W roku 2014, kiedy objąłem stanowisko prezesa zarządu Schindler Polska, stworzyłem wspólnie z zespołem strategię, której cel wyrażał się w jednym sformułowaniu „ Razem na szczyt – Być numerem 1”.
ROZMOWA Z PAWŁEM WIERZBICKIM, PREZESEM ZARZĄDU SCHINDLER POLSKA
Grzegorz Przepiórka: Dlaczego wybrał Pan akurat tę branżę? Co ma do zaoferowania branża dźwigowa?
Paweł Wierzbicki: Od zawsze lubiłem pojazdy. Kiedy miałem dziesięć lat, nauczyłem się jeździć traktorem. Ta nowa umiejętność była dla mnie na tyle budująca, że już wprowadzenie Syrenki rodziców do garażu nie wydawało mi się wielkim wyzwaniem. Skończyło się zatrzymaniem na ścianie, ale zapoczątkowało również fascynację majsterkowaniem, naprawianiem i ogólnie mówiąc inżynierią mechaniczną. Pytania „Dlaczego” i „Jak to działa” zaczęły mi towarzyszyć w dalszym życiu. Ale na poważnie: myślę, że transport bliski, czyli urządzenia takie jak dźwigi, schody czy chodniki ruchome, odgrywa dziś kluczową rolę w kontekście zapewnienia mobilności, zwłaszcza miejskiej. Choć w porównaniu z bardziej zwracającymi na siebie uwagę siostrami – samochodami czy samolotami – odgrywamy raczej rolę kopciuszka, nie deprecjonowałbym roli transportu bliskiego. Traktujemy windy czy schody ruchome niemalże jak element architektury, często korzystając z nich nieświadomie. A tymczasem wykorzystujemy je nieustannie, pokonując zadziwiająco długie dystanse w ciągu roku. Tylko naszymi urządzeniami w Polsce pasażerowie pokonali minimum 2 miliony kilometrów. Żeby to bardziej zobrazować… pozwoliłoby to okrążyć Ziemię ponad 50 razy. Trend, który ciągle się utrzymuje – migracja ludzi do miast i rozwój tkanki miejskiej w górę – nie byłby absolutnie możliwy bez wind. Dodając do tego zmianę struktury wiekowej społeczeństw i związane z tym wymagania odnośnie do mobilności, można poczuć spoczywający na nas ciężar odpowiedzialności. To inspirujące i nadające głębszy sens mojej pracy.
G.P.: Schindler Polska potwierdziła w tym roku swoją pozycję jako bezdyskusyjny numer 1 w brażny. Jak udało się Panu to osiągnąć?
P.W.: W trzech słowach: strategia, ludzie, wytrwałość. W roku 2014, kiedy objąłem stanowisko prezesa zarządu Schindler Polska, stworzyłem wspólnie z zespołem strategię, której cel wyrażał się w jednym sformułowaniu „ Razem na szczyt – Być numerem 1”. Realizacja tego ambitnego założenia wymagała poważnych zmian procesowych, a w wielu przypadkach zupełnie innego podejścia do biznesu niż dotychczas. Łatwo nie było. Po publikacji nowej strategii musieliśmy zmierzyć się z odejściem prawie 50% handlowców, w tym szefa sprzedaży. Dziś, jako oficjalny numer 1 w branży, wiem, że droga była słuszna. 50% wzrost liczby dostarczanych i instalowanych urządzeń i 25% wzrost zatrudnienia nie potrzebują komentarza. Nie byłoby to jednak możliwe bez ludzi. Ich zaufania i cieżkiej pracy. To w nich tkwi siła Schindlera.
G.P.: To musiało być trudne i pewnie wiązało się z dużą presją?
P.W.: Trudno mówić o braku presji, kiedy wszyscy, którzy pozostali z tobą na pokładzie, dokładnie wiedzą, jaka obietnica została złożona, a cel zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych. Nie dziwiłem się więc zbytnio, widząc niedowierzanie na twarzach wielu moich kolegów i koleżanek. Zawsze zaczynam od marzeń. A moim osobistym marzeniem w tym przypadku było doprowadzenie naszej firmy na szczyt, bycie liderem, który wyznacza kierunek w branży. To marzenie zrealizowaliśmy i dziś jako zespół jesteśmy mocniejsi oraz przygotowani na każde czasy. Presja jest praktycznie zawsze, jak trema u aktora, ale pomijając ten aspekt, budowanie od podstaw, kreowanie wizji daje mnóstwo satysfakcji i napędza mnie do działania, jest moim motorem.
G.P.: Z czego jest Pan najbardziej dumny?
P.W.: Przede wszystkim z tego, że razem z moim zespołem współtworzymy krajobraz polskich miast. Zmieniamy go na bardziej nowoczesny, coraz wyższy. Jestem dumny, że dostarczamy wysokość i mobilność w takich ikonach polskich miast, jak: Warsaw Spire, Sky Tower, See Tower czy Dworzec Centralny. A już za chwilę w najwyższym budynku w Unii Europejskiej – budynku Varso w Warszawie, gdzie zainstalowane zostaną nasze urządzenia, m.in. ultranowoczesne windy typu double deck, które osiągną prędkość 8 m/s.
G.P.: Co wyróżnia firmę Schindler na tle innych marek?
P.W.: Zdecydowanie jeden aspekt. Ludzie. Mamy największą własną sieć serwisową. To wyjątkowe, nie tylko w naszej branży. Mocno inwestujemy w szkolenia i kładziemy bardzo duży nacisk na bezpieczeństwo i jakość narzędzi. Konserwatorzy i monterzy są naszą wizytówką. Oczywiście istotne są urządzenia. Produkujemy je od ponad 140 lat, ze szwajcarską dokładnością, starannością w doborze materiałów i zaawansowana technologia. Kiedy mówimy np. o takich urządzeniach, jak schody ruchome, musimy mieć świadomość, że to maszyny, które są w stanie pracować 24 h/7 i osiągnąć przepustowość 9000 osób/h. W ciągu godziny, wykorzystując nasze wszystkie schody ruchome w Polsce, możemy przewieźć ponad 22 mln osób, czyli nieco więcej niż połowę mieszkańców kraju. Dlatego wysoka jakość czy wyśrubowane normy bezpieczeństwa zwyczajnie nie mogą być u nas wyświechtanym sloganem bez pokrycia. Ale jak wspominałem, bez ludzi, czyli odpowiedniej instalacji i konserwacji, nawet najlepsze urządzenia mogą zawodzić. Stosunkowo nowym wyróżnikiem Schindlera stała się coraz większa liczba cyfrowych produktów i usług, które oferujemy.
G.P.: Digitalizacja to trend, a właściwie już konieczność w wielu branżach. Jak Schindler dostosował się do nowych wymagań rynku?
P.W.: Od lat wykorzystujemy zaawansowane, cyfrowe rozwiązania, choćby w bieżącej organizacji pracy naszych konserwatorów i monterów. iPhony, które są ich standardowym wyposażeniem, to oprócz poczty również elektroniczna skrzynka z narzędziami, biblioteka z instrukcjami czy w końcu system, który planuje prace każdego dnia, łącznie z optymalizacją trasy dojazdu do urządzeń. A przykładowo architektom oferujemy praktyczne cyfrowe narzędzie do planowania wind i schodów ruchomych w budynkach – Schindler Digital Plan. Jednak moment, w którym znajdujemy się teraz, to właściwa rewolucja cyfrowa. U nas funkcjonuje nawet pojecie IoEE (ang. Internet of Elevators & Escalators) i opisuje dokładnie to samo zjawisko, co IoT (Internet Rzeczy), tyle że na poziomie branży dźwigowej. Szacuje się, że w 2020 roku w ramach IoT globalnie funkcjonować będzie ponad 50 miliardów urządzeń. W tym setki tysięcy urządzeń Schindlera na całym świecie, z milionami czujników nieustanne przesyłających dane do chmury, gdzie są analizowane. Połączone urządzenia już teraz są częścią cyfrowej platformy o nazwie Schindler Ahead. Jest to zatem sieć, która łączy urządzenia, klientów, użytkowników, techników, a przepływ informacji następuje w czasie rzeczywistym. System samodzielnie analizuje i optymalizuje dane diagnostyczne, dzięki czemu potencjalne problemy są przewidywane i zapobiega się im, zanim wystąpią. Przykład? Informacja z czujników o problemie występującym przy otwieraniu drzwi zostaje wysłana do chmury, następnie przetworzona przez chmurę internetową, a w kolejnym kroku wysłana do przypisanego konserwatora wraz ze wskazówkami, jak rozwiązać dany problem i jakie części zamienne są potrzebne. Pozwala to na precyzyjne zaplanowanie wymiany komponentu i unikniecie przestojów urządzenia, a take skrócenie czasu naprawy.
G.P.: A jakie konkretne korzyści platforma Schindler Ahead może przynieść klientom?
P.W.: Schindler Ahead daje właścicielom czy zarządcom nieruchomości możliwość wydłużenia żywotności posiadanych urządzeń, zwiększenia czasu ich dostępności oraz bieżącego wglądu w ich funkcjonowanie (wraz z powiązaną dokumentacją). W dużym skrócie: będzie szybciej, oszczędniej (prewencja), bardziej transparentnie.
G.P.: Czego zatem życzyć Panu i firmie na kolejne lata?
P.W.: Jak już wspomniałem wcześniej, zaczynam od marzeń. Moim kolejnym marzeniem jest konsekwentny rozwój naszej firmy, aby stawała się coraz lepszym miejscem pracy dla naszych pracowników. Marzę, aby Schindler Polska był najlepszym pracodawcą nie tylko w branży, ale i na rynku. Czeka nas w tym obszarze długa droga, percepcja branży jest trochę stereotypowa, jednak jestem przekonany, że tak, jak osiągnęliśmy postawione przed sobą wysokie cele w zakresie biznesu, tu również zrealizujemy je z nawiązką. To zespół jest głównym budowniczym każdego sukcesu i dlatego to dla mnie takie ważne, aby był on silny i zdeterminowany. Pozycja lidera zobowiązuje i chciałbym, aby zespół również był beneficjentem tego sukcesu.