W Dubaju jak w raju
Wiele tworzących EXPO 2020 pawilonów sprawia wrażenie zrealizowanych projektów studenckich, w których śmiałość idzie w parze z przekonaniem, że wszystko jest możliwe. Największe wrażenie na tym tle zrobił na mnie pawilon Terra. Zaproponowane tu nowe formy architektoniczne budzące podziw rozwiązaniami konstrukcyjnymi nie powstały, by szokować, a wręcz przeciwnie – by pokazać, że rozwiązania prawdziwie zrównoważone wytwarzają swój własny alfabet form architektonicznych.
EXPO 2020 imponuje rozmachem i gościnnością. Anonsowane ekstrawaganckim Dubai Frame otwartym w 2018 roku, a położonym w centrum, każe podróżować po metropolii dość długo, by dać się obejrzeć. Podobnie jak ramkowy billboard wystawy, jakim jest wspomniany Dubai Frame, wiele tworzących EXPO 2020 pawilonów sprawia wrażenie zrealizowanych projektów studenckich, w których śmiałość idzie w parze z przekonaniem, że wszystko jest możliwe, a o cenę, która dla młodych gorących głów jest przejawem mieszczańskiej małostkowości, nikt specjalnie nie pyta. Skala nakładów na inwestycje w Dubaju jest nieporównywalna z niczym, co do tej pory udało mi się na świecie obejrzeć.
Niekoniecznie dotyczy to samego EXPO, choć i tam rozwiązania niektórych obiektów szokują wręcz rozrzutnością, jak w przypadku pięknego pawilonu Mobility: „Alif” autorstwa pracowni Foster & Partners, gdzie odwiedzających wynosi na początek ekspozycji ukrytej za interesującą architekturą ubraną w kurtynę z profili z nierdzewnej stali, największa osobowa winda na świecie, przewożąca jednorazowo 160 osób. Czy też Expo 2020 Water Feature, dzieło kalifornijskiej pracowni WET Design – amfiteatr o wysokości 13 metrów, gdzie można w dosłowny sposób chodzić po wodzie, stąpając po wklęsłych mokrych ścianach, co w pustynnym kraju nabiera dodatkowej wymowy. Największe jednak wrażenie zrobił na mnie pawilon Terra, również, podobnie jak pawilon Mobility, projektowany przez Brytyjczyków – biuro Grimshaw Architects. Choć wielu narodowych wystawców, w tym Polska, akcentowało związki z przyrodą widzianą jako obiekt troski i inspiracji, to właśnie ten, inaczej nazwany Sustainability Pavillion, w piękny architektonicznie sposób realizował przesłanie EXPO na wielu płaszczyznach, stanowiąc ilustrację aktywnego podejścia do brutalnych wymogów klimatu trudnego do okiełznania tradycyjnymi metodami. Zastosowane formy architektoniczne są tu przykładem innowacyjnych i kreatywnych strategii zamieniających deficyty w potencjały. Prosta obserwacja, że w czasie upałów 50-stopniowych pod powierzchnią ziemi jest dużo chłodniej i że można wzmacniać cyrkulację powietrza wyciągając je kominem stanowiącym podporę dachu – parasola, zaowocowała projektem zespołu opracowanego według strategii aktywnego i rozsądnego układania się z pustynią zamiast walki z nią.
Zespół z centrum w formie wspornikowego dachu pokrytego 2800 monokrystalicznymi panelami fotowoltaicznymi tworzy szereg kreatywnie zastosowanych, a teoretycznie znanych dobrze elementów: podziemnych kubatur i otwartych zacienionych placów, murków, ścieżek, zieleni, mniejszych parasoli wyglądających jak sztuczne drzewa. Inspirowany procesami fotosyntezy, wykorzystujący właściwości naturalnych lokalnych materiałów, wilgoci z powietrza, słońca za którym podążają urządzenia regulujące podlewanie roślinności, stanowi przykład architektury oferującej formy o nowatorskich kształtach i nowych funkcjach i rolach, które są nie tylko przekonywujące i piękne, ale i mądre. Zaproponowane tu nowe formy architektoniczne budzące podziw rozwiązaniami konstrukcyjnymi (dach – parasol ma 130 m szerokości!) nie powstały, by szokować, a wręcz przeciwnie – by pokazać, że rozwiązania prawdziwie zrównoważone wytworzą swój własny alfabet form architektonicznych. Po zakończeniu EXPO 2020 pawilon Terra przeistoczy się w Muzeum Nauki dalej rozwijające misję badania praktyk zrównoważonego budowania .
Moje zwiedzanie EXPO 2020 było krótkie i jednodniowe. Opuszczałam ZEA w pierwszym dniu wojny toczącej się ciągle na Ukrainie. Z fantazji na temat harmonijnie rozwijającego się Świata przy odpowiednim wprzęgnięciu w to wielkich finansów, wróciłam do koszmarnej rzeczywistości zdominowanej przez agresję i nienawiść. W Dubaju, pomimo gorąca, kurzu i tłumów – było jak w raju.
Fot. Bartek Barczyk/ ArchitectureSnob