z faktu, że po wielu latach starań marce Blachy Pruszyński udało się wreszcie zaistnieć w sektorze budownictwa przemysłowego w Niemczech. To prawdziwy sukces, który z czasem będzie przynosił coraz bardziej wymierne efekty.
G.P.: Na razie wstrzymujecie się na pewno z nowymi inwestycjami. Jaki jest zatem pomysł na przyszłość firmy PRUSZYŃSKI, na budowanie przewagi konkurencyjnej?
K.P.: W obecnej sytuacji, w której popyt na rynku przewyższa podaż, kluczową kwestią jest zapewnienie klientom dostępu do potrzebnego im materiału. Firmie Blachy Pruszyński to się udaje. Jestem przekonany, że dzięki temu budujemy długotrwałe, dobre relacje.
Co do inwestycji – faktycznie nie planujemy spektakularnych przedsięwzięć. Obecne czasy, choć generalnie pozytywne, są jednak pewną anomalią, generującą sporo ryzyka, w tym także związanego z finansami. Dlatego pozostajemy ostrożni.
Trzeba jednak pamiętać, że jesteśmy w trakcie uruchamiania sporego projektu związanego z oddaniem do użytku nowej linii do produkcji płyt warstwowych z rdzeniem z wełny mineralnej. Jej moce wytwórcze sięgną 1,5 mln metrów bieżących rocznie. Niestety, nie z naszej winy, termin uruchomienia inwestycji opóźnia się. Liczę jednak, że niebawem wszelkie problemy zostaną rozwiązane i będziemy gotowi ruszyć z produkcją.