Gdybyśmy wszyscy wyciągnęli wnioski z doświadczeń sąsiadów i uświadomili sobie, że niebezpieczeństwo jest realne i może dotknąć każdego w najmniej spodziewanym momencie, o odpowiednie zabezpieczenia dbalibyśmy na co dzień.
Z Grzegorzem Ćwiekiem, Prezesem Zarządu Schrack Seconet Polska, rozmawiał Marcin Ozon.
Marcin Ozon: Schrack Seconet to jeden z największych i najbardziej znanych producentów systemów ochrony przeciwpożarowej na świecie. W Polsce obecny od prawie 30 lat. Jak kształtuje się sytuacja na polskim rynku zabezpieczeń?
Grzegorz Ćwiek: W Polsce nadal powstaje bardzo dużo nowoczesnych obiektów biurowych, centrów handlowych i hoteli, modernizowane są zakłady przemysłowe, a nowe, prężne przedsiębiorstwa budują nowoczesne zakłady produkcyjne. Lista projektów, którymi się aktualnie zajmujemy, należy do najdłuższych w prawie 30-letniej historii firmy w Polsce. Niezależnie od tego, jak jesteśmy postrzegani (jako kraj) przez partnerów zagranicznych w kontekście politycznym – z punktu widzenia biznesu, przedsiębiorstw i klimatu sprzyjającego robieniu dobrych interesów w Polsce – sytuacja wygląda dobrze. Obserwujemy co prawda pewną nerwowość inwestorów lub przesunięcia inwestycji w czasie, ale nie stwierdzamy żadnych oznak nadciągającej stagnacji, przynajmniej w średnim okresie. Ryzyko obniżenia się szans rynkowych zawsze istnieje, ale na razie mamy większy problem z pozyskaniem do pracy nowych specjalistów czy powiększeniem zespołu niż ze zdobywaniem nowych kontraktów. Podsumowując: nadal spodziewamy się wzrostu rynku i do tego się przygotowujemy. Zresztą brak „wolnych” specjalistów na rynku pracy tylko to potwierdza.
M.O.: „Obyś żył w ciekawych czasach” – ta chińska sentencja na skutek wzrostu zagrożenia terrorystycznego nabiera dziś szczególnego wydźwięku. W jaki sposób do takiej sytuacji dostosowują się producenci zabezpieczeń?
G.Ć.: Tak jak nie ma dowodu na to, że sentencja ta rzeczywiście powstała w Chinach, tak nie ma niestety żadnej pewności co do tego, że możemy czuć się bezpiecznie w naszym kraju. Podobnie jak w przypadku tego rzekomo chińskiego przekleństwa, w końcu tak należy rozumieć ten przekaz, mamy do czynienia z dezinformacją, niejasnymi i niesprawdzonymi źródłami pochodzenia opinii i ustaleń np. różnych służb oraz brakiem konkretnych dowodów na potwierdzenie jakiejkolwiek tezy (jest lub nie ma się czego bać). Co to oznacza? Dla branży to duża szansa na rozwój – wszak jeżeli zagrożenie istnieje, to trzeba się zabezpieczać, a to z kolei daje nadzieję na rosnące przychody ze sprzedaży towarów i usług. Z kolei dla potencjalnych użytkowników… no właśnie. Potencjalni użytkownicy, przynajmniej w Polsce, reagują spokojnie i nie widać znaczącego zwiększenia zainteresowania np. rozwiązaniami niestandardowymi – chociażby w samym procesie tworzenia koncepcji zabezpieczeń – lub produktami specjalnymi. Wydawać by się mogło, że takie zainteresowanie będzie rosło szybciej – logika wskazuje, że powinno – po ostatnich wydarzeniach w Londynie, Brukseli czy Barcelonie. Ale tak nie jest. Przynajmniej nie w każdej gałęzi branży bezpieczeństwa. O ile widać wzrost zainteresowania zabezpieczeniami mechanicznymi czy nadzorem wizyjnym, o tyle w obszarze naszych zainteresowań – systemy wykrywania pożaru, sterowanie automatyką budynkową – nie znajdujemy jeszcze w tej chwili żadnej korelacji między wydarzeniami za granicą a poziomem sprzedaży w kraju. Pojawiają się jednak pytania na temat wszelkich nowości w tym kontekście, a to oznacza, że świadomość potrzeb powoli rośnie. To dobrze – obyśmy jednak nie okazali się „mądrzy po szkodzie”.
M.O.: Często z ust polityków słyszymy, że Polska jest krajem bezpiecznym i zagrożenie aktem terrorystycznym jest znikome. Czy rzeczywiście tak jest? Gdyby tak potraktować rynek jako barometr. Czy problem terroryzmu ma jakieś przełożenie na rynek zabezpieczeń w naszym kraju?
G.Ć.: W przeciwieństwie do polityków, którzy swoimi wypowiedziami częściej szkodzą, niż pomagają, media słusznie wzmacniają atmosferę niepewności, podszytą strachem o bezpieczeństwo personalne. Brakuje jednak najistotniejszego – działań na rzecz zmiany w kulturze pewnych zachowań społecznych, a dokładniej: zwiększenia świadomości istnienia zagrożeń w każdym miejscu i w każdym czasie, a przez to zakorzenienia odpowiednich zachowań w życiu codziennym. Gdybyśmy wszyscy wyciągnęli wnioski z doświadczeń sąsiadów i uświadomili sobie, że niebezpieczeństwo jest realne i może dotknąć każdego w najmniej spodziewanym momencie, o odpowiednie zabezpieczenia dbalibyśmy na co dzień. Związane z tym koszty byłyby oczywistą częścią każdej inwestycji – czy to w budynku mieszkalnym, hali sportowej, czy w centrum handlowym. Producenci systemów bezpieczeństwa tym chętniej pomagaliby sprostać wszelkim wymaganiom w tym zakresie i mogliby zaoferować jeszcze lepszą jakość, np. usług doradczych. Bo należy zaznaczyć, że są do tego bardzo dobrze przygotowani. Szczególnie producenci o zasięgu międzynarodowym, którzy już dzisiaj są w stanie zaprezentować wysokie kompetencje w tym zakresie. Schrack Seconet należy do grona firm, których doświadczenie budowane jest w ponad 50 krajach świata. Już dziś jesteśmy gotowi aktywnie wspierać zmianę postawy w podejściu do bezpieczeństwa w obliczu globalnych zagrożeń (także terrorystycznych). Zdecydowanie lepiej byłoby dla całego społeczeństwa, gdyby wszyscy w sposób świadomy i konsekwentny wzmacniali swoją odporność na wystąpienie nieprzewidzianej sytuacji kryzysowej, niż bagatelizowali problem, narażając się na poważne konsekwencje tak niemądrego podejścia.
M.O.: W nieprzewidywalnym i dynamicznym środowisku, w jakim dzisiaj funkcjonujemy, z pewnością niełatwo jest przewidzieć trendy i kierunki rozwoju dla branży zabezpieczeń. Mimo wszystko spróbujmy. Jakie wyzwania przed Państwem?
G.Ć.: Poza zmianami technologicznymi, które trwają nieprzerwanie i wpisane są w naszą działalność, największym wyzwaniem w tych „ciekawych” czasach jest umiejętność dotarcia do wszelkich interesariuszy z nowym przekazem: musimy zmienić filozofię działania. Konieczne jest przejście od dotychczasowego, wygodnego dla wszystkich i – można powiedzieć – „standardowego” modelu działania do bardziej wymagającego, nastawionego na daleko idącą kreatywność w stosowaniu środków bezpieczeństwa. Dzisiaj już nie wystarczy, aby projektant zaprojektował system bezpieczeństwa, inwestor zamówił go, producent dostarczył, a wykonawca zainstalował. Potrzebna jest tu nowa funkcja: specjalista myślący krytycznie, adwokat diabła; ekspert o interdyscyplinarnej wiedzy i rozległym doświadczeniu; troszkę szaleniec – by przewidzieć takie scenariusze zagrożeń, które nie były dotąd przez nikogo brane pod uwagę. Taki doradca powinien mieć kompetencje do tego, aby dokonywać zmian w koncepcji zabezpieczeń, wychodząc także poza ramy obowiązujących standardów i zaleceń normatywnych, które, zwyczajnie to ujmując, nie nadążają za rzeczywistością. Państwo powinno z kolei wspierać takie działania poprzez ułatwianie stosowania rozwiązań niestandardowych i niewykorzystywanych wcześniej. To wszystko powinno być powiązane z podejściem procesowym do zarządzania ryzykiem i szeroko rozumianym bezpieczeństwem obiektów oraz bezpieczeństwem personalnym. W rolę takiego doradcy próbujemy się wcielać już od lat i widzimy bardzo dobre efekty takiego podejścia. Dynamika zmian i turbulencji w naszym otoczeniu wymusza zmiany naszego stylu działania. Sprostanie temu wymogowi to największe wyzwanie dla wszystkich uczestników procesu budowlanego.
M.O.: Jakie konkretne rozwiązania firmy chciałby Pan wyróżnić?
G.Ć.: Jesteśmy przede wszystkim producentem urządzeń wykrywających pożar (Integral IP), a jednocześnie zobowiązanych w sposób automatyczny do powiadamiania wszystkich o takim zdarzeniu i uruchamiania akcji ewakuacyjnej. W naszym podejściu do zapewnienia bezpieczeństwa sięgamy jeszcze dalej, poza te „zwyczajne” obowiązki: jesteśmy producentem zaawansowanego systemu sterowania urządzeniami automatyki budynkowej (na wypadek zdarzenia kryzysowego – także ataku terrorystycznego) SIS-FIRE, będącego jednocześnie certyfikowanym integratorem urządzeń bezpieczeństwa. Do pakietu rozwiązań, jakim dysponujemy, dołączyliśmy także dźwiękowy system ostrzegawczy, który produkujemy w Szwajcarii z zachowaniem najwyższej jakości (G+M). Dysponujemy ofertą rozwiązań specjalnych i niekonwencjonalnego przeznaczenia, a przede wszystkim wiemy, jak i kiedy stosować nasze rozwiązania. W ostatnich latach kładziemy wielki nacisk na „mądrą” integrację systemów i sporą część naszego czasu poświęcamy na doradztwo oraz budowanie świadomości inwestorów w tym zakresie. Mówiąc krótko: posiadamy w naszym portfelu nie tylko kompletny pakiet rozwiązań technicznych, ale i procesowych, stąd gotowi jesteśmy spełnić najbardziej rygorystyczne (np. obiekty NATO) i wyjątkowe wymagania naszych klientów. Zapraszamy na nasze szkolenia – tam można dowiedzieć się więcej na temat naszych propozycji.
M.O.: Jeżeli chodzi o budynki referencyjne, w których zastosowano Państwa systemy – czy jest coś, z czego jest Pan szczególnie dumny?
G.Ć.: Pożar może mieć swoje źródło zarówno w zjawiskach naturalnych, jak i w działaniach człowieka – celowych bądź wynikających z zaniedbania lub błędu. Może być także następstwem zdetonowania ładunku wybuchowego. Sposób zadziałania urządzeń przeciwpożarowych jest bardzo podobny nawet wtedy, gdy do obrony np. przed atakiem terrorystycznym wykorzystuje się architekturę budynku. Z tego też względu cieszymy się szczególnie wtedy, kiedy nasze urządzenia instalowane są w obiekcie w sposób umożliwiający wykorzystanie ich możliwości w jak najszerszej skali i w jak największej ilości. Każdego roku instalujemy nasze systemy w kilkuset obiektach różnego przeznaczenia i w dużej części tych obiektów wykorzystujemy funkcje niestandardowe lub specjalne. Nasze urządzenia spotkać można na lotniskach, w obiektach sportowych, na stadionach, w budynkach biurowych, zakładach przemysłowych, obiektach infrastruktury krytycznej, placówkach dyplomatycznych, a także muzeach, centrach przetwarzania danych, a nawet w prywatnych willach i apartamentach. Nasze systemy uruchamiane są przez autoryzowany personel naszych certyfikowanych Partnerów. Najbardziej cieszą nas realizacje, które spełniają oczekiwania klientów dzisiaj i niosą ze sobą potencjał do tego, aby mogły spełniać nowe wymagania w przyszłości – bez konieczności wymiany ich na nowsze zamienniki. Cała idea tworzonych przez nas systemów bezpieczeństwa opiera się na tym założeniu: mają wyprzedzać dzisiejsze potrzeby i kreować nowe możliwości.
M.O.: Jesteśmy u progu VI edycji „Ogólnopolskich Dni Zintegrowanych Systemów Bezpieczeństwa Pożarowego – Schrack Seconet i Partnerzy”. Czego możemy spodziewać się w tym roku?
G.Ć.: W tym roku zapowiadamy zmiany w sesjach przedpołudniowych. Wykłady zostaną zastąpione studiami przypadków, które będą się składały z bloków merytorycznych w zakresie takich zagadnień, jak: projektowanie, realizacja i eksploatacja systemów bezpieczeństwa. Całość wystąpień będzie uzupełnieniem i komentarzem ekspertów do pokazu zadziałania zintegrowanych ze sobą urządzeń, a podsumowanie każdego studium przypadku zakończy dyskusja ekspercka. W ciągu dwóch dni szkolenia zespoły specjalistów i komentatorów merytorycznych dokonają analizy przypadków zastosowania urządzeń służących ochronie zdrowia, życia i mienia, w tym procesów technologicznych, w obiektach różnego przeznaczenia, m.in.: w hali widowiskowo-sportowej, budynku biurowo-usługowym, szpitalu czy obiekcie przemysłowym. W drugiej połowie każdego dnia szkolenia uczestnicy będą mogli wziąć udział w sesjach warsztatowych poszczególnych Partnerów tegorocznego spotkania.
Podczas dwóch dni merytorycznych spotkań z najlepszymi ekspertami w branży słuchacze zapoznają się z najnowszymi wytycznymi dotyczącymi projektowania, instalacji oraz użytkowania m.in. takich systemów, jak: SSP, DSO, SUG, BMS, SMS, CCTV (VSS), SKD, przyzywowych i komunikacji, kontroli rozprzestrzeniania dymu i ciepła, sterowania oddzieleniami pożarowymi i innymi instalacjami technicznymi obiektu. Do grona ekspertów uczestniczących w omawianiu określonego studium przypadku zaproszono m.in. przedstawicieli instytucji badawczych i specjalistycznych uczelni technicznych oraz niezależnych ekspertów zajmujących się problematyką bezpieczeństwa i ewakuacji.
M.O.: Na zakończenie zapytam mniej formalnie. Kiedy się śledzi Państwa stronę internetową, pośród wielu aktywności najbardziej rzucają się w oczy cyklicznie organizowane zloty motocyklowe. Czy nie jest to przypadkiem wynik pasji motocyklowej Prezesa?
G.Ć.: Rzeczywiście moje podróże motocyklowe dały początek takiemu pomysłowi, ale szybko okazało się, że organizatorami całego przedsięwzięcia stało się kilkadziesiąt osób, które natychmiast pomysł ten podchwyciły i rozwinęły. Byli to nie tylko pracownicy, ale również partnerzy, klienci firmy oraz osoby, z którymi nie pracujemy na co dzień, a widujemy się tylko gdzieś na trasie. W tym roku po raz trzeci organizujemy tę imprezę dla całej branży, ale odbyliśmy już szereg wyjazdów, które w sposób spontaniczny organizujemy poza fleszami aparatów fotograficznych: przejechaliśmy już Skandynawię, znane są nam zapierające dech w piersi agrafki Alp, serpentyny Toskanii czy klify Korsyki. Na co dzień radość sprawia nam – motocyklistom – machanie do siebie podczas mijania się na wielkiej pętli bieszczadzkiej lub na skrzyżowaniu ulic w Warszawie. To właśnie takiej atmosfery życzylibyśmy sobie w branży – radości z bycia częścią pewnej społeczności. Taką ideę niesiemy, organizując to spotkanie i dlatego zapraszamy wszystkich – to impreza dla całej branży bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że Państwa czasopismo także przyczyni się do jej rozwoju! Dziękuję i zapraszam do współpracy!