Francuz zdobył słynną tęczową koszulkę na torze Autodromo Enzo e Dino Ferrari po trwającej ponad 6,5 godzin jeździe. O wyniku Alaphilippe’a zadecydowało jego znaczne przyspieszenie na najtrudniejszym odcinku Cima Gallisterna, ostatnim podjeździe tego dnia, znajdującym się około 12 kilometrów od końcowej linii. Zwycięstwo Juliana Alaphilippe’a zakończyło trwającą od 23 lat złą passę Francji w wyścigach szosowych mężczyzn.
O ostatecznym wyniku 258,2-kilometrowego wyścigu zadecydował 2,7-kilometrowy podjazd o maksymalnym nachyleniu 14%. Dwieście metrów od szczytu wzgórza Alaphilippe przyspieszył i uzyskał 10-sekundową przewagę nad ścigającą go grupą pięciu kolarzy. Francuz, który zachwycił swój kraj na zeszłorocznym Tour de France, utrzymał wypracowaną przewagę do końca wyścigu. Zdobył szczyt wzgórza i pomknął odcinkami zjazdowymi, docierając do toru wyścigowego, na którym ostatnie mistrzostwa świata odbyły się w 1968 roku.
Wjeżdżając na słynny tor, Julian wiedział, że jest o krok od upragnionego zwycięstwa. Rzucił szybkie spojrzenie przez ramię i utrzymał kurs na linię mety, którą przekroczył ze łzami w oczach. Olśniewające niedzielne zwycięstwo ugruntowało reputację 28-latka jako jednego z najlepszych i najbardziej spełnionych kolarzy peletonu.
„W tej chwili trudno mi cokolwiek powiedzieć. Chciałbym przede wszystkim podziękować moim wspaniałym kolegom z zespołu, którzy we mnie wierzyli, jechali z przodu i odpierali wszystkie ataki. Oni naprawdę we mnie wierzyli. Wygrana w Mistrzostwach Świata to jedno z moich największych zwycięstw. Byłem już kiedyś blisko, ale nigdy nie udało mi się stanąć na podium. Dziś wszystko poszło doskonale. Moje marzenie się ziściło”, powiedział wyraźnie wzruszony Julian przed ceremonią dekoracji.
Alaphilippe, czyli aktualnie czwarty kolarz Deceuninck – Quick-Step, który zdobył Mistrzostwo Świata po Tomie Boonenie (2005), Paolo Bettinim (2006, 2007) i Michale Kwiatkowskim (2014), zadedykował zwycięstwo swojemu zmarłemu ojcu: „Trudno mi opisać, jak się teraz czuję. Mam teraz w głowie tak wiele myśli i emocji. To moje największe zwycięstwo. Zwycięstwo, które obiecałem mojemu tacie. Od chwili, gdy 12 kilometrów od mety przystąpiłem do ataku i uzyskałem przewagę, koncentrowałem się na tym, aby nie stracić pozycji i jechać na 100% swoich możliwości. Gdy przejechałem sam linię mety, nie mogłem uwierzyć, że spełniło się moje marzenie. Pożądana przez wszystkich tęczowa koszulka to najpiękniejsza rzecz w kolarstwie. Jestem dumny z tego, że przez rok będę ją nosić”.