Cyfryzacja, prefabrykacja i dywersyfikacja, czyli jakie zmiany firmy konstrukcyjno-budowlane będą musiały rozpocząć w 2020 roku, aby utrzymać się na rynku.
W 2020 roku będziemy świadkami kontynuacji ubiegłorocznych działań na rzecz radykalnego wzrostu wydajności w branży konstrukcyjno-budowlanej. Część z nich wynikać będzie z cyfryzacji procesów biznesowych, jednak rzeczywiste korzyści będą mieć związek z technologią wykorzystywaną do samej zmiany tych procesów. I nie mówimy tu o małych, stopniowych zmianach wydajności.
Produktywność w budownictwie pozostaje tak daleko w tyle za innymi branżami, że nadrobienie zaległości wymaga od branży zastosowania po raz pierwszy na skalę całych przedsiębiorstw technologii, która zredukuje skalę niepowodzeń związanych z czasem i budżetami, wyeliminuje pracę niewnoszącą wartości dodanej, skróci terminy realizacji i pozwoli wykonawcom zapewniać większe korzyści właścicielom obiektów przy mniejszych zasobach.
Jeśli wykonawcy nie będą w stanie dostosować się do tych wymogów, będą narażeni na konkurencję ze strony nowych graczy, ponieważ rozwój całej branży będzie kontynuowany. To dlatego uzasadnione jest przewidywanie, że inne podmioty wchodzące na rynek — w tym całkowicie nowe firmy konstrukcyjno-budowlane, przedsiębiorstwa produkcyjne lub duże korporacje, takie jak Amazon czy IKEA — przejmą udział w rynku, wypierając jego pozornie bezpiecznych uczestników o ugruntowanej pozycji.
Prognoza 1: Do 2025 roku przedsiębiorstwa, które wdrożą cyfryzację, zyskają większą produktywność
Dobra wiadomość jest taka, że w latach 2020–2025 produktywność firm konstrukcyjno-budowlanych wzrośnie o 20%. Zła jest natomiast taka, że dotyczy to tylko przedsiębiorstw, które będą stosować nowe technologie i zdołają wykorzystać je do znacznego zwiększenia produktywności.
Dla wielu dużych firm ten fakt może być zniechęcający. Powiedzcie przedstawicielom firmy budowlanej, że na etapie projektowania będą musieli korzystać z wirtualnej rzeczywistości i planowania 4D oraz rozwiązań mobilnych w terenie, a procesy zamówień i produkcji będą obejmować druk 3D z elementami Internetu rzeczy (IoT). Co więcej, będą musieli dostarczać dane projektowe na potrzeby modelowania informacji o budowaniu (BIM), prawdopodobnie natrafiając przy tym na wiele problemów związanych z nowymi technologiami i zachodzącymi zmianami. Powiedzcie im, że roboty i drony staną się kluczowe w budownictwie i działalności firmy, a konserwacja będzie wymagać skanowania laserowego. Prawdopodobnie mało kto w to uwierzy — w końcu to całkiem sporo informacji do przyswojenia. Warto przy tym jednak pamiętać, że nie wszystkie zmiany muszą nastąpić od razu.
Zachodzące zmiany
Dziś wykonawcy nie mogą już uniknąć wdrożenia systemów biznesowych, aby aktywnie monitorować cały cykl życia projektu budowlanego i zarządzać nim — od udzielenia zamówienia do odbioru technicznego — a nawet świadczyć usługi konserwacji i zarządzania obiektem po jego przekazaniu. Będzie to wymagać odejścia od procesu zarządzania projektami opartego na arkuszach kalkulacyjnych, niepowiązanego z systemem ewidencji księgowej, na rzecz oprogramowania do planowania zasobów przedsiębiorstwa (ERP) z prawdziwego zdarzenia.
Kiedy duże firmy budowlane — takie jak Carillion w Wielkiej Brytanii — bankrutują, brak przejrzystości i kontroli prawdopodobnie nie tylko przyczynia się do tego zjawiska, ale też w mniejszym lub większym stopniu sprawia, że zaangażowane osoby nie są nawet świadome skali problemów, dopóki nie jest za późno na ewentualne próby ratowania firmy. Wykonawcy muszą zacząć korzystać ze zintegrowanych aplikacji, aby zapewnić należyty nadzór, co — po raz pierwszy w historii — pozwoli na właściwe zarządzanie całym przedsiębiorstwem. Tego typu scentralizowane środowisko programowe może ułatwić realizację procesów, takich jak modelowanie informacji o budowaniu (BIM), które wymagają, aby wszystkie dane dotyczące projektu były przechowywane w scentralizowanej strukturze danych. Co ważne, środowisko programowe przedsiębiorstwa można przy tym rozszerzać o nowe technologie — np. gromadząc dane z dronów i urządzeń IoT. Prawda jest taka, że branża konstrukcyjno-budowlana już dziś wykorzystuje więcej dronów niż jakakolwiek inna, a skala ich stosowania rośnie o 239% rok do roku, przewyższając nawet przemysł wydobywczy, w którym wzrost ten wynosi 198%.
Obecnie wykonawcy mogą korzystać z różnych przełomowych rozwiązań, jednak często brakuje odpowiedniego środowiska programistycznego, które pozwoliłoby połączyć poszczególne elementy technologiczne tak, aby osiągać rzeczywiste korzyści. Używanie dronów do przeprowadzania inspekcji budowlanych to świetne rozwiązanie, o ile urządzenia te są w stanie łatwo i szybko przekazywać swoje ustalenia do struktury projektowej lub zarządzania obiektami. Skanowanie w poszukiwaniu uszkodzeń przy użyciu technologii laserowej zadziała tylko wtedy, gdy informacje będą gdzieś przekazywane, aby można było przeprowadzać analizy w celu ustalania podstawowych trendów i wydawania poleceń wykonania pracy, które pozwolą na szybkie rozwiązywanie problemów. Dane dostępne dzięki nowoczesnym technologiom zyskają rzeczywistą wartość dopiero wtedy, gdy zostaną wprowadzone do systemu transakcyjnego — ERP.
Scentralizowany system informatyczny może również ułatwiać realizację procesów biznesowych w innych branżach — między innymi poprzez stosowanie praktyk lean w produkcji, zarządzaniu zapasami i harmonogramowaniu pracy. W swoich prognozach na rok 2019 uwzględniłem wzrost skali prefabrykacji w wielu branżach, co powtórzę również teraz. Sukces tego zjawiska jest jednak uzależniony od oprogramowania i wbudowanych w nie przepływów procesów środowiska zakładowego — od zamówień, przez zestawienia materiałów, aż po uproszczone podejścia do centrum pracy i sposobu użytkowania sprzętu.
Prognoza 2: W latach 2020–2023 odnotujemy 50-procentowy wzrost stosowania prefabrykacji
W latach 40. i 50. XX wieku w Wielkiej Brytanii nastąpił gwałtowny wzrost liczby domów budowanych z użyciem prefabrykatów. Gdy naród wciąż jeszcze odzyskiwał siły po wojnie, konieczne było stosowanie słabych prefabrykatów niskiej jakości, jednak mimo to wiele budynków mieszkalnych przetrwało nawet do lat 70., wywiązując się do tego czasu ze swojej roli. Ściany, dachy i inne elementy były przygotowywane poza placem budowy — tj. prefabrykowane — a następnie montowane już na miejscu.
Dziś wykonawcy powracają do praktyki wytwarzania komponentów budynków lub infrastruktury poza miejscem ich docelowego montażu. Te jednak, w odróżnieniu od prefabrykatów znanych z okresu powojennej Anglii, cechuje brak kompromisów w zakresie jakości oraz znacznie krótszy czas budowy niż w przypadku stosowania standardowych metod. To właśnie dlatego zdaniem firmy McKinsey budownictwo modułowe może skrócić czas inwestycji nawet o 50%, przy jednoczesnej 20-procentowej redukcji kosztów — zakładając, że zapewnione będzie odpowiednie środowisko. Przeszkodą dla obecnych firm o ugruntowanej pozycji będą w tym przypadku ich obecne modele biznesowe, systemy i zestawy umiejętności, które nie przewidują stosowania nowych metod pracy.
Prefabrykacja może w dużej mierze zmienić reguły gry. Proces ten zwiększa produktywność, ponieważ pozwala na jednoczesne wykonywanie zadań, które dotychczas były realizowane po sobie, oraz zapobiega przestojom wynikającym z niekorzystnych warunków atmosferycznych. Pozwala też na bardziej efektywne wykorzystanie kapitału ludzkiego, ponieważ wydajność w centralnym środowisku zakładowym jest większa niż na placu budowy. W efekcie terminy realizacji stają się krótsze i bardziej przewidywalne, jakość ulega poprawie, a koszty ponoszone przez właściciela mogą być niższe.
Rezultaty są zaskakujące. W Chinach udało się w ten sposób wznieść budynek Mini Sky City w zaledwie 19 dni. Podejście modułowe sprawdza się nie tylko w budownictwie mieszkalnym i wielorodzinnym, lecz także w przypadku infrastruktury, górnictwa, budowli morskich i projektów komercyjnych. Biorąc pod uwagę obecny stan i szybki rozwój tej metodologii, jestem zdania, że za pięć lat 50% wszystkich projektów budowlanych będzie wykorzystywać prefabrykację lub druk 3D, co doprowadzi do 40-procentowego skrócenia terminów realizacji i 20-procentowej redukcji kosztów.
Aby uzyskać jak największą wartość i sprawić, by prefabrykacja spowodowała rzeczywiste zmiany, wykonawcy będą jednak musieli ograniczyć unikalny, jednorazowy charakter swoich projektów i dążyć do większej standaryzacji. Dzięki temu będą w stanie skrócić czas oraz obniżyć koszty projektowania i inżynierii, ponownie wykorzystywać standardowe elementy i rozwiązania projektowe oraz realizować inwestycje, które będzie cechować wyższa jakość i możliwości. Standaryzacja może również sprawić, że bardziej realne będzie tworzenie zrobotyzowanych środowisk prefabrykacji — o czym można przeczytać w serwisie Wired. Jak wynika z badania przeprowadzonego w 2017 roku przez Associated General Contractors of America, 70% wykonawców w Stanach Zjednoczonych ma problem z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników. Biorąc pod uwagę fakt, że popyt na pracowników wzrośnie do 2026 roku o 12%, niezwykle atrakcyjna stanie się wizja dublowania ludzkich umiejętności poprzez stosowanie spawających robotów i innych form automatyzacji w zakładach produkcyjnych.
Jeśli istniejący wykonawcy nie zdołają uwzględnić cyfryzacji w swoich metodach pracy, ryzykują utratę udziału w rynku na rzecz nowych firm. Firma IKEA, specjalizująca się w sprzedaży produktów do samodzielnego montażu, utworzyła spółkę joint venture z firmą Skanska i zawarła kontrakt na budowę 162 mieszkań w Wielkiej Brytanii. Innymi słowy…
Prognoza 3: Nadchodzą nowi gracze, aby zmienić układ sił na rynku
IKEA to nie jedyna firma spoza branży konstrukcyjno-budowlanej, która wchodzi do gry. W ubiegłym roku spekulowałem, że na rynek budowlany może również wejść Amazon — tak też się stało w Stanach Zjednoczonych dzięki firmie Plant Prefab specjalizującej się w produkcji prefabrykatów. Amazon wyszedł z założenia, że oferowanie inteligentnych domów będzie prostsze, jeżeli okablowanie, czujniki i inne elementy wyposażenia odpowiadające za funkcjonalność konstrukcji będą w nią wbudowane, a nie dodawane na późniejszym etapie.
To tylko jeden z obszarów innowacji, które prawdopodobnie znacząco wpłyną na sytuację na rynku. Jak wynika z raportu firmy Oliver Wyman, technologia zmieni nie tylko sposób powstawania budynków, lecz także oczekiwania projektowe konsumentów w dziedzinie łączności, energooszczędności i bezpieczeństwa. Technologia pozwoli rozwiązać między innymi takie problemy, jak średnio o 20% dłuższy czas realizacji wysokonakładowych projektów oraz fakt, że często kończą się one nawet 80-procentowym przekroczeniem budżetu. Powyższy raport mówi nam także o tym, że rynek zaawansowanych technologii budowlanych stanie się rynkiem rozwijającym się, osiągając do 2025 roku wartość 600 miliardów dolarów. Na tę kwotę złożą się całkowicie nowe inwestycje w internet rzeczy, systemy automatyzacji budynków i inteligentne usługi.
Wiele problemów branży konstrukcyjno-budowlanej, związanych z budżetami i czasem realizacji, można rozwiązać poprzez lepsze zarządzanie projektami i kontrolę finansową — aspekty uzależnione od wdrożenia oprogramowania dla przedsiębiorstw, zdolnego wyeliminować wiele luk istniejących w typowej branży budowlanej. W tym miejscu rodzi się jednak pytanie: czy uznani giganci z branży konstrukcyjno-budowlanej staną na czele zmian w kierunku bardziej efektywnej technologii, która rozwiąże obecne problemy, czy też rolę uzurpatora odegrają bardziej postępowe firmy spoza branży? Firma McKinsey zapytała ponad 300 liderów wyższego szczebla z branży konstrukcyjno-budowlanej o to, skąd ich zdaniem będą pochodzić ich następni konkurenci. 90% ankietowanych było zdania, że nowi gracze pojawią się w różnych ogniwach łańcucha wartości:
- 46% uznało, że będą to giganci z branży technologii i oprogramowania;
- 37% za zagrożenie uznało start-upy;
- 23% wskazało Chiny i inne wschodzące rynki;
- tylko 19% za swoich największych konkurentów uznało firmy o już ugruntowanej pozycji na rynku.
Kolejnym wnioskiem z obserwacji brytyjskiego rynku budowlanego jest fakt, że w 2018 roku 10 największych firm osiągnęło marżę przed opodatkowaniem wynoszącą 1,1%, a 50 najlepszych firm — 2,6%. Żadna z tych wartości nie jest zbyt dobra i sugeruje, że największe firmy są mniej wydajne i być może w przyszłości sukces osiągną bardziej zwinne, mniejsze firmy lub całkowicie nowe podmioty. Źródłem największych zmian na rynku będzie prefabrykacja, dlatego jestem przekonany, że firmy budowlane, które chcą utrzymać się na rynku, będą zmuszone postawić na większe zróżnicowanie, stając się zarówno producentami, jak i wykonawcami. Potrzebują oprogramowania dla przedsiębiorstw oraz procesów, które uwzględnią oba te aspekty w jednym podejściu do projektów i cyklu życia środków trwałych. Co więcej, wykonawcy powinni też stać się firmami usługowymi, które będą wykorzystywać swoją znajomość wspomnianych środków, aby zawierać posprzedażne umowy o obsługę obiektów i zarządzanie nimi, zyskując w ten sposób długoterminowe przychody — już po końcowym odbiorze i przekazaniu budynku do użytku.
W 2020 roku znajdziemy się na rozdrożu, co zmusi firmy do podjęcia ważnych decyzji. Ilu z obecnych 400 najlepszych wykonawców według serwisu ENR utrzyma się na liście (a nawet na rynku jako takim) przez kolejne 10 lat? Inwestycje w technologię i przeprojektowywanie procesów biznesowych, które poczynią w 2020 roku, staną się czynnikami decydującymi o tym, czy w 2025 roku nadal będą na szczycie.
Kenny Ingram, IFS Global Industry Director for Engineering, Construction & Infrastructure