Home Biznes i Ludzie TRENING BIZNESU ZŁODZIEJE SPRZEDAŻY, CZYLI SYNDROM „ZGIĘTYCH KARKÓW”
ZŁODZIEJE SPRZEDAŻY, CZYLI SYNDROM „ZGIĘTYCH KARKÓW”
0

ZŁODZIEJE SPRZEDAŻY, CZYLI SYNDROM „ZGIĘTYCH KARKÓW”

0
0

To nie tylko „zjawisko”, ale wręcz plaga ostatnich lat. Niepokojący od dawna znak naszych czasów. Każdy pada jego ofiarą, także przedsiębiorcy, top managerowie, handlowcy. W przypadku właścicieli, osób zarządzających firmami czy np. sprzedawców temat jest faktycznym wyzwaniem…

Co tak negatywnie może wpływać lub już wpływa na twój biznes? Jeśli pierwsza myśl to ZUS, podatki, inflacja, wojna za naszą wschodnią granicą, teraz konflikt izraelsko-palestyński lub dowolny inny czynnik tego rodzaju to nie, jest inaczej… Nie ma potrzeby szukać przyczyny niepowodzeń w czynnikach zewnętrznych.

Poszukajmy w sobie… Mam na myśli zjawisko, które jest w 100% zależne od każdego z nas. Na co mamy ogromny wpływ? To możliwość podjęcia zdecydowanych działań mających na celu pozyskanie nowych klientów. Przychody. Obok różnych czynników wspierających w tym procesie – na to trzeba mieć czas, który kradną nam różnego rodzaju rozpraszacze.

Złodzieje czasu

Wśród nich największymi zabójcami czasu są dziś niestety: Facebook, TikTok, Instagram, YouTube, LinkedIn i inne media społecznościowe. Niedawno byłem w Niemczech, jechałem pociągiem. Praktycznie wszyscy, jak „jeden mąż i jedna żona”, prezento-wali „zgięte karki” zatraceni w swoich telefonach, a tam – społeczność internetowa. Pewnie większość, dla zabicia czasu, korzystała z nich prywatnie.
Oczywiście korzystanie z mediów społecznościowych, także w biznesie, łatwo wytłumaczyć. Chodzi przecież o naukę lub zdobywanie ważnych informacji, które mogą być istotne w rozwijaniu firmy, przed spotkaniem z klientem, kiedy chcemy poznać dobrze jego firmę czy samego rozmówcę itp.

Dodatkowo pozostaje kwestia networkingu. Wielu ekspertów marketingowych twierdzi, że trzeba być tam, gdzie jest twój klient. Zatem wielu z nas spędza codziennie godziny na poszukiwaniu „okazji biznesowych”, także w sieci. Scrollujemy biznesowego LinkedIna w nadziei, że znajdziemy kontrahentów… Oglądamy wywiady z przedsiębiorcami, żeby się zainspirować…

Dobór środków do celów
Dla pełnej jasności – doceniam, szanuję i sam korzystam. Zatem – to wszystko może mieć sens, ale pod jednym warunkiem… Kiedy robimy to w sposób świadomy i przemyślany, a nie impulsywny.

Teraz spójrzmy uczciwie na to, jak spędzamy nasz czas. Jakie mamy nawyki? Szczerze. Służą nam czy jednak wymagają korekty?

To trochę tak, jak ze spotkaniami networkingowymi. Jeśli jedynym naszym celem będzie to, żeby rozdać jak najwięcej wizytówek, to niewielkie szanse, że pozyskamy w ten sposób klienta. Tak samo tutaj nie możemy liczyć na przypadek. Częste korzystanie z mediów społecznościowych bez przemyślanego planu działania w efekcie kończy się bowiem tym, że spędzamy tam zdecydowanie za dużo godzin.

Każdy z nas ma w telefonie możliwość sprawdzenia, ile czasu spędzamy przed ekranem. Na tym, o czym mówimy – cierpi często sprzedaż firmy.

Rozwiązanie?
Warto zastanowić się, czy i w jaki sposób media społecznościowe mogą pomóc w rozwoju czy poprawie kondycji firmy. Planujmy takie działania, idąc na „kontrolowany detoks sieciowy”. Skorzystajmy z takich aplikacji, jak One sec czy Cold Turkey, które stanowią dobre zabezpieczenie przed impulsywnym zaglądaniem do mediów społecznościowych, blokując dostęp do stron internetowych. Działają rewelacyjnie. Nie da się złamać ich zabezpieczeń. Mogą zablokować Facebooka, Twittera i LinkedIna, a także wszystkie strony, komunikatory oraz narzędzia, które często śledzimy, jak np. Google Analytics czy Mailerlite.

Dlaczego twoja firma zyska na detoksie od social mediów? Odzyskamy czas dla siebie, dla firmy, na generowanie nowych pomysłów. Odzyskamy spokój wewnętrzny, spokojną głowę. Przy okazji – dieta niskoinformacyjna sprawia, że nie zaprzątamy sobie od rana głowy sprawami, na które nie mamy żadnego wpływu. Odzyskajmy kontrolę, pamiętając o priorytetach, dobierając odpowiednie narzędzia z szacunku dla własnego czasu.

open