MAJORKA CIĄGLE ATRAKCYJNA
Na Majorce można znaleźć atrakcyjną działkę na wzgórzu z widokiem na morze „już” za 60 tysięcy euro. Jej niska cena wynika z faktu, że można na niej wybudować dom nie większy niż 150m2. To dla większości tamtejszych inwestorów stanowczo za mało.
Majorka to wyspa, gdzie swoje wakacyjne domy posiada coraz więcej zamożnych osób z Europy Zachodniej i Północnej. Ich letnie posiadłości z reguły różnią się standardem od typowych polskich daczy. Przekonałam się o tym już podczas pierwszych kontaktów z klientami biura, w którym pracowałam. Wraz z zespołem robiliśmy inwentaryzację czterystumetrowego domu na wzgórzu, z widokiem na morze, na osiedlu La Font w Pollencie. Była to willa zagranicznego inwestora, w bardzo dobrym stanie technicznym. Dlaczego więc zgłosił się on do biura architektonicznego? Po prostu ma inne upodobania estetyczne od poprzedniego właściciela i chce zmienić bryłę, nadając jej nowoczesny wygląd. Ogromna posiadłość wcale nie wyróżnia się rozmiarem na tle otoczenia – dookoła można zaobserwować kilkadziesiąt równie okazałych budynków. Każdy z basenem.
Staż odbywałam w biurze Miquela Lacomby, którego siedziba znajduje się w Palmie de Mallorce – stolicy Balearów. Architekt kreuje na wyspie nowoczesne domy, w niektórych aspektach odwołujące się do majorkańskiej, tradycyjnej architektury. – Każdy projekt powinien podporządkowywać się idei wynikającej z licznych analiz. Najważniejsze, żeby jej nie zaprzeczyć podczas całego procesu projektowego – wyjaśnia Miquel Lacomba. Klienci nie trafiają do jego biura przypadkowo. Wybierają je po przejrzeniu strony internetowej lub z polecenia znajomych. Jednak sporo zleceń architekt otrzymuje od dewelopera. Jest to pozostałość po kryzysie w latach 2000-2008. Kryzys ten uderzył nie tylko w projektantów, ale i w hiszpańskich inwestorów, dla których budowa domów stała się niemożliwa z powodów finansowych i została zawieszona na kilka lat. Miquel Lacomba narzeka, że przez pośrednictwo dewelopera utracił kontakt z klientami, których marzenia i wytyczne zawsze są inspirujące. Czy zabija to ideę projektu? Nie do końca, ale na pewno narzuca ograniczenia czasowe i wprowadza dyskomfort.
Czego szukają inwestorzy
Przed zakupem działki na wyspie, inwestorzy bardzo często zwracają się do architektów po poradę. Chcą mieć pewność, czy wybudowanie nieruchomości jest możliwe oraz czy nie będzie zbyt kosztowne. Ceny działek wahają się w granicach 300 tysięcy do miliona euro. Można natrafić też na tańsze – około 60 tysięcy euro. Takie oferty, mimo swojej ceny i bardzo dobrej lokalizacji, często nie są atrakcyjne dla kupujących. Jeśli mogą oni wybudować dom o maksymalnej powierzchni150m2 (25% działki), to nie są tym zainteresowani. To nie ich standard. W Polsce dom letniskowy o takiej powierzchni byłby okazały, a tu zdarzają się rezydencje, gdzie nawet domy dla gości są kilkusetmetrowe.
Obecność projektanta podczas wyboru wymarzonej lokalizacji jest ważna również ze względu na różnorodność planów zagospodarowania, które między innymi podają wytyczne dotyczące odległości budynku od granicy działki – nie jest to standardowa, stała wartość.
Mimo dużej ilości działek budowlanych, które można znaleźć na wielu stronach internetowych, wyspa jest już w tej chwili bardzo zabudowana. Głównie przez zagranicznych inwestorów. Najbardziej interesujące ich miejsca to Pollenca, Alcudia, Palma de Mallorca, Calvià czy Andratx, gdzie swoją willę kupili na przykład Angelina Jolie i Brad Pitt. Jednak w ostatnich latach coraz częściej także Hiszpanie postanawiają wybudować sobie tu dom. Nie jest ich jednak zbyt wielu. – Od niedawna zaczęli przychodzić do naszego biura obywatele mojego kraju. To znak, że jednostki z klasy średniej mogą sobie pozwolić na budowę domu. Jednak większość nadal może myśleć jedynie o odnowie, gruntownym remoncie lub niewielkiej rozbudowie zakupionej nieruchomości – tłumaczy Miquel Lacomba. Domów w złym stanie technicznym na wyspie jest dużo. Zaniedbane wille z lat 60 i 70 są zakupywane przez inwestorów, a następnie przekształcane w nowoczesne siedziby. Tradycyjna architektura zanika, ale jeżeli jakiś jej element okazuje się wartościowy, ma szansę przetrwać – na przykład majorkańskie mozaiki czy ozdobne kafle na murach – Gdy zauważam wartościowe elementy architektoniczne, zawsze staram się je zachować. Każdy przypadek jest inny i często nie ma znaczenia, czy dana architektura ma dwieście, sto czy tylko trzydzieści lat – utrzymuje projektant. Wspomina również o tendencji panującej w latach 90, kiedy to większość inwestorów, podążając za modą na tradycyjną architekturę majorkańską, budowała sobie wyśnione domy zbudowane ze zlepków „majorkańskich” elementów. Budynki uważane dziś są za kiczowate i teraz, mimo dobrego stanu technicznego oraz wyposażenia, są całkowicie przebudowywane przez poszukujących nowoczesnych, prostych form inwestorów.
Źaluzje, okiennice, moskitiery – o tym nie myślą inwestorzy z Zachodu
Architekci na Majorce często muszą edukować klientów przybywających z północy, bo nie zdają sobie oni sprawy z uwarunkowań wynikających z panującego na wyspie klimatu. Sami muszą doświadczyć mocy żaluzji, prawidłowego przewietrzania budynku czy właściwej orientacji pomieszczenia. Automatycznie rezygnują z niezabezpieczonych przed promieniami słonecznymi szklanych domów. Sposobów ochrony jest wiele, ale najpopularniejszym są tradycyjne okiennice wykorzystane w nowoczesny sposób – jako przesuwne żaluzje, z szynami ukrytymi w okapie lub stropie. Miquel Lacomba, zwolennik naturalnych materiałów, projektuje je jako drewniane szczeble zamocowane na aluminiowej ramie. – Materiały prowadzą z nami dialog. Gdy widzę światło przedzierające się przez szpary w drewnianych żaluzjach, ogarnia mnie ciepłe uczucie i od razu czuję się lepiej – wyjaśnia architekt. W domu położonym w Pollencie zdecydował się na umieszczenie żaluzji nie w bezpośrednim sąsiedztwie ściany, a kilka metrów dalej, by stworzyć wrażenie zamkniętej, prostopadłościennej bryły. Taki zabieg nie tylko ochrania wnętrza domu przed niepożądanym przegrzaniem i deszczem, ale również zapewnia osłonę małego tarasu.
Ilość elementów, które składają się na poprawnie zaprojektowane okno, jest większa niż w Polsce. Architekci muszą myśleć nie tylko o ramach okiennych, ale i o siatkach na owady – moskitierach, zasłonach oraz wcześniej wspomnianych okiennicach. Sięgają po stare, sprawdzone detale architektoniczne. – Musimy czerpać wiedzę z architektury tradycyjnej. Jest ona pełna dobrych rozwiązań. Nie możemy być zbyt dumni, pewnie siebie i utrzymywać, że jesteśmy najlepsi. To właśnie te sprawdzone detale działają – chociażby w przypadku okien. (…). Mamy okiennice, które chronią przed słońcem i deszczem, mamy szybę, a potem wewnętrzną okiennicę, która utrzymuje ciepło wewnątrz, a pomaga jej w tym dodatkowa zasłona – tłumaczy Miquel Lacomba. Jednak architekt rozwiązuje detal niektórych ścian nie w standardowy i tradycyjny, ale wręcz w zaskakujący sposób (zwłaszcza dla mieszkańców północnej i środkowej Europy). Stosuje on izolację termiczną zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz. Warstwa wewnętrzna nie wpływa niekorzystnie na odpowiednie funkcjonowanie konstrukcji, jest dodatkową ochroną i wypełnia pustkę powietrzną powstałą przy montażu płyt G-K – siedmiocentymetrowa izolacja w zupełności wystarczy przy tym klimacie.
Tańsze materiały z zagranicy wypierają lokalne
Tradycyjna jest nie tylko architektura czy detale, ale i materiały. Na Majorce od wieków budowano przede wszystkim z piaskowca (marés). Jest z niego wykonana chociażby słynna, gotycka katedra La Seu górująca nad Parc de la Mar. Jednakże współcześnie architekci oraz inwestorzy decydują się coraz chętniej na kamień sprowadzany na przykład z Egiptu. Jest tańszy, nawet jeżeli musi być transportowany. Nie oznacza to, że marés całkowicie znika z elewacji nowo projektowanych domów – po prostu pojawia się rzadziej. – Lokalne materiały mogą łączyć budynek z jego położeniem, wpasowywać go w kontekst. Prawdę mówiąc jednak, często wytwory sprowadzane z zagranicy są tańsze, na przykład transportowany kamień z Egiptu czy stolarka okienna z Niemiec – wyjaśnia Miquel Lacomba.
Praca architekta na Majorce nie jest łatwa. Musi być wyrozumiały i cierpliwie tłumaczyć inwestorowi obowiązujące przepisy czy też standardy. Z drugiej strony może „poszaleć”, nie oglądając się na koszty, przy wymyślaniu bryły, ustalaniu konstrukcji czy wyborze materiałów.
Marcelina Pilarczyk
Inżynier architekt, studentka studiów magisterskich na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej.
Stażystka w pracowni Miquel Lacomba Architects.