Osiągnięcia Porozumienia dla Bezpieczeństwa w Budownictwie po 11 latach działalności są godne podziwu – pomimo obowiązujących, często archaicznych uregulowań. Czas na prawdziwy Nowy Ład w tym zakresie.
Ludzkie życie jest wartością najwyższą. To oczywista prawda, jednak statystyki brutalnie pokazują, że corocznie na polskich budowach giną dziesiątki osób. Jeszcze więcej pracowników ulega wypadkom, wskutek których stają się inwalidami lub są skazani na długą oraz kosztowną zarówno społecznie, jak i indywidualnie terapię a następnie rehabilitację. Przyczyną tych tragedii są zasadniczo zaniedbania, zarówno te bezpośrednie na placach budów, jak i, jeżeli nie głównie, zaniedbania systemowe. Do tych bezpośrednich należą ciągły wyścig z czasem, fałszywe oszczędności na systemach ochrony indywidualnej oraz zbiorowej, rutyna i brak świadomości o rzeczywistych kosztach materialnych oraz moralnych wypadków, które cały czas zdarzają się zbyt często. Natomiast obowiązujące uregulowania są zupełnie nieprzystosowane do aktualnie, powszechnie dostępnych w budownictwie maszyn i urządzeń. Dotyczy to zarówno zasad dopuszczania ich do użytkowania, certyfikacji, rejestracji oraz kontroli technicznej, jak i systemów udzielania uprawnień dla operatorów i monterów.
Wystarczy zauważyć, że większość ciężkich maszyn pracujących na budowach nie podlega żadnej rejestracji oraz obowiązkowym, regularnym przeglądom technicznym. Wyjątkiem jest tu dość wąska grupa maszyn wymagająca dopuszczenia UDT. Wszystkie pozostałe żyją własnym życiem, a ich faktyczny stan techniczny jest poza wszelką kontrolą i jest zależny jedynie od odpowiedzialności ich właściciela. Każdy z nas, kupując samochód, musi go zarejestrować oraz dbać o posiadanie aktualnych badań technicznych. W wypadku maszyn takie uregulowania nie istnieją. Mało kto z nas zwraca uwagę, jadąc samochodem, że gdy ruch spowalnia jadąca przed nami ciężka maszyna budowlana, nie ma ona żadnych numerów rejestracyjnych. To akurat można zaobserwować, natomiast brak aktualnych, systematycznych badań technicznych nie jest już widoczny z zewnątrz. Takie maszyny są dopuszczone do ruchu jako maszyny wolnobieżne, osiągające maksymalną prędkość 25 km/h. Tak określa to archaiczne rozporządzenie. W rzeczywistości jednak większość aktualnie dostępnych maszyn bez problemów rozwija prędkości rzędu 40 km/h. Technika poszła do przodu, a rozporządzenie za tym nie nadążyło.
Osobnym tematem jest system przyznawania uprawnień. Już sam fakt, że 95% przystępujących do egzaminów takie egzaminy zdaje, powinien dać dużo do myślenia. Jeśli dodamy do tego, że aktualnie w zasadzie każdy, również osoby nieposiadające wcześniej żadnego doświadczenia w tym zakresie, mogą przystąpić do eksternistycznego kursu zakończonego egzaminem i uzyskać uprawnienia operatora maszyny ciężkiej, zaczniemy mieć wątpliwości oraz obawy, gdy sami znajdziemy się w zasięgu pracy takiej maszyny. Co więcej, raz zdobyte uprawnienia obowiązują bezterminowo, co oznacza, że można je uzyskać, przez 10 lat nie wykonywać zawodu operatora i dopiero po takim czasie „dosiąść” ciężkiej, wymagającej odpowiedzialności maszyny. Resztę pozostawiam wyobraźni.
Podobnie jest w zakresie urządzeń np. rusztowań i deskowań. Nie ma żadnej obligatoryjnej certyfikacji wyrobów. Jakość ich produkcji jest tajemnicą producenta, a dbałość o utrzymanie ich w bezpiecznym dla użytkowników stanie technicznym – tajemnicą dystrybutora. Ponieważ oczekiwane są jak najtańsze, oszczędności szuka się w „odchudzaniu” produkcji, częstotliwości przeglądów technicznych oraz wydłużaniu cyklu życia urządzeń, aż do ich technicznej śmierci. Również aktualny system uzyskiwania uprawnień montażysty rusztowań pozwala na ich otrzymanie już po 80 godzinach szkolenia, a przyznane uprawnienia nie mają żadnych ograniczeń i mający je młody adept jest uprawniony do montażu zarówno podestu na wysokości jednego metra, jak i skomplikowanych rusztowań przemysłowych na wysokości kilkudziesięciu metrów. To mniej więcej taka różnica jak być pasażerem samolotu rejsowego a pilotować F-35.
Dla kogoś, kto nad tą tematyką się dotychczas nie pochylił, brzmi to nieprawdopodobnie. Niestety na dzień dzisiejszy taką mamy rzeczywistość.
Na szczęście inicjatywę wzięli w ręce sami wykonawcy. W roku 2009 powstało Porozumienie dla Bezpieczeństwa w Budownictwie, skupiające aktualnie 13 największych firm wykonawczych oraz od roku 2021 pierwszego inwestora, aktualnie największego w kraju – GDDKiA. Efektem już wdrożonych i stale podnoszonych standardów jest średnio 30 do 40 mniej wypadków śmiertelnych w każdym roku w porównaniu do wcześniejszych statystyk. Począwszy od stycznia 2022 r. Porozumienie dla Bezpieczeństwa rozpoczyna wdrażanie nowych wytycznych w zakresie zabezpieczeń zbiorowych w pracach z deskowaniami i rusztowaniami, co, zważywszy na dotychczasowe osiągnięcia, z pewnością uratuje w przyszłości setki osób przed ciężkimi, w tym śmiertelnymi wypadkami.
Pozostaje kwestia uregulowań systemowych gwarantujących rzeczywistą kontrolę stanu technicznego urządzeń i maszyn wykorzystywanych w procesach budowlanych oraz zapewniających odpowiedzialny system uzyskiwania uprawnień, odpowiadający rzeczywistym umiejętnościom osób, którym uprawnienia takie są przyznawane. Tego nie da się już przeprowadzić w ramach oddolnych inicjatyw. Potrzebne jest zaangażowanie państwa na poziomie właściwych ministerstw i instytutów. Najwyższy czas na prawdziwy Nowy Ład w tym zakresie. Im szybciej to nastąpi, tym więcej osób będzie zawdzięczać tej zmianie życie i zdrowie.
MICHAŁ WRZOSEK – Przewodniczący Komitetu Maszyn i Urządzeń Budowlanych przy Polskim Związku Pracodawców Budownictwa, Prezes Zarządu PERI Polska Sp. z o.o.
Fot. PERI Polska