1. Home
  2. Architecture Design
  3. Stawiliśmy czoła licznym wyzwaniom
Stawiliśmy czoła licznym wyzwaniom
0

Stawiliśmy czoła licznym wyzwaniom

0

Każda branża zaangażowana w ten projekt napotkała unikatowe wyzwania. Była to praca zespołowa, która pozwoliła na przezwyciężenie przeszkód i ukończenie projektu z sukcesem. – O projekcie nowego budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie ze Sławomirem Pastuszką, Dyrektorem projektu MSN w Buro Happold Polska, rozmawia Danuta Burzyńska, Redaktor Naczelna „Buildera”.

Danuta Burzyńska: Zacznijmy, proszę, opowieść o nowym budynku MSN w Warszawie od jego oceny jako początku przebudowy otoczenia wokół Pałacu Kultury. Jaka jest Pana ocena budynku w tym kontekście, jak wpływa on na nową przestrzeń, nowo projektowany Plac Centralny i otoczenie?
Sławomir Pastuszka:
Nie jestem najlepszą osobą do formułowania takiej oceny, ponieważ nie jestem urbanistą ani architektem, lecz inżynierem. Z perspektywy historycznej zarówno w kontekście Pałacu Kultury, jak i otaczających go budynków, wkomponowanie nowego obiektu w tę przestrzeń jest trudne. Architektura istniejących budynków reprezentuje różne trendy, co dodatkowo komplikuje integrację nowego projektu. Warto jednak zauważyć, że budynek powinien być elementem wspierającym tworzenie spójnego i przyjaznego miasta. Nowe podcienie, które powtarzają się teraz po obu stronach ulicy Marszałkowskiej, narzucone przez Plan Miejscowy, mają na celu ujednolicenie urbanistyczne wszystkich obiektów planowanych wokół Pałacu Kultury.

Kluczowym elementem inwestycji jest także teatr TR Warszawa, który wraz z Muzeum Sztuki Nowoczesnej stanowi jeden projekt, choć realizowany etapami. Budynki uzupełniają się wzajemnie pod względem wyrazu, a więc zarówno formy, jak i kolorystyki. Z pewnością będziemy musieli jeszcze poczekać, aby móc w pełni ocenić, jak cały projekt wpłynie na ten istotny fragment naszej Stolicy.

Warto tutaj wspomnieć o bardzo dobrej współpracy z wykonawcą – zastosowana technologia budowy, choć czasochłonna, pozwoliła uniknąć sytuacji kryzysowych. Otrzymaliśmy kilka fałszywych alarmów, głównie związanych z nocnym serwisowaniem obiektów metra, ale nie musieliśmy wdrażać planów awaryjnych. Po zakończeniu prac nad podziemną częścią budynku wszyscy konstruktorzy mogli odetchnąć z ulgą, w tym Wiktor Kowalski, który był głównym projektantem konstrukcji. Pamiętam, jak po zakończeniu wznoszenia konstrukcji Wiktor stwierdził, że teraz marzyłby o prostszym projekcie, bez tak wielu wyzwań.

Należy również pamiętać, że muzea sztuki nowoczesnej mogą i powinny odbiegać od tradycyjnych standardów architektonicznych. Powinny też jednak stanowić tło dla sztuki, która będzie w nich wystawiana. Wydaje mi się, że ten efekt udało się osiągnąć.

D.B.: Powinien intrygować?
S.P.: Tak. Moim zdaniem powinien w pewien sposób intrygować. Sama decyzja o umieszczeniu Muzeum Sztuki Nowoczesnej na placu Defilad miała na celu stworzenie obiektu, który stanie się punktem charakterystycznym – swego rodzaju ,,landmarkiem”. Wspólnie z naszym głównym punktem odniesienia, czyli Pałacem Kultury. Rodzajem zestawienia dwóch epok.

Budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest niewątpliwie intrygujący. Sztuką jest stworzenie obiektu, który sam w sobie jest interesujący i przyciąga publiczność swoją formą. Osiągnięcie takiego efektu to olbrzymi sukces całego zespołu, ale przede wszystkim architektów dbających o detale od pierwszego dnia do samego końca budowy.

D.B.: Czy projekt architektoniczny był wyzwaniem dla projektów branżowych: konstrukcyjnego i instalacji?
S.P.:
Podczas realizacji tego projektu stawiliśmy czoła licznym wyzwaniom. Jednym z największych była lokalizacja budynku, biorąc pod uwagę złożoną infrastrukturę podziemną i techniczną, która znajdowała się na terenie inwestycji. Muzeum jest posadowione częściowo na Stacji Centrum warszawskiego metra, bezpośrednio nad tunelami szlakowymi jego pierwszej linii oraz tunelem łącznikowym pomiędzy pierwszą a drugą linią. Musieliśmy także rozwiązać zagadnienia związane z miejską infrastrukturą energetyczną i teletechniczną przechodzącą przez działkę.

Zarówno wykonanie wykopu nad tunelami metra, palowanie, odkopanie Stacji Centrum, jak i cała późniejsza budowa odbyły się bez najmniejszego ograniczenia ruchu pociągów. To ogromny sukces! Musieliśmy uwzględnić graniczne przemieszczenia torowiska, moment odprężenia oraz dociążenia tuneli i stacji. Projekt objął również zaawansowany system monitoringu, który automatycznie wysyłał SMS-y w przypadku przekroczenia dopuszczalnych przemieszczeń. W takich sytuacjach mieliśmy przygotowane trzy warianty reakcji oraz zespół specjalistów gotowy do działania.

D.B.: Kiedy na przestrzeni ponad dwudziestu lat zadawaliśmy w „Builderze” różnym konstruktorom pytanie, co jest ich największym zawodowym marzeniem, to zawsze wszyscy wskazywali na skomplikowane mosty czy drapacze chmur, wyrażając nieskrywane dążenie do projektowania jakichś bardzo trudnych konstrukcji…
S.P.: To zapraszamy do nas, wszystkie nasze projekty dają olbrzymią satysfakcję (uśmiech).

D.B.: A czy wyzwaniem pod względem realizacji była też wyróżniająca projekt elewacja z betonu architektonicznego?
S.P.:
Architekci dążyli do stworzenia jednolitej bryły budynku bez widocznych podziałów, co – jak widać – udało się osiągnąć, mimo że fasada narażona jest na bardzo silną pracę termiczną, zarówno pomiędzy latem a zimą, jak również w cyklu dobowym.

Długa na 100 m i wysoka na kilkanaście fasada ma bardzo dużą sztywność i ciężar. Podparcie jej w sposób równomierny, niepowodujący ryzyka zarysowania, stanowiło kolejne wyzwanie. Fundamenty budynku różnią się w zależności od miejsca – w jednym opierają się na istniejącej stacji metra, a w innym na nowych fundamentach. Zastosowano 130 pali mających na celu przeciwdziałanie różnicowemu osiadaniu budynku, który nie jest podzielony dylatacjami, oraz przenoszenie naprężeń poniżej tuneli metra, aby nie powodować ich dodatkowego obciążenia. Uwzględnienie wszystkich uwarunkowań fundamentowania wymagało wielu analiz i dużej precyzji.

Proszę zwrócić uwagę, że fasada wykonana z pięknego białego betonu musi mieć, ze względów technologicznych, dużą masę. Nie byłoby to zagadnieniem, gdyby nie fakt, że nie stoi ona na fundamencie, tylko oparta jest na wspornikach, co z kolei generowało dodatkowe ugięcia i wyzwania w przenoszeniu sił z fasady na strop i dalej na stację metra i pale. W tym celu stworzyliśmy efektywny układ belek o wysokości 350 cm i szerokości 50 cm, transferujących i dystrybuujących obciążenia pomiędzy palami i stacją metra, tak aby nie przekroczyć zakładanych kiedyś w projekcie metra obciążeń. Dodatkowo zastosowaliśmy wibroizolatory, aby uniknąć ryzyka przenoszenia drgań na Muzeum.

D.B.: Aby dodatkowo odciążyć konstrukcję, zastosowaliście innowacyjne rozwiązanie – tzw. bubble deck – które odgrywa istotną rolę w tym projekcie…
S.P.:
Zamierzeniem architekta były sale wystawowe z odsłoniętym, białym, żebrowanym sufitem. Tworzy on bardzo ładny efekt wizualny, ale nie zawsze jest rozwiązaniem najlżejszym, a muzeum przecież stoi na stacji metra, która ma ograniczone możliwości przenoszenia dodatkowych obciążeń!

Uważam, że był to bardzo dobry pomysł. Dlatego w miejscach, gdzie przewidziane były stropy płaskie, zastosowaliśmy technologię bubble deck, czyli stosowanie wkładów odciążających, pozwalającą na znaczne zmniejszenie masy stropów, co umożliwiło nam częściowe zbilansowanie dodatkowego ciężaru żeber.

Warto zwrócić uwagę, że zastosowanie białego betonu narzuciło kolejne wyzwania, takie jak konieczność ograniczenia szerokości rys oraz zwiększenia grubości otulin, aby zapewnić jednorodność betonu i uniknąć tzw. telegrafingu, a więc pojawiających się odbarwień na powierzchni betonu wzdłuż prętów zbrojeniowych, co musiało być uwzględnione w projekcie.

D.B.: A jakie były inne wyzwania branżowe i instalacyjne?
S.P.: Ciekawym wyzwaniem było etapowanie procesu budowy oraz Rozdzielczy Punkt Zasilania (RPZ) zlokalizowany na pierwszej kondygnacji podziemnej, stacji metra. Ten element infrastruktury energetycznej zasila całe centrum Warszawy, co oznaczało, że stacja RPZ nie tylko musiała funkcjonować nieprzerwanie podczas budowy, ale konieczne było zapewnienie stałego dostępu serwisowego. Wewnątrz nowego budynku muzeum znajduje  się przestrzeń techniczna należąca do Metra Warszawskiego, od dzielona od muzeum pod względem ochrony przeciwpożarowej. Przez budynek przechodzi również tunel-sarkofag, który chroni ponad 20 kabli o napięiu 25 kV, oraz rozbudowana kanalizacja te lekomunikacyjna składająca się z 64 rur. Cały proces uzgadniania tych rozwiązań, ze względu na skomplikowaną strukturę własności i funkcjonalności obiektu, zajął około dwóch lat i zaangażował wiele różnych branż, a także inwestora.

Biorąc pod uwagę poziom skomplikowania, zintegrowanie wszystkich rozwiązań technicznych i doprowadzenie do ostatecznego porozumienia wszystkich zaangażowanych stron jest przykładem osiągnięcia czegoś ,,niemożliwego”.

D.B.: W kontekście architektury warto zwrócić uwagę na kwestie instalacyjne. Wróćmy do nich, proszę.
S.P.:
Muzea mają specyficzne wymagania dotyczące utrzymania bardzo wąskiej tolerancji wahań temperatury i wilgotności. Ze względu na fakt, że sufit jest istotnym elementem wnętrz, wszystkie instalacje zostały ukryte w ścianach i w podłodze. Nawiew powietrza oraz jego wymiana odbywają się poprzez sprytnie ukryte szczeliny, odbiegając od typowych rozwiązań.

Dodatkowo wszystkie systemy, takie jak czujniki, kontrola dostępu, oświetlenie i nagłośnienie, zostały dokładnie przemyślane i zintegrowane z architekturą budynku. To wymagało ścisłej współpracy pomiędzy projektantami oraz z generalnym wykonawcą.

Nietypowe podejście do przeprowadzania instalacji w pionie i dystrybucji poziomej również stanowiło wyzwanie. W grube ściany wbudowano serwisowe drzwiczki, umożliwiające dostęp do kanałów i tras kablowych, co ułatwia aranżacje wystaw oraz dostęp do instalacji. Kondygnacje o wysokości 7,5 metra wymagały przemyślenia sposobu zapewnienia dostępu do wszystkich elementów, a sama budowa instalacji w połączeniu z zabudową ścianami była bardzo skomplikowana.

Podziemie budynku również było skomplikowane instalacyjnie: pierwszym wyzwaniem było zmieszczenie się w ograniczonej wysokości kondygnacji z uwagi na bliskość tuneli metra, drugim była ścieżka dostawy eksponatów, wymagająca zachowania 3,5 metra prześwitu, aby umożliwić transport eksponatów z magazynów do windy. Utrudniało lub wręcz uniemożliwiało to rozprowadzenie instalacji o większych wymiarach. Rozwiązaniem było ,,rozproszenie” maszynowni w podziemiu, a więc zaprojektowanie kilku mniejszych zamiast jednej. Instalacje miały również wpływ na elementy żelbetowe i wymagały szczegółowej koordynacji z konstrukcją, np. sufit z białego betonu z miejscami na oprawy, których producent musiał być wybrany długo przed betonowaniem. Na etapie wykonywania ścianek działowych (z betonu architektonicznego) musiały być w nich rozrysowane wszystkie elementy instalacyjne, peszle itp. Dzięki włożonemu wysiłkowi i dbałości architekta o tak wysoki poziom detalu udało się osiągnąć niesamowity efekt praktycznie niewidocznych instalacji!

D.B.: Wyróżniającym się elementem projektu są wewnętrzne schody wykonane również w technologii betonu architektonicznego. Czy pod względem konstrukcyjnym stanowiły wyzwanie?
S.P.:
Założeniem było uzyskanie efektu schodów bez widocznych podwieszeń, wsporników, belek itp. Po wielu analizach zaproponowaliśmy strukturę przypominającą układ ceowy, który podlega zarówno skręcaniu, jak i zginaniu. W ten sposób wykorzystaliśmy konstrukcyjnie balustrady, uzyskując wymaganą sztywność, i dyskretnie podparliśmy je za pomocą stalowych profili, które zostały ukryte przy słupach. Mamy ogromną satysfakcję z tego, że wszystkim te schody bardzo się podobają!

D.B.: I tak doszliśmy do dachu… i kolejnych nie lada wyzwań…
S.P.:
Tu spotykamy się z interesującym elementem – świetlikami, które, choć nietypowe dla muzeów, wpuszczają światło dzienne. Jednak aby chronić eksponaty przed procesami starzenia, świetliki wyposażono w górne i dolne zasłony oraz szklenie z filtrami. Zapewnienie światła dziennego w salach wystawowych wpłynęło na projektowanie dachu, które okazało się wyzwaniem ze względu na konieczność umieszczenia na nim większości urządzeń obsługujących budynek. Tworzenie projektu warsztatowego instalacji na dachu zajęło dwa lata i uwzględniało dobór producentów, wszystkie elementy podpierające, zawiesia, podparcia i wykończenie.

Ogromna i niezwykle czasochłonna praca wykonana w technologii BIM umożliwiła sprawny montaż całego wyposażenia instalacyjnego i bezkolizyjne przykrycie go kratą pomostową, tworząc piątą elewację budynku – dla tych, którzy podziwiają go z okien Pałacu Kultury. Czasami wydaje nam się, że szkoda, że naszych instalacji nie widać, bo mogłyby one stanowić element stałej wystawy sztuki nowoczesnej!

D.B.: To nie pierwsza realizacja w Państwa portfolio. Jakie zdobyte doświadczenia przydały się w tworzeniu tego wymagającego projektu?
S.P.:
Doświadczenie w projektowaniu obiektów kulturalnych, takich jak muzea i sale koncertowe, okazało się niezwykle przydatne w tym projekcie. W przypadku tego budynku sporym wyzwaniem było zlokalizowanie dużego audytorium w podziemiu, co wynikało z ograniczeń działki oraz istniejącej infrastruktury metra. Doświadczenie z wcześniejszych realizacji, takich jak stacje metra, ale także budowy wysokościowców w Warszawie, szczególnie w zakresie geotechniki, posadowienia i analizy ich wpływu na otoczenie, było nieocenione.

Przykłady wcześniejszych projektów, takich jak sala koncertowa NOSPR w Katowicach, również miały duży wpływ na podejście do tego projektu. Wiktor Kowalski i Paweł Lisiak, którzy pracowali przy NOSPR, przyczynili się do wprowadzenia niestandardowych rozwiązań technicznych. Muzeum Wojska Polskiego dostarczyło cennych doświadczeń w ,,ukrywaniu” instalacji, integracji systemów bezpieczeństwa i rozumieniu wyzwań związanych z betonem architektonicznym.

Buro Happold jest firmą międzynarodową, dzięki czemu angażujemy się również w projekty kulturalne poza Polską, co pozwala nam lepiej rozumieć różne perspektywy. Nasze warszawskie biuro pracowało nad projektami zlokalizowanymi w Anglii, Niemczech i na Bliskim Wschodzie. To doświadczenie pozwala nam lepiej zrozumieć i rozwiązywać skomplikowane zagadnienia, które pojawiają się w różnych kontekstach kulturowych i urbanistycznych.

D.B.: Podsumowując: co jest najważniejsze w procesie projektowania? Jak wygląda poszukiwanie oraz wybór rozwiązań?
S.P.:
Niezwykle istotnym elementem w procesie projektowania jest stworzenie dobrej koncepcji, która jest wielobranżowa i definiuje istotne uwarunkowania oraz wyzwania, jakim zespół projektowy musi sprostać. Na etapie koncepcji przeprowadzamy analizy różnych rozwiązań i dokładnie je omawiamy. Ważne jest, aby na początku nie wykluczać żadnego pomysłu, lecz rozważyć różne możliwe opcje i aspekty. Ważne jest wzajemne ich zrozumienie, nie tylko w swojej branży.

W przypadku projektu MSN musieliśmy na przykład omawiać kwestie związane z metrem, uzyskać warunki dotyczące RPZ od Innogy, a także przeprowadzić badania drgań, aby zrozumieć, na jakim poziomie są i jakie zabezpieczenia będą potrzebne. Sam proces zbierania informacji, który prowadził do podjęcia ostatecznej decyzji dotyczącej konstrukcji, trwał kilka miesięcy. W tym czasie stosowaliśmy także nasz standardowy proces wewnętrznych przeglądów projektów, w ramach których korzystamy z doświadczenia specjalistów z innych naszych biur w danej dziedzinie, żeby uniknąć jedynie ,,lokalnego” podejścia do niektórych zagadnień. To jest ogromna wartość dodana, ponieważ umożliwia nam porozmawianie o możliwych rozwiązaniach z osobami, które spotkały się z podobnymi w swojej karierze. W ten sposób realnie powiększamy zakres doświadczenia, z którego korzystamy przy projekcie.

Reasumując:  potrzebna  jest  dobrze  zdefiniowana  wizja architektoniczna, wielobranżowa koncepcja określająca uwarunkowania i wyzwania oraz zaangażowany zespół z doświadczeniem własnym i nie tylko. W projekcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej to się udało.