Pisanie o architekturze Polski Ludowej, architekturze „źle urodzonej”, nie jest tematem wdzięcznym z uwagi na wiązanie jej w szerszej opinii publicznej – bez analizowania jej wartości merytorycznych – z potępianym na ogół czasem, w którym powstała. A przecież mimo trudnych warunków ekonomicznych i nacisków politycznych, jak i – przez długi czas – izolacji od Świata Zachodu, powstawały i w PRL-u obiekty liczące się nawet w skali międzynarodowej. Świadczyło to o znaczących kwalifikacjach architektów polskich, które zaskakująco – też dla świata – ukazały się w licznych kolejnych, relacjonowanych tu konkursach międzynarodowych. Najwyższy czas, aby w „źle urodzonej” architekturze PRL dostrzegać nie tylko minusy, ale i plusy.
Sformułowanie „Polska Ludowa” nie istniało zaraz po zakończeniu wojny, ale w przeglądzie architektury całego XX wieku charakteryzuje ono bardziej wyraźnie status państwa, które teoretycznie będąc kontynuacją przedwojennej II Rzeczpospolitej, w wyniku zmian geopolitycznych i przejęcia pełnej władzy przez komunistów stało się całkowicie nowym tworem państwowym, który trwał w swej specyficznej strukturze gospodarki socjalistycznej do roku 1989. Ta forma gospodarki właśnie – w zróżnicowanym stopniu natężenia w różnych okresach – jest wspólnym mianownikiem w państwie, które podejmując na początku przedwojenną nazwę Rzeczpospolitej Polskiej, zmieniło ją oficjalnie w roku 1952 na Polska Rzeczpospolita Ludowa. Zmiany, które następowały, nie dotyczyły zresztą tylko nazw. Pierwsze powojenne lata – mimo wyraźnej politycznej przegranej polityki II Rzeczpospolitej – nosiły bowiem jeszcze pewne nadzieje utworzenia organizmu państwowego łączącego polityczne koncepcje Wschodu i Zachodu, a kreowany przez Wschód prezydent Bolesław Bierut – np. uczestniczący wówczas czynnie w procesji Bożego Ciała – nie zapowiadał tym wcale trudnych losów kościoła katolickiego w następnych latach Polski Ludowej. Społeczeństwo, w tych pierwszych latach zdając sobie już nawet sprawę z tego, co się z jego krajem stało, nie miało jednak pojęcia, co niosła mu nadchodząca przyszłość. Tymczasem największym problemem był zrujnowany kraj i konieczność jego odbudowy.
WIELKA ODBUDOWA
Powojenne zniszczenie kraju było przeogromne. Jeszcze raz rujnujący walec wojny przetoczył się przez Polskę, niwecząc dorobek narodowy, potencjał ludzki i jego warstwę intelektualną – tak istotną dla odbudowy kraju – planowo i wszechstronnie likwidowaną przez wroga. Dodatkowe problemy stworzyły wielkie fale przesiedleńcze z Kresów Wschodnich na Ziemie Zachodnie, które stawiały tam przybyszy wobec zadań odbudowy w zupełnie nowych, nieznanych im dotąd warunkach. Brak poczucia stabilizacji i obcość środowiska – łącznie z architekturą – nie ułatwiały tam odbudowy. A zniszczenia też były bardzo duże. Według przeprowadzonych szacunków – jak podaje Wielka Encyklopedia PWN – bezpośrednie straty w majątku trwałym Polski przekroczyły 38% jego ogólnej wartości; były one 3,5 razy większe od
tekst i fotografie: Tadeusz Baruckistrat poniesionych w okresie I wojny światowej. Przykładowo jedynie na ziemiach dawnych, tj. obejmujących Polskę centralną i wschodnią w granicach z 1939 roku (bez terenów, które weszły w skład ZSRR), w gruzach było 14000 fabryk, blisko 1000000 gospodarstw domowych na wsi i prawie 2000000 gospodarstw w miastach. Szczególnie ciężkie były straty na ziemiach zachodnich i północnych, zarówno w rolnictwie, jak i w miastach (łącznie około 40% budynków, a w poszczególnych miastach: Wrocław 70%, Gdańsk 55% – a w jego zabytkowym Mieście Głównym 90%, Elbląg 65%, Nysa 50%, Racibórz 80%, Szczecin 60–70%), gdzie obok zniszczeń wynikających z działań wojennych już po ich ustaniu miały miejsce podpalenia budynków przez żołnierzy Armii Radzieckiej z zemsty za działalność wojsk niemieckich w ZSRR. Tragicznym symbolem zniszczeń była też Warszawa, w swym centrum zrujnowana w 85%. Tutaj też najżywiej podjęta została odbudowa kraju.
ROZWÓJ ARCHITEKTURY
Rozwój architektury PRL podzielić można na kolejne okresy:
1. 1945–1949, będący kontynuacją przedwojennej myśli architektonicznej.
2. 1949–1956, Socrealizm.
3. 1956–1960, po „odwilży”.
4. 1960–1972, nakaz przemysłowej produkcji domów.
5. 1972–1981, złagodzenie norm i polepszanie jakości życia.
6. 1981–1989, regres polityczny i ekonomiczny.
1945–1949
W pierwszym okresie wykorzystywano doświadczenia przedwojenne wzbogacone pracami prowadzonymi bez wiedzy okupanta w czasie wojny, jak również informacjami z Zachodu Europy, też doświadczonej wojną. Wymiana poglądów w tym zakresie była obustronna i np. Artur Ling – ze zniszczonego niemieckim bombardowaniem miasta Coventry – odwiedzając zrujnowaną Warszawę, dzielił się w Wielkiej Brytanii swymi obserwacjami. Do odbudowy przystąpiono więc w oparciu o przedwojenne idee „jednostki sąsiedzkiej” wyposażonej w odpowiednie usługi, czego przykładem mogą być w Warszawie nowe już osiedla WSM na Mokotowie (Z. Malicki, S. Tworkowski z zesp.), a także zapoczątkowane wówczas osiedle Praga WSM I (Sz. i H. Syrkusowie). Wśród gmachów publicznych zanotować trzeba – nowatorskie w konstrukcji: wieżowiec Ministerstwa Komunikacji (B. Pniewski), „żyletkowy” Instytut Geologiczny (M. Leykam), jak i tegoż autora PDT w Poznaniu – o podobnym planie jak późniejszy gmach UNESCO w Paryżu – budynek GUS (R. Gutt), a także Halę Kopińską (Z. Wacławek). Konkretnym osiągnięciem był też Centralny Dom Towarowy (Z. Ihnatowicz, J. Romański) oraz seria kin (M. Piprek). Najważniejszym politycznie obiektem w tym okresie była jednak Trasa W-Z (S. Jankowski, J. Knothe, J. Sigalin, Z. Stępiński) realizowana według koncepcji T. Tołwińskiego opracowanej jeszcze – w ukryciu przed Niemcami – w czasie wojny. Łącznie z małym – odbudowanym, a właściwie zbudowanym od nowa – osiedlem Mariensztat (Z. Stępiński, J. Sigalin) oddana została do użytku uroczyście w nawiązaniu do rocznicy Manifestu Lipcowego. Forma ta, stosowana przez władze i w następnych latach, miała na celu uprzytomnienie społeczeństwu wysiłku związanego z odbudową, a śpiewana w owym czasie piosenka o „małym mieszkanku na Mariensztacie” społeczną akceptację tego działania chyba potwierdza. Charakter architektury tego okresu najlepiej oddawała „Wystawa Ziem Odzyskanych” we Wrocławiu (1949, J. Hryniewiecki, T. Ptaszycki), gdzie – istniejący tam do dzisiaj maszt (M. Leykam, S. Hempel) świadczył o nowatorskim myśleniu.
1949–1956
W roku 1949 nadeszła z Moskwy dyrektywa o wprowadzeniu socrealizmu, którego formy – pod hasłem „socjalistyczny w treści, a narodowy w formie” – miałyby być lepiej rozumiane przez społeczeństwo. Nawiązywały one do klasycyzmu, a jako wzory podawano projekty moskiewskie. Propozycje te napotkały opór środowiska polskich architektów, ale – pod naciskiem władz – zaczęły powstawać projekty i w tym duchu. Ciekawe losy miał tu gmach KC.PZPR w Warszawie (W. Kłyszewski, J. Mokrzyński, E. Wierzbicki), uzyskany w drodze konkursu jeszcze przed socrealizmem, a odpowiednio modyfikowany w trakcie jego budowy. Przykładowy wśród nich stał się projekt Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej MDM w Warszawie (S. Jankowski, J. Knothe, J. Sigalin, Z. Stępiński), wykorzystany następnie jako wzorzec w Bałuckim Rynku w Łodzi (R. Karłowicz) czy – w bardzo złagodzonej formie – w Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej KDM we Wrocławiu (R. Tunikowski z zesp.). Podobny przykład tego wpływu mamy w „Grunwaldzkiej Dzielnicy Mieszkaniowej” w Gdańsku-Wrzeszczu (W. Tumaszowicz, M. Bajdo, I. Maciejewski, R. Semka). W Katowicach mamy natomiast dekorowany socrealizmem modernizm w postaci gmachów Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych (H. Buszko, A. Franta, J. Gottfried) i Domu Młodzieży (Z. Majerski, J. Duchowicz), podobnie jak w Łodzi Teatr Wielki (J. Korski, W. Korski, R. Szymborski) z klasycyzującą jeszcze architekturą zewnętrzną i nowoczesnymi już – z racji ich późniejszego opracowania – wnętrzami. W Krakowie socrealizm to przede wszystkim Nowa Huta (T. Ptaszycki), miasto-satelita dla 100000 mieszkańców ze swoim centrum (J. i M. Ingardenowie) i administracyjnym budynkiem Huty ( J. i M. Ingardenowie, J. Ballenstedt) oraz obrzeżną – do czasu – zabudową realizującą jednak nowoczesną ideę angielskich jednostek sąsiedzkich oraz „miasta-ogrodu”. Drugie podobne miasto, Nowe Tychy, ma też swój socrealizm w postaci pierwszego osiedla A (T. Teodorowicz-Todorowski). Powstając jednak dalej w oparciu o nową – konkursową – koncepcję (K. Wejchert, H. Adamczewska Wejchert), swą architekturą należy już do następnego okresu architektury PRL. A wszystkiemu temu patronował wzniesiony w Warszawie, jako dar ZSRR, Pałac Kultury i Nauki (L. Rudniew), oddany do użytku w roku 1955, kiedy socrealizm oficjalnie został właśnie potępiony w Moskwie. W Polsce kres położyła mu Ogólnopolska Narada Architektów w roku 1956, ale już wcześniej – jak np. w Stadionie X-lecia w Warszawie (J. Hryniewiecki, M. Leykam, Cz. Rajewski), widać było symptomy zmian. W tym trudnym okresie specyficzną rolę odegrały Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP w Warszawie, założone w roku 1954 przez J. Sołtana (J. Sołtan, Z. Ihnatowicz, O. Hansen i in.), bazujące na ideologii Le Corbusiera. Pretekstem do jej powstania był wygrany konkurs na stadion „Warszawianka” (J. Sołtan, Z. Ihnatowicz), ale liczące się projekty, jak niezrealizowany Polski Pawilon na EXPO 58, Dom Towarowy w Olsztynie, wnętrza dworca kolejowego Warszawa-Śródmieście i pawilon „Wenecja” (przebudowany w roku 2002 na biurowiec), powstały dopiero po „odwilży”. Tam również O. Hansen rozwinął swoją teorię „formy otwartej”, realizując według niej m.in. osiedla Słowackiego w Lublinie i Przyczółek Grochowski w Warszawie, a później także przebudowując według niej swą podlaską chatę w Szuminie, gdzie powstał bardzo poważny ośrodek nowoczesnej myśli architektonicznej.
1956–1960
Okres po 1956 roku – w polityce zwany „odwilżą” – był najszczęśliwszy dla architektury PRL. Tak określał go jeden z ówczesnych polskich architektów – praktyk, teoretyk i publicysta – Janusz Włodarczyk, dostrzegając w nim eksplozję inwencji twórczej zahamowanej socrealizmem. Mimo nadal istniejących trudności materiałowo-technicznych ponownie zaczęła powstawać architektura nowoczesna, zwana później socmodernizmem. Przykładowo wymienić tu można w Warszawie osiedla: Sady Żoliborskie (H. Skibniewska) czy Bielany (K. i M. Piechotkowie) albo „Supersam” (M. Gintowt, M. Krasiński), jak i zapoczątkowane Centrum Warszawy w postaci tzw. Ściany Wschodniej (Z. Karpiński z zesp.). W Katowicach mamy halę sportowo-widowiskową (M. Gintowt, M. Krasiński) i dworzec kolejowy (W. Kłyszewski, J. Mokrzyński, E. Wierzbicki), w Gdyni „Teatr Muzyczny” (J. Chmiel, D. Olędzki), we Wrocławiu „Panoramę Racławicką” (E. i M. Dziekońscy), a w Krakowie hotel „Cracovia” z kinem „Kijów” (W. Cęckiewicz). Po I etapie odbudowy Starego Miasta w Warszawie zaczęto podobnie odtwarzać zabytkowy Gdańsk i centra Wrocławia oraz Poznania. Odbudowane kontakty z Zachodem dostarczały cennych informacji, a udostępnione wówczas międzynarodowe konkursy architektoniczne owocowały – ku zaskoczeniu nie tylko Polski, ale i świata – najwyższymi nagrodami.
1960–1972
W roku 1960 przyszedł jednak z Moskwy nowy nacisk w postaci nakazu ujednolicenia – w całym obozie socjalistycznym – zasad przemysłowej realizacji budownictwa mieszkaniowego przy zastosowaniu wielkiej płyty. Potrzeby mieszkaniowe były oczywiste, ale przyjęcie tylko jednego typu prefabrykatów groziło niebezpieczną monotonią, na co SARP starał się zwrócić uwagę, optując za projektem regionalnej typizacji (K. i M. Piechotkowie). Udało się to zrobić dopiero za parę lat, a tymczasem powstawały – dla wygody wykonawstwa – kubaturowo olbrzymie obiekty, zwane przez ich użytkowników „mrówkowcami”, jak np. w Katowicach (M. Król) czy też tzw. falowiec w Gdańsku (T. Różewicz, D. Olędzka, J. Morek) dla ponad 3400 mieszkańców, a ich zunifikowana wysokość wprowadzała męczącą monotonię. Podobne powstały też w Poznaniu i Łodzi. Zabudowa ta deprymowała ludzi, a dalsze próby jej „zekonomizowania”, np. przez wprowadzenie wspólnych toalet, wywołały już społeczny protest. Ze strony środowiska architektonicznego padały propozycje zróżnicowania powstających form, jak np. wieżowce mieszkaniowe we Wrocławiu (J. Hawrylak-Grabowska) czy osiedle „Tysiąclecia” w Katowicach (H. Buszko, A. Franta) ze swymi oryginalnymi „kukurydzami”. W wyniku takiego działania zmodyfikowano też normatywy zabudowy osiedli, dzięki czemu np. osiedle „Ursynów” w Warszawie (M. Budzyński) mogło mieć już bardziej „ludzką”, zróżnicowaną wysokość zabudowy.
1972–1981
Bodźcem do rozwoju architektury PRL były też hasła rzucane przez władze, jak np. „Tysiąc szkół na 1000-lecie”, w wyniku czego uzyskano w konkursie architektonicznym projekt upowszechniany późnej – oczywiście też z wielkiej płyty – jako typowy (Z. Fafius). Przy tej okazji powstał też szereg nowatorskich projektów, jak szkoła piętrowa w Ogrodzie Pomologicznym w Warszawie (J. Baumiller), szkoła pawilonowa w Tychach (J. Łojewski), szkoła „bez korytarza” we Wrocławiu (Z. Prętczyński), szkoła „środowiskowa”w Warszawie – Sadyba (H. Skibniewska) czy – znacznie później – postmodernistyczna szkoła w Paniówkach (B. i J. Włodarczykowie). Uczelnie wyższe mają w tym czasie swój interesujący rozdział we Wrocławiu, gdzie przy al. Grunwaldzkiej powstało właściwie miasteczko akademickie (M. i M. Barscy), ale „sztandarową” wizytówką tego czasu jest Uniwersytet M. Kopernika w Toruniu (R. Karłowicz z zesp.). Z hasłami „w trosce o…” powstały również Centrum Zdrowia Dziecka w Aninie (A. Bołtuć, J. Bolechowski) oraz Szpital Matki Polki w Łodzi (J. Wyżnikiewicz) jako „rekompensata” za stan wojenny, oraz szpital dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu (O. Poray-Biernacki) zrealizowany przy pomocy USA. Ale i powstałe w trybie „normalnym” szpitale, jak np. kardiologiczny w Nałęczowie (M.J. Gliszczyński) czy szpital Jana Pawła II w Zamościu (G. Makowiecka, Z. Falkowska, R. Kusnierz, N. Gralewska, Rogowska), plasujący się parokrotnie na pierwszym miejscu w rankingu jako najlepszy w Polsce, są pozytywnym osiągnięciem. Do tego działu zaliczyć można też domy wypoczynkowe wygrywające walor kompozycji w krajobrazie, jak „Granit” w Szklarskiej Porębie (S. Muller), zespół sanatoryjno-wypoczynkowy w Ustroniu-Zawodziu (H. Buszko, A. Franta) czy „Dom Budowlanych” w Krynicy (M.J. Gliszczyński). „Polepszeniem jakości życia” była też współpraca zakładów przemysłowych z artystami plastykami, którzy wykorzystując ich odpady, upiększali swymi dziełami ich otoczenie. Przykłady takie można dziś jeszcze napotkać np. w Warszawie czy Wrocławiu.
1981–1989
Postmodernizm dotarł do Polski – z przyczyn natury politycznej – stosunkowo późno i chyba pierwszym w tym stylu, zrealizowanym w roku 1980, obiektem był dom M. HandzelewiczWacławkowej w Warszawie. Bardziej zdecydowanie podchodzi do tego stylu R. Loegler w podobnym domu w Krakowie, gdzie powstaje też charakterystyczne – uważane za ikonę tego nurtu w Polsce – Seminarium o.o. Zmartwychwstańców (D. Kozłowski, W. Stefański, M. Misiągiewicz), zapoczątkowane w swej realizacji w czasach PRL, ale ukończone już pod koniec XX w. Postmodernizm przyjmowany był w Polsce dość bezkrytycznie i to nie jako rezultat opatrzenia się modernizmu, ale po prostu jako zachodnia moda.
ARCHITEKTURA SAKRALNA
Losy architektury sakralnej w PRL zaczynają się po wojnie od kończenia zaczętych przed nią obiektów, jak i ich odbudową, przy czym zabytkami zajmowało się państwo, np. Tum pod Łęczycą (J. Koszczyc-Witkiewicz), a pozostałymi władze kościelne i wierni (np. odbudowa kościoła św. Józefa w Inowrocławiu). Buduje się też nowe kościoły, jak np. w Niepokalanowie (Z. Gawlik), ale i obiekty o bardzo dużej skali, jak kościół Dominikanów w Poznaniu (A. Szyszko-Bohusz, W. Czarnecki). Sytuacja zmieniła się po roku 1949, kiedy uzyskanie zezwolenia na budowę nowego kościoła stało się praktycznie rzecz biorąc niemożliwe. Uciekano się więc do „remontów” i „rozbudów”, w których charakterystycznym przykładem może być „rozbudowany”, a w rzeczywistości nowy kościół – we Władysławowie (Szczepan Baum, Andrzej Kulesza). Stawiano też władze budowlane przed faktem wybudowania – bez zezwolenia – kościoła w ciągu jednej nocy (np. w Nowosiółkach pow. leskiego). Trudno jest jednak w tym wypadku mówić o wartości takiej architektury. Bardziej dowodzi to determinacji parafian, którzy chcieli mieć kościół. Podobnie było w Nowej Hucie, gdzie pod naporem społecznym władze musiały się ostatecznie zgodzić na budowę kościoła, tzw. Arki Pana (W. Pietrzyk) – wyraźnie zrywającego z tradycyjną bryłą i wnętrzem kościoła, po którym w tym mieście już bez trudności budowano dalsze świątynie. Wszystko to działo się na tle bardzo istotnych uchwał Soboru Watykańskiego (1962–1965), których wprowadzenie w Polsce napotykało jednak na trudności. Mimo to uzyskano zaskakująco dobre rezultaty. Do analizy stylistycznej przedstawić można tu następujące obiekty: Kościół Miłosierdzia Bożego w Kaliszu (J. Kuźmienko, A. Fajans), Kościół Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Rudy-Rysiu (T. Gawłowski, T. Lisowska-Gawłowska), kościół Oliwa Przymorze (L. Taraszkiewicz), kościół Ducha Świętego we Wrocławiu (T. Zipser z zesp.), kościół Ducha Świętego w Tychach (S. Niemczyk), kościół Podwyższenia Krzyża w Katowicach, os. 1000-lecia (H. Buszko, A. Franta), kościół św. Jadwigi w Krakowie (R. Loegler, J. Czekaj), kościół w Śródborowie (Z. Wacławek, M. Handzelewicz-Wacławek), kościół w Zakopanem- -Olczy (T. Gawłowski, T. Lisowska-Gawłowska), kościół w Warszawie-Ursynowie (M. Budzyński, Z. Badowski), kościół św. Jerzego w Goleniowie (A.M. Szymski), kościół Nawrócenia Pawła Apostoła w Warszawie (K. Kucza-Kuczyński), kościół Św. Pawła Apostoła w Wadowicach (A, Gyurkovic, T. Węcławowicz-Gyurkovic, T.P. Szafer), seminarium i kościół Zmartwychwstańców w Krakowie (D. Kozłowski, W. Stefański, M. Misiągiewicz). Powstawały też nowocześnie zaprojektowane cerkwie, jak np. w Hajnówce (A. Grygorowicz).Zanotować tu trzeba też pomniki – zwłaszcza te wiążące się z przestrzenią miejską czy nawet z otwartym krajobrazem – jak np. Pomnik Grunwaldzki (W. Cęckiewicz, J. Bandura), Westerplatte w Gdańsku (A. Haupt, F. Duszeńko), Powstań Śląskich w Katowicach (G. Zemła, W. Zabłocki), a także przypominające o holocauście na Majdanku w Lublinie (W. Tołkin) czy w Treblince (F. Duszeńko, A. Haupt). W przeglądzie architektury PRL należy wspomnieć też o obiektach powstałych „na eksport”. Mimo że poza Polską, są jednak wytworem polskiej myśli architektonicznej. Są to zarówno duże obiekty przemysłowe, za pośrednictwem CEKOP projektowane w Polsce i budowane za granicą, ale także dzieła polskich architektów wysyłanych przez „Polservice” na kontrakty – głównie w krajach rozwijających się, jak Irak, Libia, Algieria, Ghana czy Nigeria, niekiedy z realizacjami liczącymi się w świecie, jak np. Stadion Olimpijski w Latakii (W. Zabłocki).
PODSUMOWANIE I OCENA
Podsumowując tę relację, stwierdzić należy, że powstałe w wyniku przemysłowej produkcji – najbliższe ludziom – osiedla mieszkaniowe, złożone z typowych, często nawet niewykończonych budynków, otrzymały w końcu pejoratywną nazwę „blokowiska”. Ocena taka wynikała głównie z niskiej jakości użytych w nich materiałów i elementów instalacyjnych oraz rażącego niekiedy poziomu wykonawstwa. Również częsty brak zaaranżowania zieleni w ich otoczeniu i stałej jej konserwacji przyczyniały się do tej niekorzystnej oceny. Mimo to nie bez znaczenia była istotna – a często niedostrzegana – przebudowa struktury budownictwa mieszkaniowego w aspekcie jego choćby – znacznie wyższego niż w II Rzeczpospolitej – standardu budowlano- -instalacyjnego (wodociąg, kanalizacja, elektryczność, centralne ogrzewanie itd.), jak i uzyskanie znacznie mniejszych dysproporcji w korzystaniu z niego przez różne grupy społeczne. Podobnie mało zauważalna była korzystna zmiana gęstości zabudowy, a tym samym i zaludnienia, która przed wojną w drastycznych przykładach osiągała np. w Warszawie nawet do 2000 mieszkańców na hektar, a w warunkach PRL – w rezultacie przyjętych normatywów – spadła do średnio 250 mieszkańców na hektar. Zarazem jednak nie można nie dostrzec również tego, że w pozytywnym zamiarze zbudowania jak największej liczby mieszkań obniżano ich standard do poziomu społecznie nieakceptowalnego. Uzyskiwanie tej jakości warunkowały jednak zawsze możliwości techniczne. Jakby nie było, mimo tych problemów Kongres Międzynarodowej Unii Architektów UIA, który miał miejsce w Warszawie w roku 1981, ocenił pozytywnie wysiłek polskiego środowiska architektonicznego w powojennej odbudowie kraju, przyznając swą nagrodę w zakresie urbanistyki im. Sir Patricka Abercrombiego architektom Warszawy za jej odbudowę.
Tekst i fotografie – Tadeusz Barucki