Przez media społecznościowe przetoczyła się dyskusja sprowokowana projektami ustaw o architektach oraz inżynierach budownictwa. Propozycje Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, próbujące rozdzielić zawody inżyniera budownictwa oraz architekta, spowodowały znaczny wzrost aktywności środowiska inżynierów budownictwa – domagającego się równego traktowania obu zawodów.
Młodzi inżynierowie, widząc skuteczność działania Izby Architektów w lobbowaniu, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Mając poczucie odpowiedzialności za nasz zawód, zaliczany do grupy zawodów zaufania publicznego, wystąpili z oddolną inicjatywą przygotowania petycji skierowanej do Pana Ministra Jerzego Kwiecińskiego. Petycję pro publico bono przygotował zespół inżynierów pod kierunkiem Krzysztofa Kaczorka – współautora wielu opinii technicznych z zakresu budownictwa, administratora grupy facebookowej Sensowna Praca dla Inżynierów Budownictwa, oraz Jarosława Mysiora – uprawnionego projektanta i kierownika budowy, właściciela Studia Projektowego Altris. Dzięki aktywności inżynierów w mediach petycja została rozpowszechniona i zintegrowała nasze środowisko. I w tym numerze obu Panom oddajemy głos. Na razie postulaty Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa o odroczeniu daleko idących zmian w prawie zostały przez ustawodawcę przyjęte i dyskusja o relacjach między obydwoma zawodami może się odbywać bez presji czasu. Ale nie można jej zaprzestać, dlatego mam nadzieję, że członkowie naszego samorządu zawodowego zaczną aktywniej uczestniczyć w jego życiu. Dodatkowym pozytywnym skutkiem tych wydarzeń są dyskusje, które nadal toczą się w serwisach społecznościowych. Dotyczą one tak ważnych dla obu naszych zawodów tematów, jak odpowiedzialność oraz współpraca między poszczególnymi uczestnikami procesu budowlanego. Dzięki nim mamy okazję poznać różne punkty widzenia i skonfrontować swoje doświadczenia, także z inżynierami niezrzeszonymi w samorządzie. Mam nadzieję, że dzięki temu środowisko związane z procesem budowlanym będzie w stanie zdefiniować merytoryczne wnioski, które zostaną skutecznie wykorzystane w trakcie procesów legislacyjnych nad kolejnymi projektami ustaw. Dzięki zjednoczeniu środowiska Inżynierów Budownictwa udało się zawiesić prace nad szkodliwymi aktami prawnymi. Pozostaje pytanie: co dalej? Czy Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju podejmie prace od nowa, tym razem wsłuchując się również w głos Inżynierów Budownictwa, by uchwalić jak najlepsze prawo? Czy też poczeka aż sprawa „przycichnie” i wspólnie z częścią środowiska Architektów przeforsuje zapisy, które są szkodliwe dla nas wszystkich? Czas pokaże.
dr inż. Anna Rawska-Skotniczny Członek Rady Recenzentów Miesięcznika „Builder” Członek Okręgowej Komisji Kwalifikacyjnej OPL
Czy budujemy drogo i czy możemy budować jeszcze drożej?
Naturalne jest, że zarówno środowisko architektów, jak i inżynierów będzie chciało „ugrać” jak najwięcej dla siebie. Jednak gdzie w tym wszystkim jest Inwestor, którym może być każdy z nas: od osoby chcącej wybudować wymarzony dom poprzez dewelopera stawiającego duże osiedle, na inwestorze publicznym (który, jakby nie patrzeć, buduje za pieniądze z naszych, solidarnie płaconych podatków) z jego wielkimi programami infrastrukturalnymi kończąc? Dlatego warto przedstawić kilka głównych zmian, które mogą dotknąć przeciętnego Kowalskiego. Aby uzyskać odpowiedź na pierwszą część pytania, wystarczy zapytać dowolną osobę, która w ostatnim czasie zakupiła swoje wymarzone „M” (czy może raczej takie, na które starczyło jej środków). Ceny mieszkań rosną w nieprawdopodobnym tempie. Home Broker podaje, że aktualnie mamy najwyższe ceny od września 2008 roku. Wobec tego wiemy już, że aktualnie budujemy (i sprzedajemy) mieszkania najdrożej od 10 lat. Co z drugą częścią pytania? Odpowiedź jest, niestety, także twierdząca. Do dalszego podnoszenia cen walnie mogą przyczynić się propozycje Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju popierane przez część środowiska Architektów. Jedna z propozycji dotyczy tego, aby kierowanie budową powierzyć wyłącznie Architektom. Argumentem środowiska Architektów jest to, że wreszcie będą mogli dopilnować, aby projektowane przez nich budynki faktycznie oddawały ich wizję. Kolejne argumenty to następne synonimy słowa „pięknie”. Wobec tego będzie pięknie, estetycznie, harmonijnie, z klasą, ujmująco, wręcz zjawiskowo. Natomiast nigdzie nie pada argument, że „będzie drożej”, co odczujemy najmocniej. Powiedzmy to wyraźnie: będzie drożej, a nawet dużo drożej.
Dane statystyczne
Po pierwsze przemawiają za tym same liczby. Według danych zaczerpniętych z portalu domiporta.pl w 2014 roku w Polsce było około 13 tysięcy praktykujących Architektów z uprawnieniami. Nieco bardziej aktualne dane są na temat liczebności Inżynierów Budownictwa. Jak podaje na swojej stronie internetowej Polska Izba Inżynierów Budownictwa, na koniec roku 2016 było ponad 115 tysięcy praktykujących Inżynierów Budownictwa z uprawnieniami. Obrazu dopełnia informacja upubliczniona przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, która dotyczy liczby pozwoleń wydanych na budowę w roku 2017: 194 775. Te prawie 200 tysięcy inwestycji obsługiwało ponad 115 tysięcy Inżynierów Budownictwa. Co by się stało, gdyby nagle wyłączność na kierowanie budowami uzyskało liczące kilkanaście tysięcy osób środowisko Architektów? Realne warianty są dwa. W pierwszym z nich mamy do czynienia z martwym przepisem, który nie egzekwowałby obecności Architekta w miejscu prowadzenia robót. W takiej sytuacji porządek na budowie nie uległby poważnej zmianie, roboty nadal byłyby prowadzone pod nadzorem Inżynierów Budownictwa, z jedną różnicą w stosunku do stanu dzisiejszego. Wykonane prace potwierdzałby Architekt, który za fakt „przybicia pieczątki” otrzymywałby dodatkową pensję kierownika budowy. Według portalu wynagrodzenia.pl mediana zarobków kierowników budowy oscyluje wokół 7000 zł brutto miesięcznie. Przyjmijmy, że jeden blok mieszkalny buduje się średnio dwa lata. Łącznie daje to kwotę prawie 170 000 zł, czyli mniej więcej cenę kawalerki w Warszawie – i to jedynie za fakt przybicia pieczątki. Co więcej, te pieniądze będą musieli ze swoich kieszeni wyłożyć nabywcy mieszkań, a nie przełoży się to w najmniejszym stopniu na poprawę jakości czy tempa prowadzonych prac (to ostatnie nawet może poważnie zmaleć, jeśli Architekt będzie na bieżąco rozważał kolejne „upięknienia” budynku). W drugim wariancie przepis jest faktycznie respektowany i Architekt rzeczywiście będzie codziennie przebywał na placu budowy. Tutaj powstaje jeszcze większy problem niż w wariancie z przepisem martwym. Mianowicie sektor budowlany zderzy się z niesamowitym brakiem kadrowym. Aktualnie na budowach coraz częściej pojawia się problem braku kadry inżynierskiej. Jeśli zagwarantujemy stanowisko kierownika budowy jedynie Architektom, to tak, jakby z rynku wyparowało nam nagle 100 000 pracowników, którzy mogą pełnić tę funkcję. Doprowadzi to do całkowitego paraliżu zarówno budownictwa komercyjnego, jak i przedsięwzięć rządowych (np. programy „Mieszkanie+” czy „Kolej+”). A Inżynierom Budownictwa, którzy dotychczas kierowali budowami, Inwestor i tak będzie musiał zapłacić, zatrudniając ich jako kierowników robót. Dlaczego? Ponieważ Architektom w ramach posiadanych uprawnień nie wolno nadzorować większości robót konstrukcyjnych i branżowych. Pierwszy z brzegu przykład – Architekt nie może wykonać odbioru rusztowań, które są niemal na każdej budowie, bo to kompetencja Inżyniera Budownictwa.
Problem nieuczciwej promocji
Kolejnym problemem wynikającym z zagwarantowania Architektom wyłączności na kierowanie budową jest pojawienie się ryzyka nieuczciwego promowania produktów budowlanych. Dzisiaj Architekt może dobrać materiał, ale na wniosek kierownika budowy producent materiału może być zupełnie inny niż ten zakładany pierwotnie (pod warunkiem zapewnienia odpowiednich parametrów technicznych). Wobec tego jeśli generalny wykonawca ma stałego dostawcę materiału i może od niego wynegocjować korzystniejsze ceny, to zamieni sugerowanego producenta na tego z tańszym produktem. Jeśli Architekt wybierze konkretnego producenta, to jako kierownik budowy będzie mógł narzucić, aby to był dokładnie ten producent (nie zwracając przy tym uwagi na rachunek ekonomiczny). Stratny na tym będzie przede wszystkim Inwestor (czyli potencjalnie każdy z nas), ponieważ to on będzie musiał zapłacić za ewentualnie droższy, promowany przez Architekta, materiał. Zmian wpływających niekorzystnie na czas i koszt realizacji przedsięwzięć budowlanych jest w projektach więcej. Osobom, które są zainteresowane tematem, gorąco polecamy śledzenie stron internetowych Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa oraz Izby Architektów Rzeczypospolitej Polskiej, gdzie na bieżąco pojawiają się kolejne uwagi dotyczące projektów ustaw. Aby zakończyć artykuł jakimś pozytywnym akcentem, spróbujmy odpowiedzieć na kolejne pytanie:
Czy możemy budować taniej?
Naturalnie, że tak! I tutaj z szeregiem pomysłów naprzeciw oczekiwaniom Inwestora wychodzą sami Inżynierowie Budownictwa. Przykładem takiego pomysłu jest przywrócenie Inżynierom Budownictwa prawa do projektowania architektonicznego budynków o kubaturze do 1000 m3. Ukróciłoby to wiele dzisiejszych patologii. Jedną z nich jest bardzo często spotykana praktyka, kiedy to właśnie Inżynier Budownictwa projektuje cały dom jednorodzinny, po czym uzyskuje pod nim pieczątkę Architekta (oczywiście za odpowiednią, niemałą opłatą). Płaci za to naturalnie Inwestor. Gdyby zapis wszedł w życie, to ten dodatkowy i zbędny koszt zostałby Inwestorowi oszczędzony. Pomysłów Inżynierów Budownictwa jest naturalnie więcej i zainteresowanych ponownie odsyłam do uwag PIIB na temat projektów ustaw. Ponieważ człowiek jest z natury istotą nieufną, musi zostać zadane pytanie – dlaczego Inżynierowie Budownictwa zabiegają o zmiany dobre nie tylko dla nich, ale również (a być może przede wszystkim) dla Inwestora, czyli dla nas wszystkich? Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ Inżynierowie Budownictwa dużo bardziej niż Architekci są uzależnieni od lokalnego rynku budowlanego. W czasach Europy o otwartych granicach oraz swobodnym przepływie danych za pośrednictwem internetu Architekci mogą, w czasie kryzysu w Polsce, projektować dla dowolnego państwa ze Wspólnoty Europejskiej. Wobec tego, w razie braku zleceń od polskich Inwestorów, mogą podejmować się sporządzania projektów dla Niemców, Francuzów, Skandynawów itp., itd. Inżynier Budownictwa już takiego komfortu nie ma: dla niego delegacja zagraniczna to czas spędzony na obczyźnie, z dala od jego bliskich. Wobec tego Inżynierowie Budownictwa zawsze będą walczyć o jak najlepszą kondycję polskiego sektora budowlanego, o czym świadczy chociażby ich ostatnia mobilizacja przeciwko proponowanym ustawom.
GŁOS AUTORÓW PETYCJI PRO PUBLICO BONO
mgr inż. KRZYSZTOF KACZOREK Politechnika Warszawska, Polskie Stowarzyszenie Menedżerów Budownictwa
mgr inż. JAROSŁAW MYSIOR Studio Projektowe Altris