Home Architecture Design Cukierek, czyli nic nie było proste
Cukierek, czyli nic nie było proste
0

Cukierek, czyli nic nie było proste

0
0

Chciałoby się powiedzieć: koń – jaki jest – każdy widzi. Koń ten w postaci koncepcji wstępnej biurowca Neuca dostarczonej przez Inwestora był dość dziki i… nieodpowiedzialnie optymistyczny. Dynamiczne kształty, fasady elewacji „wygięte” w dwóch kierunkach i odchylone ku górze praktycznie na każdej płaszczyźnie roztaczały przed nami czarną wizję związaną z realizacją, problemami oraz dostępnością rozwiązań technicznych i – oczywiście – kosztami. Należało go okiełznać.

MARCIN OLEJNICZAK
Architekt, Prezes Zarządu
Grupa Projektowa Port

Z menadżerami Grupy Neuca mieliśmy przyjemność współpracować wcześniej przy innych projektach o charakterze raczej przemysłowym. W ten sposób (jako „projektanci przemysłówki”) jesteśmy też najczęściej postrzegani. Dlatego – mimo pozytywnych doświadczeń z obu stron – „pozyskanie” zlecenia na tak ambitny projekt odbiegający charakterem od naszej specjalizacji nie było łatwe i wymagało dużej siły przekonywania, której nie wystarczyło już na pozyskanie projektu wnętrz. Tutaj Inwestor zdecydował się na współpracę z renomowaną firmą Massive Design, powierzając Grupie Projektowej Port projekt architektury budynku, koordynację i zarządzanie. Synergię uzupełniła firma WSP Polska (projekty branżowe). W efekcie okazało się to świetnym rozwiązaniem.

Fot. Erbud

Koń – jaki jest – każdy widzi

Chciałoby się powiedzieć. Koń ten w postaci koncepcji wstępnej dostarczonej przez Inwestora był dość dziki i… nieodpowiedzialnie optymistyczny. Dynamiczne kształty, fasady elewacji „wygięte” w dwóch kierunkach i odchylone ku górze praktycznie na każdej płaszczyźnie roztaczały przed nami czarną wizję związaną z realizacją, problemami oraz dostępnością rozwiązań technicznych i – oczywiście – kosztami. Należało go
okiełznać.

Już podczas wstępnych prac koncepcyjnych bryłę budynku poddano analizie, podczas której zadecydowano, które z zabiegów przestrzennych muszą zostać zachowane, aby przy założonej „wstrzemięźliwości” finansowej utrzymać maksimum z założonego charakteru budynku. Wnikliwie przeanalizowano systemy fasad szklanych pod kątem parametrów technicznych i ceny oraz dobrano systemy właściwe dla oczekiwanych efektów.

 

Fot. Erbud
Fot. Mikomax

Budynek o powierzchni ok. 18 500 m2 i rzucie kondygnacji ponad 4 500 m2 (a zatem bardzo rozległej w stosunku do kształtu oraz powierzchni zabudowy, którą dysponowaliśmy) stawiał ogromne wyzwanie pod względem komunikacji i doświetlenia. Koncepcja wstępna zakładała podział budynku na cztery symetryczne skrzydła, co było świetnym pomysłem pod kątem doświetlenia tak dużej powierzchni, ale tworzyło kąty
wewnętrzne między ścianami zewnętrznymi, co z kolei generowało problemy z przesłanianiem oraz wydzieleniem stref pożarowych.

Ogromny, reprezentacyjny hall na wysokość wszystkich kondygnacji był wyzwaniem samym w sobie. Pierwotny pomysł z podwieszonymi w kształcie elipsoidy salami konferencyjnymi musiał zostać sprowadzony na ziemię – no, może na posadzkę kondygnacji. Realia techniczno-finansowe są jednak okrutne. Gigantyczna – jak się wydawało na początku – powierzchnia, jaką potencjalnie dysponowaliśmy w przestrzeni hallu, szybko została „pożarta” przez sale konferencyjne wyrastające jak grzyby po deszczu, a potrzebna była przecież przestrzeń „na reprezentację”. No i „oddymić” trzeba to wszystko było…

W efekcie wszystkich tych operacji powstał budynek na planie… cukierka w papierku, gdzie trudno było znaleźć prostą ścianę i kąt prosty. A ponieważ klient w naszym odbiorze był z gatunku „quadratisch praktisch gut” (co odpowiada również naszej filozofii), trzeba było temu sprostać w dość finezyjnie ukształtowanej przestrzeni.

„Quadratisch praktisch gut”

Każdy z uczestników tego zadania zdawał sobie sprawę, że trwający ponad trzy lata projekt budowy biurowca, który jest przestrzenią pracy dla blisko 1 500 osób, to duża odpowiedzialność i wytężona praca – zarówno dla osób podejmujących decyzje ze strony Inwestora, jak i dla projektantów. Dlatego równie ważne, co planowanie oraz proces przygotowań, było zarządzanie ryzykami – ich diagnoza i minimalizowanie na każdym etapie procesu inwestycyjnego.

Na jednym z pierwszych spotkań koordynacyjnych – jeszcze przed etapem uszczegółowienia szkicowej koncepcji, gdy krystalizował się zespół projektowy – zostaliśmy poproszeni o precyzyjne zdefiniowanie etapów projektu. Zaproponowaliśmy wtedy, żeby zwrócić szczególną uwagę na projekt wnętrz, który w „normalnym” procesie jest „wciskany” gdzieś za projektem wykonawczym lub – w najlepszym przypadku – równolegle z nim. My chcieliśmy, aby pomyślano o tym od samego początku. I tu – bijemy się w piersi – nie mieliśmy na celu precyzyjnego zdefiniowania funkcji i potrzeb czy aranżacji, tylko poziomu rozwiązań materiałowych oraz charakteru wnętrz bardziej pod kątem specyficznych rozwiązań technicznych i kontroli budżetu. I mimo że zdawaliśmy sobie sprawę, iż precyzyjne zapotrzebowanie na przestrzeń oraz funkcję jest dla Neuca jeszcze tematem do rozwiązania, terminy upływały…

Fot. Mikomax
Fot. Erbud

Odpowiedzią na ten postulat było włączenie już na początku etapu koncepcji wszystkich projektantów. Wraz z architektami z Massive Design i projektantami branżowymi z WSP poddaliśmy analizie różne aspekty projektu koncepcyjnego. Dokument analizy finalnie przygotowany przez Massive Design obejmował wszystkie elementy, które miały istotny wpływ na kształt tak wnętrza, jak i zewnętrza. Począwszy od ustalenia optymalnej wielkości budynku, poddano weryfikacji tak istotne rzeczy jak podział
oraz analizy stref po arowych i lokalizacji klatek schodowych, ustalenie właściwych głębokości traktów, wielkości czy kształtu lobby wejściowego, analiza siatki konstrukcyjnej, wysokości kondygnacji, ustalenie optymalnego modułu elewacji, ustalenie dróg komunikacji i wydzielenie „trzonów” budynku oraz lokalizacje węzłów sanitarnych. Całośc analiz wieńczyło zaprojektowanie odpowiedniego budżetu dla inwestycji wraz z jej kompletnym wyposażeniem. Budżet projektowany był wariantowo, tak aby uniknąć „value engineeringu” na etapie budowy.

Sam proces urzeczywistnienia koncepcji i analiz trwał kilka miesięcy, ale nikt nie żałował poświęconego nań czasu. Wszystkie materiały wyjściowe pozwoliły na stworzenie bezpiecznego oraz świadomego harmonogramu, a także budżetu dla całości inwestycji. Praktycznie wszystko uległo optymalizacji i zostało podporządkowane pragmatyzmowi elastycznego układu funkcjonalnego. Na każdym etapie optymalizacji powstawał też test-fit potwierdzający słuszność tez zawartych w przeprowadzanych analizach.

Fot. Mikomax

Konfrontacja nie zawsze jest wskazana. W tym wypadku pokusiłbym się jednak o stwierdzenie, że w porównaniu z innymi, dość poważnie traktowanymi z punktu widzenia formy obiektami tego typu – ten jest słodszy… Może dlatego, że z nami tego cukierka pichcił też Inwestor, by go zjeść samemu…


EMILIUSZ GAJEWSKI, Dyrektor Zespołu Budów ERBUD Fot. Erbud

Kosmiczna, nieoczywista, bardzo futurystyczna – taka jest właśnie siedziba firmy Neuca.

Kiedy tylko zobaczyłem pierwsza wizualizacje Neuki, ucieszyłem się, że to właśnie mojemu zespołowi powierzono realizacje tego obiektu i nie mogłem doczekać się efektu końcowego. Kosmiczna, nieoczywista, bardzo futurystyczna – taka jest właśnie siedziba firmy Neuca, która mieliśmy zaszczyt budować. Zaszczyt, bo fajnie, że biurowiec (choć jakoś mam wrażenie, że to słowo uwłacza temu niesamowitemu budynkowi) dla toruńskiej firmy budował ERBUD – firma z toruńskimi korzeniami, która po 30 latach od założenia jest dziś już prawie trzecia największa w całej Polsce. Projekt był złożony, wieloetapowy, bardzo zaawansowany technicznie. Doceniam, że do współpracy przy jego przygotowaniu zaproszono pracowników, którzy na warsztatach brali udział w opracowywaniu koncepcji i udogodnień, które będą im potrzebne. A potem my te wizje po prostu zmaterializowaliśmy. Doczekaliśmy się za to nawet nagrody „Modernizacja Roku i budowa XXI w.” od PIIB. Nieskromnie przyznam, że była ona bardzo zasłużona.

open