Odzyskanie niepodległości skonfrontowane zostało w pierwszych jej latach z nieustabilizowaną sytuacją polityczną, walką o granice kraju, a przede wszystkim – co ważne dla rozwoju architektury – z ogromnymi zniszczeniami wojennymi. Wojna zamieniła w ruinę około 1837000 budynków, w tym około 500000 budynków mieszkalnych, 6586 szkół i 1969 kościołów.
W odbudowie sięgnięto na początku do form związanych z okresem przedrozbiorowym, widząc w nich ciągłość państwowego bytu. Ponownie budowane dwory ziemiańskie stają się reprezentatywnym nośnikiem tej właśnie polskiej historycznej architektury, jak np. w Adampolu k. Włodawy (J. Koszczyc-Witkiewicz), w Poruszewie w Poznańskiem (S. Miecznikowski), w Dzikowie k. Tarnobrzegu (W. Krzyżanowski) czy w Chodorowie (J. Gałęzowski), ale też na Kresach Wschodnich, jak np. w Jaworowie pod Jaszunami (P. Wędziagolski) czy w Podweryczkach k. Lidy (S. Narębski). Sięga się przy tym po charakterystyczny rysunek dachu – często łamanego – dawnego dworu polskiego, po zdobiące go lukarny czy też ganeczek wejściowy z kolumnami i tympanonem. Taką też atmosferę mają np. domy jednego z pierwszych powstałych po wojnie osiedli urzędniczych na Żoliborzu w Warszawie (A. Bojemski, M. Kontkiewicz). A że dzielnica ta planowana była wówczas jako nowoczesna „wizytówka” stolicy odrodzonego państwa, stała się wzorem dla podobnych obiektów, powstających w innych miastach Polski, jak np. w Poznaniu osiedla Warszawskiego (S. Pajzderski), osiedla przy ul. Kopcińskiego w Łodzi (W. Lisowski), a nawet osiedla wytwórni materiałów wybuchowych w Pionkach (E. Czyż). W takiej też formie powstaje dworek Marszałka Józefa Piłsudskiego w Sulejówku pod Warszawą (K. Skórewicz) i dom własny Prezydenta Gabriela Narutowicza w Warszawie (M. Kontkiewicz). Formy te przybierają również większe obiekty użyteczności publicznej, jak np. gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie (T. Tołwiński) czy szkoła w Tomaszowie Lubelskim (W. Minkiewicz). Barokowymi wolutami czy renesansowymi attykami wieńczone są nawet nowe stacje kolejowe, np. w Koninie, Żyrardowie, Pruszkowie, Grodzisku Mazowieckim czy Radziwiłłowie, wszystkie zaprojektowane w Wydziale Budownictwa Warszawskiej DOKP, kierowanym przez R. Millera.
WIODĄCE NURTY ARCHITEKTURY
Cechy narodowe wspiera też styl zakopiański. Dzieje się to na terenie całego kraju – i to nie tylko na skutek działania współtwórców tego stylu, jak w przypadku J. Koszczyc-Witkiewicza budującego np. ochronkę w Nałęczowie, ale i niezwiązanych z tym nurtem architektów, jak w kolonii urzędniczej w Brasławiu (J. Kłos) na granicy z Łotwą czy też w willowej dzielnicy Kamienna Góra powstającej wówczas Gdyni (np. willa „Orla”). Większe obiekty – zwłaszcza gmachów publicznych – pozostają pod wpływem stylów historycznych, szczególnie klasycyzmu – z czasem bardzo upraszczanego. Przykładem może tu być gmach PKO w Krakowie (A. Szyszko-Bohusz) eksponujący klasycyzm oraz wykorzystujący uproszczone jego formy Bank BGK w Warszawie (R. Świerczyński) czy gmach PAST w Łodzi (J. Kaban-Korski). Obok tych nurtów widoczny jest też jeszcze jeden – wiążący się z ośrodkiem krakowskim pozostającym pod wpływem konstruktywistycznego wydania wiedeńskiej secesji. Nurt ten czytelny jest np. w dziełach J. Koszczyc-Witkiewicza, jak np. w gmachu Szkoły Głównej Handlowej SGH – obecnie SGPiS – w Warszawie. Równocześnie wykształcony w Europie styl Art Déco wpływa na powstające obiekty – zwłaszcza na wnętrza i ich wyposażenie. Czytelna jest w nim swoista obsesja przekątnej, zwalczająca prostopadłości kubizmu i wyzwalająca nowe walory układów trójkąta. Najlepszym jej przykładem jest kościół św. Rocha w Białymstoku (O. Sosnowski, dokończenie S. Bukowski), a jej kulminacja ma miejsce w Paryżu na Światowej Wystawie (1925), na której zaprojektowany w tym stylu Pawilon Polski (J. Czajkowski) otrzymuje główną nagrodę. Dzieje się tak mimo eksponowania tam również pawilonów Le Corbusiera i K. Melnikowa, które niebawem staną się światowymi drogowskazami modernizmu. Sukces ten nie ma większych reperkusji w Polsce, wpływając bardziej na wnętrza, meble i grafikę użytkową, a także na wybrane w konkursie godło państwowe (Z. Kamiński, J. Zachwatowicz).
WYSTAWA PWK W POZNANIU
Okazją do przeglądu aktualnych form architektury polskiej była zorganizowana w roku 1929 Wystawa Krajowa PWK w Poznaniu. Od klasycyzującej Hali Reprezentacyjnej i Hali Przemysłu Ciężkiego (R. Sławski) przez narodowe akcenty w pawilonach Mieszczanek i Włościanek (M. Miecznikowski), jak i Polonii Zagranicznej (R. Sławski) do eksponowanych po raz pierwszy tak manifestacyjnie pawilonów modernistycznych „Nawozów Sztucznych” (Sz. i H. Syrkusowie), „Centrochemii” (B. Lachert, J. Szanajca), „Min. Poczt i Telegrafu” (J. Putterman- -Sadłowski), „Pracy Kobiet” (A. Hryniewicz- -Piotrowska), a ta kże firmy „Herse” (B. Pniewski). Pomyślana ona była – w sensie wysiłku inwestycyjnego – nie tylko jako jednorazowa, czasowa ekspozycja, ale jako element równoczesnej przebudowy miasta i dostarczenia mu – po jej zakończeniu – wzniesionych obiektów dla innych celów, jak np. uniwersyteckiej Biblioteki Głównej UAM (R. Sławski) czy Collegium Chemicum (E. Madurowicz), również nawiązującym swą attyką do historycznego nurtu architektury polskiej. Przy okazji Targów wzniesiono również w Poznaniu największy i najnowocześniejszy wówczas w Polsce hotel „Polonia” (J. Tuszowski). Tak eksponowany na tej wystawie modernizm dotarł do Polski stosunkowo wcześnie, doprowadzając do zorganizowania już na przełomie lat 1925/26 grupy „Praesens”. Na jej czele stał architekt Szymon Syrkus, który, wróciwszy z Paryża, starał się stworzyć w Polsce klimat sprzyjający powstałym tam wówczas ideom. Dodatkową inspiracją dla tych poczynań były podobne bodźce płynące z Moskwy, upowszechniane przez grupę artystyczną „Blok”, skupiającą jednak głównie artystów plastyków. Bardzo istotne są dla niej powiązania kształtujących się wówczas kierunków plastycznych z architekturą. Jeden z członków tej grupy, W. Strzemiński, wywodził się z kręgu twórczości K. Malewicza, znanego z racji jego „planitów”. Inny członek tej grupy, artysta malarz H. Stażewski, pisze – w kontekście powiązania architektury z innymi sztukami plastycznymi, że „malarstwo i rzeźba bez związku z architekturą są dziś nie do pomyślenia i nie mają najmniejszej szansy bytu”. Teoretyczne przesłanki dla twórczości tej grupy stwarzał Sz. Syrkus. „Architektura bowiem – pisze on – zmienia układ społeczny tak, jak układ społeczny zmienia architekturę”. Swe propozycje projektowe grupa prezentuje w kolejnych wystawach środowiskowych. Wszystkie te działania uwieńczone miały być kulminacją prezentowanych idei na – przywoływanej tu już – wystawie w Poznaniu. Brak możliwości technicznych utrudniał jednak odpowiedzialną realizację tych idei. Również ogólnoświatowy kryzys ekonomiczny zamrażający działalność inwestycyjną w początku lat 30. XX wieku, a następnie wyraźny już od roku 1934 negatywny stosunek do tych idei liczących się wówczas w Europie hitlerowskich Niemiec i komunistycznego Związku Radzieckiego, hołdujących – każde na swój sposób – wzorcom klasycznym, działał tu hamująco. Mimo to dość wyraźne wpływy modernizmu – kubistyczne bryły i płaskie dachy – dały się zauważyć w II RP. Jego symbolem stała się budowana Gdynia.
BUDOWA GDYNI
Decyzja o budowie własnego portu nad Bałtykiem, który uniezależniałby kraj od Wolnego Miasta Gdańska, zapadła już w roku 1920. Przekształcenie małej wioski rybackiej w port, nastawiony początkowo jedynie na eksport węgla, doprowadziło – w wyniku jego dynamicznego rozwoju – do tego, że stał się on w ostatnich latach II Rzeczpospolitej największym i najnowocześniejszym portem Bałtyku. Od roku 1925 towarzyszyła też jego wzrostowi budowa całkowicie nowego miasta, które przed wojną osiągnęło liczbę ponad 120000 mieszkańców. I tam też mamy podobną ewolucję architektury: od inspirowanej „barokowo- -dworkową” przeszłością, jak np. w kościele NMP (R. Wojtkiewicz, M. Baranowski) czy w pierwszych obiektach willowych Kamiennej Góry, a nawet w budynku stacji kolejowej w Gdyni (R. Miller), przez uproszczony klasycyzm i umiarkowany modernizm aż po jego ekspresyjne formy. Mamy tu więc początkowo nawet formy czysto historyczne, jak np. w budynkach Dowództwa Floty i Koszar Marynarki Wojennej na Oksywiu (M. Lalewicz) czy w Banku Polskim (S. Filasiewicz) i dalej przez modernizm umiarkowany, czytelnie wywodzący się z klasycyzmu, z czasem z detalami Art Déco, np. w gmachu Żeglugi Polskiej (A. Ballenstedt) czy w gmachach Szkoły Morskiej (W. Tomaszewski) oraz Szkoły Handlu Morskiego i Techniki Portowej (W. Tomaszewski), aż po dalsze upraszczanie formy klasycyzmu, czytelne np. w gmachu Banku Gospodarstwa Krajowego (K. Jakimowicz). Po pewnym zahamowaniu prac, wynikającym z kryzysu światowego, ponowne ożywienie budowy miasta następuje w okresie zdominowanym już przez nowoczesny modernizm z tzw. stylem okrętowym o opływowych liniach i rurowych balustradach, jak np. w budynkach przy Skwerze Kościuszki (Tadeusz Jędrzejewski) czy przy ul. Świętojańskiej (L. Koziński, L. Mazalan). Modernizm czytelny jest też w różnych formach w innych obiektach użyteczności publicznej, takich jak np. hala targowa (J. Müller, S. Reichman), gmachy sądów (Z. Karpiński, T. Sieczkowski, R. Sołtyński), gmach poczty (J. Putterman-Sadłowski), gmach ZUS – obecnie Urząd Miasta (R. Piotrowski), Morski
Instytut Rybacki (L. Tomaszewski, J. Żakowski) czy Yacht Club (Dom Żeglarza Polskiego) (B. Damięcki, T. Sieczkowski). Osobny rozdział stanowi architektura obiektów w porcie, nadająca mu najwyższy wówczas standard światowy m.in. elewatorem zbożowym (B. Szmidt, M. Paszkowski). Wypada też wymienić tu autorów planów urbanistycznych Gdyni (T. Tołwiński, T. Zieliński sen.) – jak i kolejnych ich alternatyw (R. Feliński i A. Kuncewicz ), a w końcu również ostatniej (S. Fijałkowski, B. Malisz). Podając tu nazwiska autorów poszczególnych projektów, nie sposób nie wymienić również E. Kwiatkowskiego, ówczesnego ministra przemysłu i handlu, inicjatora budowy Gdyni, który pisał: „Trzeba stworzyć to, co w jednym rzucie oka powie ‘To jest Gdynia’… Te wszystkie elementy trzeba zespolić, muszą one tworzyć jedną całość z placem i morzem, całość o głębokiej wartości i symbolice” („Morze” 10/37).
BUDOWA CENTRALNEGO OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO
E. Kwiatkowski również – już w drugiej połowie lat 20. – postuluje utworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego, który gwarantowałby jego bezpieczeństwo wobec możliwych nalotów nieprzyjaciela, a zarazem zaktywizował dotąd zaniedbane gospodarczo regiony Polski. Dopiero jednak po kryzysie ekonomicznym i wobec wyraźnego już zagrożenia wojennego powstają wówczas (1937–1939), głównie w trójkącie ujętym rzekami Wisły i Sanu, liczne zakłady przemysłowe związane z obronnością kraju. Najbardziej znana jest tu oczywiście Stalowa Wola z Hutą Południową, Zakładami Zbrojeniowymi i osiedlem, zrealizowana tam do wybuchu wojny. Stworzenie COP miało na celu – z jednej strony – wybudowanie całego zespołu zakładów przemysłowych służących obronności kraju, a z drugiej – podniesienie poziomu gospodarczego tego regionu wraz z wydatną poprawą życia jego mieszkańców. Dla pełni obrazu warto dodać, że w latach 1937–1939 na budowę COP przeznaczono 60% całych nakładów inwestycyjnych kraju. Przyjmuje się, że w rezultacie tych działań przed wybuchem wojny w roku 1939 COP liczył już 100000 nowych miejsc pracy. W sumie więc w ciągu 3 lat powstało tam swojego rodzaju „miasto” większe niż budowana od lat Gdynia. Ex post – znając wyniki wojny, która nadeszła – stwierdzić oczywiście musimy, że wszystko to było już niestety spóźnione.
TWÓRCY ARCHITEKTURY II RP
I tak w Warszawie to małżeństwa architektów: B. i S. Brukalscy (WSM Żoliborz), H. i Sz. Syrkusowie (Osiedla Rakowiec i Koło), a także – z kamienną architekturą – B. Pniewski (Willa na Skarpie, Sądy, nieistniejący już, przebudowany Pałac Brühla), R. Gutt z cementową cegłą (domy, szpital i szkoła pielęgniarek), R. Świerczyński ze swym klasycznym modernizmem (BGK, Ministerstwo Robót Publicznych – dzisiejsze Ministerstwo Komunikacji), E. Norwerth z ekscytującym modernizmem (CIWF, sanatorium w Otwocku), L. Korngold z luksusowymi domami i willami (Marszałkowska, Saska Kępa) i J. Żórawski promujący modernizm (Dom Wedla, Szklany Dom). W Poznaniu to A. Ballenstedt modernizujący klasycyzm (Akademia Handlowa, kościoły w Chorzowie i Bydgoszczy) oraz S. Cybichowski (ponad 100 kościołów). W Łodzi to J. Kaban-Korski (PAST, Sądy, Izba Skarbowa i szereg kościołów) oraz W. Lisowski (szpital i Dom im. J. Piłsudskiego). Kraków to A. Szyszko-Bohusz z rekonstrukcją Wawelu i ewolucją od klasycyzmu do modernizmu (PKO, Dom ZPAP i zameczek Prezydenta RP w Wiśle) oraz W. Krzyżanowski (Biblioteka Jagiellońska i kościół na Dębnikach). W Katowicach to T. Michejda (liczne obiekty, m.in. Ratusz w Janowie) i K. Schayer (liczne obiekty, w tym Muzeum Śląskie). W Wilnie to S. Narębski (Szkoła Zawodowa), a we Lwowie W. Minkiewicz (mieszkaniówka i rozbudowa Politechniki), T. Wróbel (Zakłady Energetyczne i „Nowy Lwów) i Bagieński (US i pensjonat w Żegiestowie), a w Stanisławowie S. Trela (ratusz, teatr i kino). Nowe idee były tak silne, że burzyły dotychczasowe pojęcia. Zapanowała jednak potem dotkliwa pustka i dezorientacja, a pokazany na paryskiej wystawie (1937) – jak to określono – „szwedzki wdzięk” eksponujący elementy klasycyzmu – w konkretnej sytuacji politycznej zahamował rozwój modernizmu. W Polsce skrajna nowoczesność też uległa regresowi, co zauważymy w jej zmiękczeniach różnymi detalami i wracającymi niekiedy rysami klasycyzmu. W Warszawie zauważymy to w takich gmachach, jak Wojskowy Instytut Geograficzny (A. Dygat) i Muzeum Narodowe (T. Tołwiński, A. Dygat) oraz w konkursowym projekcie na Muzeum Narodowe w Krakowie (B. Szmidt, J. Dumnicki, J. Juraszyński). Dość wiernie sytuację architektury w Polsce w tym czasie oddawała wspomniana tu światowa wystawa w Paryżu, gdzie nurt respektowania historii symbolizowała honorowa rotunda wejściowa (S. Brukalski, B. Pniewski), natomiast dokonania nowoczesne prezentował swą architekturą pawilon gospodarczy (B. Lachert, J. Szanajca). Ekspozycja ta przyjęta została pozytywnie, uzyskując łącznie aż 469 nagród (w tym za projekty architektoniczne). Natomiast na wystawie Warszawa – wczoraj, dziś i jutro (1938) snują się wizje nowoczesnego miasta, które zaczyna powstawać. Kończone są właśnie obiekty o wyjątkowo nowoczesnej architekturze, jak Tor Wyścigów Konnych w Warszawie (Z. Plater- -Zyberk i in.), a koło pl. Unii Lubelskiej – gdzie niebawem ma powstać monumentalny gmach Polskiego Radia (B. Pniewski) – zaczynają się prace na Polach Mokotowskich przy gigantycznym Forum Marszałka J. Piłsudskiego z zamykającym go akcentem ostatecznej wersji Świątyni Opatrzności Bożej (B. Pniewski), których ukończenie zaplanowano na rok 1943. Rozstrzygnięto konkurs na nowy port lotniczy na Gocławiu (Z. Czech, J. Kieszkowski). Na ukończeniu jest nowoczesny Dworzec Główny PKP w Warszawie (Cz. Przybylski), a unikalny w swej koncepcji Kolejowy Dworzec Pocztowy (J. Szanajca) jest już w swej budowie również poważnie zaawansowany. W roku 1940 ma być oddany do użytku pierwszy odcinek linii metra na linii NS. Warszawa ma też ambicje wzrastania wzwyż. Po udanej budowie gmachu „Prudential” (M. Weinfeld, konstrukcja S. Bryła, W. Poniż) o wysokości 66 m, a więc nie tylkonajwyższego w Polsce, ale i sięgającego podówczas po rekordy europejskie, zjawiają się propozycje R. Świerczyńskiego rozbudowy wieżowcami jego gmachów BGK i Ministerstwa Komunikacji. Przedstawiona zostaje też propozycja budowy „Wieży niepodległości” (J. Nagórski) zlokalizowanej na Rondzie Waszyngtona. Tam bowiem w roku 1944 nad Wisłą – na terenie dzisiejszego Stadionu Narodowego – ma być otwarta kolejna Światowa Wystawa. Z przeznaczeniem dla niej powstaje m.in. projekt Muzeum Techniki (B. Pniewski). W jeszcze odleglejszym terminie, bo w 1952 roku, przewidywana jest Olimpiada – wymuszająca zawsze doinwestowanie miasta, które ją organizuje. Tymczasem przygotowane są plany budowy olimpijskiego zespołu sportowego na Siekierkach w Warszawie (M. Spychalski z zesp.). Sprecyzowane są też plany ukończenia monumentalnego Forum Morskiego w Gdyni (S. Filipkowski) z wysokim na 45 m pionem pomnika Zjednoczenia Ziem Polskich (2 równorzędne I nagrody: S. Marzyński i J. Łukasik) na Południowym Molo – i dominującą nad tym zespołem Bazyliką Morską (B. Pniewski), ale pozostają one jedynie na papierze.
POLSKA ARCHITEKTURA NA KRESACH
W uzupełnieniu tych danych wypada podać, że zasadnicze nurty stylowe polskiej architektury II Rzeczpospolitej pozostawiały swe wyraźne ślady również na jej Wschodnich Kresach. Mimo że nie należą one dziś do Polski, informacja ta pomoże nam dostrzec również tam kolejne okresy polskiego historyzmu, uproszczonego klasycyzmu i nowoczesnego modernizmu, uprzytamniając zarazem ich wyraźne powiązania z „macierzą”. Niestety architektura peryferyjnej Rzeczpospolitej nie była w centralnych mediach międzywojennych wystarczająco dokumentowana. Próba przedstawienia jej po tak długim czasie będzie zatem nie tylko uzupełnieniem informacji, ale też pewnego rodzaju świadectwem, że nie został zapomniany ten wielki wysiłek zabezpieczania i budowania wschodnich rubieży odrodzonej ponownie Rzeczpospolitej. A nie było to zadanie łatwe. Mimo bowiem podpisania w Rydze pokojowego aktu zorganizowane sowieckie grupy dywersyjne często przekraczały granicę, destabilizując życie w paśmie przygranicznym. Podstawową więc sprawą stała się ochrona około 1500-kilometrowej – w większości bez przegrody rzecznej, a więc otwartej – granicy z ZSRR. Dotyczyła ona wzniesienia całego szeregu strażnic KOP, dla których typowe projekty opracował z pewnymi cechami stylu zakopiańskiego architekt T. Nowakowski. Z jego ówczesnych projektów na specjalną uwagę zasługuje np. strażnica KOP w Klecku, która współcześnie znalazła się nawet na białoruskiej liście obiektów zabytkowych. KOP pomagał też w budowie szkół, kościołów, domów ludowych, świetlic, bibliotek, a także dróg i mostów. Wszystko to miało swoje istotne znaczenie również w stabilizowaniu nastrojów wśród lokalnej ludności, widzącej w powstających budowlach umacnianie się nowego państwa. Drugą istotną inwestycją były kolonie urzędnicze dla przybywających tam pracowników administracji, które wznoszono według nowoczesnych idei „miasta- -ogrodu”. Powstawały również gmachy publiczne, niekiedy autorstwa liczących się architektów, jak np. w Wilnie szkoła (R. Gutt), bank (J. Żórawski), ZUS (J. Sołtan), w Baranowiczach poczta (M. Goldberg) i stacja radiowa (T. Łobos), w Brześciu nad Bugiem gmach województwa (F. Paplewski), ZUS (Sz. i H. Syrkusowie) i Dom Oficera (J. Zachwatowicz), w Równem poczta (J. Putterman-Sadłowski, J. Neyman) i kościół garnizonowy (J. Czeczott), w Trembowli kościół (A. Szyszko-Bohusz), w Żółkwi ratusz (B. Wiktor), w Stanisławowie ratusz (J. Trela) i poczta (B. Lachert, Szanajca), a we Lwowie – będącym wówczas drugim po Warszawie centrum kultury – Zakłady Energetyczne (T. Wróbel, L. Karasiński), Ubezpieczalnia Społeczna (W. Bagieński) i rozbudowa Politechniki (W. Minkiewicz). No i oczywiście Cmentarz Obrońców Lwowa (R. Indruch).
tekst i fotografie: Tadeusz Barucki