1. Home
  2. Architecture Design
  3. MOŻLIWOŚĆ PROJEKTOWANIA I BUDOWANIA W POLSCE BYŁA DLA NAS PRZYWILEJEM
MOŻLIWOŚĆ PROJEKTOWANIA I BUDOWANIA W POLSCE BYŁA DLA NAS PRZYWILEJEM
0

MOŻLIWOŚĆ PROJEKTOWANIA I BUDOWANIA W POLSCE BYŁA DLA NAS PRZYWILEJEM

0

Z Thomasem Phiferem, architektem z Thomas Phifer and Partners, autorem nowego projektu Muzeum Sztuki Nowoczesnej i teatru TR w Warszawie, rozmawia Danuta Burzyńska, Redaktor Naczelna „Buildera”.

Danuta Burzyńska: Zacznijmy, proszę, opowieść o budynku MSN-u w Warszawie od jego oceny jako początku przebudowy otoczenia wokół Pałacu Kultury i Nauki. Jaka jest Pana ocena budynku w tym kontekście? Jak wpływa on na nowa przestrzeń, na nowo projektowany plac Centralny i otoczenie?
Thomas Phifer:
Plac Centralny z pewnością ma długą i złożoną historię. Zacznę od przytoczenia słów Joanny Mytkowskiej, dyrektorki Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, na temat kilku ostatnich problemów w toku tego projektu: „W Warszawie, tak jak w ośrodkach miejskich na całym świecie, polityka i życie codzienne są coraz bardziej kształtowane przez rozwój nieruchomości dla i przez najbogatszych, ale kwestie reprywatyzacji, unikalne dla miasta, silnie wpływają na tę dynamikę. Muzeum jest bezpośrednio dotknięte dysfunkcją, która z tego wynika. Budowa siedziby muzeum na placu Defilad, centralnym placu miasta, była od lat blokowana przez spory własnościowe”.

Koncepcja muzeum wynika bezpośrednio z fizycznego i politycznego kontekstu historycznie istotnego placu Defilad, który graniczy z ulicą Marszałkowską i parkiem świętokrzyskim. W Polsce obecnie trwa niezwykły renesans kulturalny, a Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zawsze było siłą napędową ekspresji artystycznego głosu miasta. Chcieliśmy uczcić te uczucia optymizmu i kreatywności, które były tak mocno obecne podczas naszej pierwszej wizyty w Warszawie, i budować na fundamencie dorobku muzeum. Nowa siedziba dla MSN-u stara się przekazać poczucie stałości dzięki zastosowaniu betonu odlewanego na miejscu, zaczynając od monumentalnych pilastrów wzdłuż arkady. Te masywne filary mają odpowiednie ciężar i objętość, aby podtrzymywać zlokalizowane nad nimi galerie, jednocześnie tworząc bardziej kameralne pomieszczenia zewnętrzne w arkadach, które wizualnie łączą muzeum z placem Centralnym i przyległym forum. Nowy budynek został zaprojektowany jako miejsce spotkań i obcowania ze sztuką dla ludzi. Ta interakcja zaczyna się od przejrzystości przestrzeni na parterze, które otwierają się na miasto z trzech stron. Budynek po obwodzie jest celowo porowaty i posiada wiele wejść prowadzących do przestrzeni programowych, które mają zaprosić publiczność do rozmowy.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat zaobserwowaliśmy w Warszawie przeistoczenie w bardziej otwarty i przyjazny dla pieszych ośrodek miejski, jednoczący życie miasta. Można to zobaczyć na przykładzie niedawno wybudowanej kładki pieszo-rowerowej nad Wisłą, łączącej Pragę z siecią nowo wybudowanych ścieżek rowerowych przecinających miejski krajobraz, i ciągłego rozwoju zielonych stref w całym mieście. Projekt ma na celu skorzystanie z tego pędu i wizji miasta, aby tworzyć miejsce inkluzywne, które przyciąga ludzi. Otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w październiku zaznaczy nowy początek w życiu tego historycznego placu Centralnego i poszerzy bogate dziedzictwo kulturowe miasta.

D.B.: Czy projekt architektoniczny był wyzwaniem dla projektu konstrukcyjnego i pozostałych branż?
T.P.:
Tak. Na działce MSN-u znajduje się aktywna stacja metra, w ramach której są też dwa najstarsze tunele metra w Warszawie. Wiele elementów istniejącej infrastruktury musiało zostać naprawionych i zakonserwowanych i nie można było ich przenieść z powodu czasochłonnego formalnego procesu zatwierdzania. Miało to bezpośredni wpływ na koncepcję konstrukcji. Fundamenty kolumn mogły zostać umieszczone jedynie w określonych miejscach.

Cyrkulacja pionowa ograniczona została do określonego obrysu, tak aby ominąć stację metra poniżej. Masterplan wymagał określonych cofnięć rzutu, które wymusiły konstrukcje wspornikowe i detale połączeń, i przejść w osłonie termicznej. Miało to bezpośredni związek z architekturą i stworzyło unikatowe wyzwania, które zespół projektowy musiał rozwiązać wspólnie. Ograniczenia zawsze dają możliwości. Zamiast tradycyjnego podejścia do definiowania ram architektonicznych wpływ istniejącej infrastruktury stworzył nietypową siatkę osi konstrukcyjnych, która wprowadziła wyjątkowy rytm w podziale przęseł w budynku. Było to wyzwaniem dla konstruktorów, podobnie jak szersze rozstawy konieczne dla przestrzeni galeriowych bez kolumn na wyższych piętrach.

Dwa duże świetliki zostały zaprojektowane tak, aby wpuścić naturalne światło dzienne na parter, tworząc audytorium przestrzenią widowiskową, a główny ciąg komunikacyjny skupiając wokół centralnych publicznych schodów. Specyficzna geometria wymagała wprowadzenia belek transferowych, które przenoszą  obciążenie wokół otworów ze starannie przemyślanym zbrojeniem, tak by uniknąć spękań. Aby umożliwić stworzenie otwartej przestrzeni, przewody instalacyjne poprowadzone zostały wokół tych stref za pomocą specjalnych wentylatorów odprowadzających dym. Bardzo ważne było dla nas, aby wyrazić konstrukcję, a nie zamaskować szkielet złożony z pozostałości elementów działki. Gdy konstrukcja jest wyeksponowana jako część wykończenia architektonicznego w jakimkolwiek projekcie, tolerancje muszą być dokładne, ale użycie betonu wymaga specjalnego przedplanowania w fazie projektowej i wyjątkowej kolejności robót w trakcie budowy. Umiejscowienie każdego połączenia deskowania, otworu szalunkowego i dylatacji było planowane we współpracy z zespołem betoniarskim Warbudu, który przygotował plan betonowania. Jedno z największych wyzwań dla zespołu projektowego i wykonawczego stanowiła koordynacja specjalistów od elektryki i elektryki niskich napięć na bardzo wczesnych etapach budowy – po to, aby mieć pewność, że wszystko zostanie wylane w odpowiednim miejscu. Przewody zasilające i przesyłowe danych odlano w płycie podłogowej powyżej dla każdego kasetonu, a wszystkie te ścieżki musiały być skoordynowane z podłogowymi przewodami grzejnymi. Wybór umiejscowienia i typu urządzeń oraz oświetlenia musiał zostać dokonany na początku, a nie na końcu. Wymagało to ogromnego wysiłku oraz zaangażowania generalnego wykonawcy i nie byłoby możliwe bez wyspecjalizowanych robotników, którzy budowali szalunki i umieszczali pręty zbrojeniowe na budowie.

Połączenie wyeksponowanych sufitów konstrukcyjnych i programu galerii wymagało zorganizowania instalacji mechanicznych w pogrubionych wnękach ściennych zamiast w sufitach. Ze względu na istniejącą infrastrukturę w obiekcie nie ma podpiwniczenia czy przestrzeni pod podłogą ani pomieszczeń mechanicznych do zasilania galerii od dołu. W rezultacie sprzęt umieszczony został na dachu, gdzie mógł się naturalnie wentylować pod systemem żaluzji, który działa jak piąta elewacja, widoczna z otaczających wieżowców. Pionowa organizacja ścieżek wentylacyjnych, a pozioma mediów stworzyły wyjątkowe wyzwania dla zespołu instalatorów, których zadaniem stało się zapewnienie wydajnych i dostępnych z różnych obszarów pożarowych połączeń urządzeń. Proces ten był prowadzony przez Małgorzatę Matuszewską z Buro Happold, która zbudowała bardzo szczegółowy trójwymiarowy model całego sprzętu mechanicznego w ścianach galerii i pracowała codziennie z architektami – Gabrielle Marcoux i Michie Yahagi – aby rozwiązać każdy problem, jeden po drugim, w celu utrzymania świetlików w galeriach.

D.B.: Jak zrodził sie pomysł na elewacje z betonu architektonicznego i czy realizacja okazała się również wyzwaniem?
T.P.:
Beton architektoniczny muzeum miał być abstrakcyjny i minimalistyczny, by zaznaczyć pozycję MSN-u na placu Centralnym i być czystym płótnem do prac w jego wnętrzu. Bardzo ważne było, żeby jego ogólna forma nie zgubiła się w gotowych, prefabrykowanych elementach z panelizowanymi połączeniami. Zamiast tego fasada została stworzona ręcznie, jako dzieło betonowe  wylane na miejscu.

We wczesnych etapach procesu rozpoczęliśmy dialog z warszawskim specjalistą od betonu Krzysztofem Kuniczukiem, aby sporządzić jasną specyfikację betonu architektonicznego. Pierwszy krok stanowiło opracowanie niestandardowego projektu mieszanki betonowej, aby nadać budynkowi wyrazisty i indywidualny charakter. Odpowiednia proporcja tlenku tytanu i dodatków samoczyszczących była istotna, żeby sprostać lokalizacji w kontekście miejskim. Jakość piasku, kolor cementu i proporcja wody były równie istotne i musiały być badane, gdyż betony różnią się od siebie w odmiennych środowiskach i klimatach. Wiedzieliśmy,  że fasada będzie wylewana w różnych porach roku i przy zmiennych temperaturach oraz poziomach wilgotności.

Współpraca z generalnym wykonawcą rozpoczęła się na początku budowy, wiosną 2019 r., od małych elementów testowych, a na końcu – poprzez serię dużych mock-upów. Mieliśmy szczęście, że udało nam się zakończyć ostateczny proces wyboru mieszanki w lutym 2020 r., tuż przed początkiem pandemii, kiedy podróż do Warszawy nie była możliwa. Po ustabilizowaniu mieszanki ustalone zostały wszystkie kolejne kroki. Ogromną zaletę stanowiła lokalizacja betoniarni Warbudu, oddalonej od placu budowy o niecałe 30 minut jazdy. Umożliwiło to ścisłą kontrolę, aż do czyszczenia każdej ciężarówki dostawczej. Redukcja liczby dylatacji w celu utrzymania efektu abstrakcji stanowiła wyjątkowe wyzwanie. Inżynier Dmitri Jajich ze Skidmore, Owings and Merrill opracował system, który wykorzystywał przesuwne laminowane podpory łożyskowe z tworzywa sztucznego, podobne do technologii stosowanej w budowie mostów, aby mieć kontrolę nad ruchem spowodowanym przez wahania temperatury, obciążenia wiatrem, ruchy grawitacyjne i skurcz betonu. Każde łożysko musiało być tak elastyczne, by umożliwić ruchy termiczne, ale jednocześnie na tyle sztywne, aby utrzymać fasadę bezpiecznie przymocowaną do konstrukcji budynku. Lokalizacja każdego z łożysk musiała być uważnie skoordynowana z lokalizacjami otworów i ostrożnie negocjowana, tak by jej obciążenie przenieść na konstrukcję budynku zaprojektowaną przez Buro Happold Engineering.

Głównym wyzwaniem w budowie fasady była kolejność wylewania i podpieranie deskowań tak, aby każdy element do siebie pasował i by zminimalizować widok połączeń. Każdy szczegół fasady został przeanalizowany i opracowany we współpracy z zespołem generalnego wykonawcy pod przewodnictwem Macieja Urbańskiego i Rafała Ruska. Czas montażu termoizolacji i hydroizolacji stanowił integralną część decyzji dotyczących kolejności wylewania ścian wewnętrznych z betonu architektonicznego, konstrukcji budynku, sufitów arkadowych i fasady. Elementy te wymagały wczesnej koordynacji elementów zatopionych w betonie, takich jak oprawy oświetlenia i wnęki, w których znajdować miała się konstrukcja nośna ściany okiennej. Roboty wykonywane na budowie były niezwykle skomplikowane i są dowodem kunsztu oraz umiejętności Warbudu, widocznych w każdym detalu. Ukończenie tej fasady architektonicznej nie byłoby możliwe bez poświęcenia i wizji całego zespołu Warbudu we współpracy z Maciejem Łuczakiem, który przygotował projekt wykonawczy zbrojenia i pomógł rozwiązywać codzienne problemy na budowie. Sercem tego projektu jest Rafał Rusek – on rozumiał dokładnie, co staraliśmy się osiągnąć pod względem architektonicznym, i sprawił, że to się udało pomimo wyzwań. Praca z nim była dla nas wspaniałym doświadczeniem. Sukces tej fasady zawdzięczamy niestrudzonym wysiłkom i twórczej zdolności rozwiązywania problemów przez jego zespół.

D.B.: To nie pierwszy projekt w portfolio Thomas Phifer and Partners. Jakie zdobyte wcześniej doświadczenia pomogły w realizacji tego wymagającego projektu?
T.P.:
Możliwość projektowania i budowania w Polsce była dla nas przywilejem. Nasze doświadczenia w pracy z instytucjami artystycznymi i filtrowaniem naturalnego światła dziennego w przestrzeniach galeriowych w Muzeum Sztuki Karoliny Północnej, Muzeum Glenstone i Muzeum Szkła w Corning stanowiły mocny fundament pod tworzenie nowego budynku dla MSN.

D.B.: Jaki był wpływ funkcjonującego metra na projekt MSN, budowę oraz jaki jest on obecnie na istniejący budynek?
T.P.:
Aby uniknąć przerw w działaniu aktywnej stacji metra i komunikacji przez centrum Warszawy, wykopaliska były bardzo delikatne i stopniowe. Nie było możliwe przeprowadzenie dokładnego pomiaru geodezyjnego terenu, dopóki nie odkryto istniejącej infrastruktury. Nowa konstrukcja muzeum musiała znajdować się w miejscach skoordynowanych wokół istniejącej stacji, co zostało omówione z pierwotnym projektantem metra. Podczas budowy zainstalowano specjalny system monitorowania, który był uważnie śledzony przez konstruktorów i wykonawców. Działka miała wiele przestarzałych elementów infrastruktury, które wymagały aktualizacji, a wentylacja musiała pozostać nienaruszona, aby nie oddziaływać na programy publiczne zaplanowane na forum. Przewody wydechowe musiały zostać przekierowane przez budynek na dach, a oddzielne schody dostępowe stref obniżonego ciśnienia zostały zintegrowane z rdzeniami muzeum. Te elementy wymagały specjalnych zatwierdzeń i koordynacji, aby umożliwić współistnienie przyszłych przedsięwzięć.

D.B.: A jaki fragment projektu czy etap budowy, W Pana ocenie, i dla którego uczestnika budowy stanowił największe wyzwanie, wymagał inżynieryjnego mistrzostwa?
T.P.:
Trudno wyznaczyć jeden element lub inżyniera, gdyż ten projekt miał sporo ciekawych wyzwań na każdym etapie. Realizacja betonu architektonicznego w całym budynku i koordynacja ze wszystkimi branżami były jednymi z najbardziej złożonych części projektu, który mógł nigdy nie dojść do skutku bez pełnego zaangażowania zespołu. Należy zaznaczyć, że nic nie wydarzyło się w odosobnieniu w zespole projektowym, a realizacja stanowiła bezpośredni rezultat wyjątkowych umiejętności zespołu betoniarskiego Warbudu. Muszę wspomnieć o wyzwaniu, z którym zmierzyliśmy się wcześnie – było to zdobycie pozwolenia na budowę krótko po akceptacji fazy koncepcyjnej.

W poruszanie się po lokalnym prawie budowlanym na tej wyjątkowej działce zaangażowanych było wiele jurysdykcji. Michał Sadowski i Jarek Kubik z biura APA Wojciechowski, dzięki swojej koncentracji i przywództwu, przeprowadzili projekt przez proces formalny i dopilnowali, że założenia architektoniczne nie zgubiły się po drodze. Jest to pod wieloma względami najbardziej niezwykłe osiągnięcie, ponieważ ten wysiłek stworzył ścieżkę do budowy zarówno MSN-u, jak i teatru TR. Realizacja projektu nie byłaby jednak możliwa bez partnerstwa biur APA Wojciechowski i Buro Happold, a szczególnie bez perspektywy i woli miasta st. Warszawy i Muzeum Sztuki Nowoczesnej – w szczególności Mikołaja Mundzika i Joanny Mytkowskiej.