1. Home
  2. Architecture Design
  3. SKANDYNAWSKI MANHATTAN
SKANDYNAWSKI MANHATTAN

SKANDYNAWSKI MANHATTAN

0

Hagastaden to założenie dogęszczające i bardzo wyjątkowe ze względu na inwestycyjny rozmach oraz nowe pojęcia skali i gęstości, które wprowadza do tkanki miejskiej. Przewiduje się tam 6 tys. mieszkań oraz 50 tys. miejsc pracy. Nowa dzielnica zajmie powierzchnię 96 ha. Za projekt urbanistyczny, jego późniejsze modyfikacje oraz ostateczny plan zagospodarowania odpowiada polski urbanista Aleksander Wołodarski, który od wielu lat mieszka i projektuje w Szwecji.

Bez uprzedniego zarysowania sylwety Sztokholmu nie sposób wiernie sportretować Hagastaden. O tym wielkoformatowym przedsięwzięciu dyskutowano już w latach 90. ubiegłego wieku, choć proces wdrażania i nadawania mu fizycznego kształtu rozpoczął się znacznie później, bo w 2010 r. Jeśli projekt budził kontrowersje ze względu na szczególny kontekst skandynawski, to nigdy w ramach szerszego międzynarodowego dyskursu, a raczej właśnie tutaj – w Sztokholmie – gdzie stał się pretekstem do rozważań nad skalą i gęstością, a także wyrazem zmian w strategii rozwoju stolicy. Choć nie ulega wątpliwości, że Sztokholm należy do miast bardzo drogich, to pomimo swej dumnej nazwy wydaje się bardziej przystępny niż dostojny, bardziej uroczy niż zapierający dech w piersiach. Reprezentatywna architektura historycznego centrum ogranicza się do jego granic, dając świadectwo znamienitości miejskiej tradycji stolicy, ale nie onieśmielając przesadnym przepychem czy splendorem. Ośrodek skupiony na czternastu wyspach największego w basenie Morza Bałtyckiego archipelagu cechuje się prowincjonalnym spokojem. Nieodłączną składową wyspiarskiej mozaiki jest nie tylko woda, ale także połacie gęstych lasów z czystymi oczkami jeziorek. Najbliższy park narodowy Tyresta znajduje się w zasięgu dwudziestu pięciu minut jazdy autobusem. Także w szerszym ujęciu geograficznym Sztokholm zlokalizowany jest na uboczu – między gęstymi lasami a morzem, w znacznej odległości od dwóch pozostałych największych ośrodków miejskich – Göteborga (ok. 470 km) i Malmö (ok. 615 km).

Sekwencja rozrostu

XX-wieczna ekspansja stolicy przebiegła w sposób wyjątkowo zrównoważony. Pod koniec XIX w. władze miasta, świadome kryzysów nieukierunkowanego rozrostu, z którym borykało się wiele europejskich stolic, w porę rozpoczęły proces skupowania ziem przylegających do centrum, tak aby w przyszłości zapewnić sobie decyzyjność i realny wpływ na kształtowanie nowych jednostek podmiejskich. Szwedzi uniknęli przy tym modernistycznego planowania – modelowe dzielnice budowane w latach 50. i później, takie jak Vällingby czy Farsta, były raczej przykładami prób interpretacji idei miast-ogrodów Howarda niż wizji corbusierowskich. Miało to swoje przełożenie nie tylko na typologie zabudowy czy organizację programową, ale przede wszystkim na rozwiązania komunikacyjne, które w sposób postępowy i wbrew epokowym trendom odmawiały pierwszeństwa ruchowi samochodowemu, przyznając je komunikacji publicznej, rowerowej i pieszej. Związana z rządami socjaldemokratów wielopokoleniowa kultura planowania przestrzennego regulowała rozwój stolicy w sposób konsekwentny i w ramach określonej skali. Metodycznie powielany schemat zakładał budowę wyższych bloków mieszkalnych w niewielkiej odległości od stacji metra i lokalnego zespołu usługowego. Wraz ze zwiększającym się dystansem budynki stopniowo traciły kondygnacje – z dziesięciu często pozostawały trzy. Bloki mieszkalne przeplatały się czasem z zabudową „willową” [1], która, choć może być kojarzona z dalekimi przedmieściami, często znajduje się w odległości do 15 minut jazdy metrem od ścisłego centrum miasta. Dopiero późne lata 70. zakłóciły przemyślaną sekwencję rozrostu, czego przyczyną był mało chlubny program „Milion” (miliona mieszkań), operujący w pospieszny, a wręcz chaotyczny sposób masywnymi klockami. Jednak nawet wtedy nie budowano faktycznych wysokościowców. Najwyższy dotychczas budynek w Szwecji, Turning Torso (Skręcony Tors) w Malmö, osiąga wysokość 190 m. W Sztokholmie do niedawna najwyższym budynkiem była Kista Tower o wysokości 125 m, co równa się ok. połowie wysokości Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Przy tym należy zaznaczyć, że podobnie strzelistych obiektów było tylko trzy, wszystkie zlokalizowane z dala od centrum. Nieliczne pozostałe o bardziej imponujących rozmiarach nie przekraczają zwykle 75 m. Ze skalistych, delikatnie wywyższonych wysp sztokholmskiego archipelagu kontur miasta rozpościerał się horyzontalnie.Tymczasem wraz z początkiem nowego millenium władze miejskie stanęły w obliczu kolejnych wyzwań. Wedle ostatnich analiz Sztokholm jest najszybciej rosnącą stolicą w Europie – wzrost populacji w latach 2015–2020 szacuje się na 11%, a już do 2045 r. liczba mieszkańców nie tylko się podwoi, ale może nawet urosnąć do 4,5–5 mln (aktualnie wynosi 1,2 mln) [2]. W tej sytuacji najbardziej palącym problemem stał się niedobór mieszkań, pożądanych przez przyjezdnych z kraju i świata. Oczekiwanie na przydział popularnego kontraktu permanentnego wynajmu bezpośrednio od urzędu miasta wydłuża się do poziomu absurdu – w prestiżowych lokalizacjach może oznaczać stanie w mieszkaniowej kolejce nawet dwadzieścia lat i więcej. Tymczasem ceny mieszkań oraz wynajmu „z drugiej ręki” ciągle rosną.

Dzielnica zamiast autostrady

Hagastaden to założenie dogęszczające i bardzo wyjątkowe ze względu na inwestycyjny rozmach oraz nowe pojęcia skali i gęstości, które wprowadza do tkanki miejskiej. Przewiduje się tam 6 tys. mieszkań oraz 50 tys. miejsc pracy, z czego po stronie sztokholmskiej będą to liczby odpowiednio 3 tys. i 14 tys. Przeprowadzenia procesu inwestycyjnego i realizacji podjęły się w kooperacji z Urzędem Miasta Sztokholmu Gmina Solna, Instytut Karolinska oraz wiele innych podmiotów. Nowa dzielnica zajmie powierzchnię 96 ha. Za projekt urbanistyczny, jego późniejsze modyfikacje oraz ostateczny plan zagospodarowania odpowiada polski urbanista Aleksander Wołodarski, który od wielu lat mieszka i projektuje w Szwecji. Dzielnica powstaje w północnej części miasta, na terenie, który do tej pory przecinała Norra Länken – autostrada będąca jednocześnie odcinkiem trasy europejskiej E20 i wciąż nieskończonej obwodnicy. Norra Länken stanowiła dotąd nieprzekraczalną granicę między Sztokholmem a sąsiadującą gminą o statusie miasta – Solną. Chociaż ten niejako przygraniczny obszar podporządkowano w przeszłości szybkiemu ruchowi samochodowemu, potencjał drzemiący w lokalizacji stał się przesłanką do stworzenia wizji jego całościowej transformacji. Po stronie sztokholmskiej teren bezpośrednio styka się z centralną dzielnicą Vasastan, leżąc w stosunkowo niewielkiej odległości od istniejącej stacji metra Sankt Eriksplan. Mając na uwadze proponowaną nową linię metra, która jeszcze silniej zwiąże Hagastaden z centrum i umożliwi skrócenie czasu podróży do kilku minut, położenie jest bardzo atrakcyjne. W bliskim sąsiedztwie znajduje się także rozległy park Haga oraz (po stronie Solnej) Instytut Karolinska – szpital i centrum badawcze. Nie dziwi zatem, że zdecydowano się na poniesienie ogromnych kosztów przemianowania opasłego pasa komunikacji na nową dzielnicę. Infrastrukturalne rozwiązanie przypomina w założeniu paryskie La Défense, choć w znacznie mniejszej skali. Autostradę obniżono, tak aby tunelem włączyła się w rozbudowany system podziemny, gdzie znajdzie się nowa stacja metra i kilka poziomów parkingów. Potężne betonowe przekrycie rozparte ponad autostradą przemianowano na platformę dla nowego osiedla. To głównie okazały dek wraz z zagłębionym układem komunikacyjnym pochłaniają przekraczające oczekiwania ilości kapitału i tym samym znacząco wpływają na ostateczny urbanistyczno-architektoniczny kształt osiedla. Pokrycie kosztów budowy infrastruktury oznaczało, że sprzedawane inwestorom działki musiały mieć odpowiednio wysokie ceny, a przy tym taki miejscowy plan zagospodarowania, który zachęciłby deweloperów do kupna – ułatwił zyskowną eksploatację, czyli pozwoliłby budować ciasno, gęsto, wysoko.

Kondensacja zabudowy

Gęstość stała się zarazem jedyną alternatywą, wizytówką i narzędziem projektowym, którego Wołodarski używał bardzo świadomie, formułując koncepcję określoną chwytliwą nazwą „skandynawskiego Manhattanu”. Używając tego określenia, nie należy zapominać o niedających się oszukać rozmiarze i wskaźniku gęstości zaludnienia (tys. mieszkańców/km2), który dla Manhattanu wynosi 28,7, dla Sztokholmu – 4,42, a dla Hagastaden – 13,54.Podłużny plan dzielnicy zorganizowany jest z dwóch stron zwężającego się dośrodkowo parku, który wykwitnie na budowanej platformie. Nieodzowną gęstość architekt ziszcza w dość zachowawczym układzie urbanistycznym, wpisując ją w przeciągniętą z historycznego Vasastan tradycyjną siatkę bloków z wewnętrznymi dziedzińcami, których geometria w Hagastaden ulega jednak mało korzystnemu zniekształceniu. Kompozycja składa się z bloków zwężonych i znacznie wyższych, z ograniczonym dostępem do światła dziennego. Stąd dalsze mutacje typowych dziedzińców – wykrojone szczeliny, które otwierają się na dzielnicę tylko symbolicznie, za zamkniętą furtką, wyłącznie celem wpuszczenia światła. Problem nasłonecznienia w Hagastaden wymaga nie lada gimnastyki, wyrażonej delikatnymi przesunięciami form i kondygnacji oraz gamą rozwiązań materiałowych – jasnych materiałów elewacyjnych mających odbijać światło oraz ażurowych lub szklanych balustrad balkonowych. Tej kondensacji zabudowy nie sposób jednak tłumaczyć inaczej jak właśnie względami finansowymi i kosztownością całego przedsięwzięcia.
Niedogodności te ma zrekompensować lokalizacja, bogata oferta usługowa, a także zupełnie odmienna jakość życia. W koncepcji Wołodarskiego najdobitniej wyraża to widok na „bramę” do Hagastaden – miejsce, w którym nowa dzielnica wystrzela dwoma ponadtrzydziestopiętrowymi wysokościowcami, stając w silnej opozycji do skromnych pięciokondygnacyjnych kamienic. Jedna z dwóch wież Norra Tornen, projektu Reiniera de Graaf’a z OMA na zlecenie szwedzkiej firmy deweloperskiej Oscar Properties, została już wybudowana, a jej sylweta – dobrze widziana z daleka – góruje nad miejskim horyzontem.

Echa art déco

Bardziej niż w skali, wielkomiejska wizja wyraża się w wytycznych odnoszących się do architektury, zawartych w gestaltningsprogram, w których architekt posłużył się przykładami z Chicago. Taki zbiór wytycznych, które mogą, ale nie muszą być wiążące prawnie, jest narzędziem komunikacji między urbanistą a architektami odpowiadającymi

arch. Kinga Zemła