1. Home
  2. IT&BIM
  3. WITOLD SZYMANIK – MAMY REWOLUCJĘ BIM
WITOLD SZYMANIK – MAMY REWOLUCJĘ BIM
0

WITOLD SZYMANIK – MAMY REWOLUCJĘ BIM

0

Dzisiaj idea BIM staje się rzeczywistością. Moc komputerów jest wystarczająca, mamy też wystarczająco wydajne połączenia sieciowe. To dobry moment na cyfrową rewolucję! Korzyści z wdrożenia BIM są gigantyczne. Starych porządków w budownictwie bronią jeszcze tylko „papierowe tygrysy” – biurokracja i rutyna.

Rozmowa z Witoldem Szymanikiem, szefem WSC, laureatem nagrody Polski Herkules 2017

Marcin Ozon: Kiedy to wszystko się zaczęło?

Witold Szymanik: Oprogramowaniem do projektowania w budownictwie zajmuję się „na poważnie” już ponad 25 lat. Wcześniej też interesowałem się informatyką, oczywiście na tyle, na ile pozwalała mi moja praktyka projektowa i praca na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Były to pionierskie czasy. Tylko nieliczni entuzjaści mieli własne komputery, ZX Spectrum lub Atari. Oprogramowanie do nich kupowało się na tzw. giełdzie na kasetach magnetofonowych. Poważniejsze komputery były rzadkością, a profesjonalne oprogramowanie do nich widywało się jedynie na pokazach. Znałem wczesne wersje Autocada i MicroStation, będące wtedy niczym więcej jak elektronicznymi wersjami deski kreślarskiej. Jakoś nie budziły mojego entuzjazmu. Był jednak jeszcze ARC+! Jego pokaz wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Praca w 3D! Od razu wiedziałem, że to jest to. Zacząłem się zastanawiać, jak wejść w posiadanie tego cudownego narzędzia. A tu nagle na moim biurku wylądował ARCHICAD.

M.O.: Jak do tego doszło?

W.S.: Jak to często bywa, o wszystkim zadecydował przypadek. Zrobiłem projekt wnętrz dla organizującego się wtedy przedstawicielstwa Apple w Polsce. Firma ta, rozliczając się ze mną, zaproponowała mi komputer Macintosh. Początkowo byłem niechętny, ale po namyśle zdecydowałem – a co tam! Komputery Apple były wtedy w Polsce sprzętem egzotycznym. Na ich zakup trzeba było mieć zgodę amerykańskiego Departamentu Stanu. Po upadku komunizmu była to już jednak tylko formalność, więc bez większych problemów stałem się posiadaczem swojego pierwszego Maca. Gdy już tego Maca miałem, zaproponowano mi przetestowanie jakiegoś programu dla architektów, wyprodukowanego przez nieznaną mi firmę GRAPHISOFT. Był to ARCHICAD, wtedy w wersji 4.03. Prawdę mówiąc, moje pierwsze wrażenie było takie sobie. Program pracował wprawdzie w 3D, ale jakoś tak… zbyt łatwo. Czy da się w nim zrobić poważny projekt? Po kilku nieprzespanych nocach zacząłem jednak zmieniać zdanie. Koniec końców, po dwóch tygodniach, odważyłem się rozpocząć w ARCHICAD-zie pracę nad pierwszym poważnym projektem, a po kolejnych dwóch miesiącach nawet ten projekt skończyłem. W ten sposób stałem się jednym z pierwszych w Polsce użytkowników tego programu.

M.O.: Co było dalej?

W.S.: Moja pozytywna opinia spowodowała, że polskie przedstawicielstwo Apple zdecydowało się rozpocząć dystrybucję ARCHICAD-a (ARCHICAD był wtedy dostępny wyłącznie na platformie Apple). Mnie poproszono o prowadzenie prezentacji od czasu do czasu. Chętnie się zgodziłem, bo to nie kolidowało z moją pracą w projektowaniu. Wkrótce jednak poproszono o coś więcej – o zajęcie się marketingiem i sprzedażą programu. Zdecydowałem, że po kilkunastu latach projektowania kilka miesięcy przerwy i podjęcie nowych wyzwań dobrze mi zrobią. Zakładałem, że zajmę się marketingiem i sprzedażą ARCHICAD-a na pół roku, co najwyżej na rok. Ale nagle zaczęło się robić ciekawie. Zaczęła się rewolucja informatyczna. Do tego zagrały ambicje…

M.O.: Zacznijmy od ambicji.

W.S.: Trzeba pamiętać, że prawa twórców oprogramowania nie były wtedy w Polsce chronione. Mówiąc kolokwialnie, oprogramowanie można było swobodnie piracić i robiły to w majestacie prawa najpoważniejsze państwowe instytucje. Świetnie pamiętam rozmowę z ówczesnym wiceministrem przemysłu odpowiedzialnym za informatyzację, który wysłuchawszy moich uwag o potrzebie ochrony oprogramowania, pryncypialnie mnie zwymyślał, że „Polski na to nie stać”. Na szczęście „dłużej klasztora niż przeora” i wiceminister niebawem stracił pracę. Jednak ta filozofia biedy to chyba nasza narodowa specjalność, bo i dziś słyszę te same argumenty, że „nas na to nie stać, nas na to stać”. Niestety mało kto myśli o tym, jak tę sytuację zmienić i sprawić, by nas wreszcie „było stać”. Ale wróćmy do mojej historii. ARCHICAD był wtedy wyraźnie droższy niż dziś, a porównanie do ówczesnych i dzisiejszych zarobków wypada wręcz dramatycznie. A do tego jeszcze niezbędny komputer – Macintosh! Koledzy byli gotowi się zakładać, że sprzedaż ARCHICAD-a w Polsce to mrzonki. Postanowiłem: ja wam pokażę!

M.O.: A rewolucja informatyczna?

W.S.: To były naprawdę niezwykłe lata. Proszę pamiętać, że na początku lat 90. nie było jeszcze w Polsce internetu, a muzykę sprzedawano prawie wyłącznie na kasetach. Fotografia cyfrowa nie istniała. O smartfonach nikomu się nie śniło. Współpracując z Apple, zajmowałem się nie tylko ARCHICAD-em, ale też bezpośrednio uczestniczyłem w rewolucyjnych zmianach dotyczących innych dziedzin. Najpierw cyfrowy skład tekstów i pierwsze gazety oraz czasopisma składane komputerowo, potem cyfrowa obróbka dźwięku, cyfrowy montaż filmów… Wreszcie cyfrowa rewolucja w poligrafii, wywracająca do góry nogami całą branżę. Pomyślałem sobie, że podobna rewolucja musi kiedyś nastąpić w budownictwie. Że może warto zrezygnować z projektowania i postarać się mieć znaczący wpływ na rewolucję w tej właśnie mojej macierzystej dziedzinie – w budownictwie. Ten czas właśnie nadszedł. Mamy rewolucję BIM.

M.O.: Wróćmy do programu ARCHICAD.

W.S.: Pierwsza wersja ARCHICAD-a powstała w 1984 roku. Program od początku swego istnienia oferuje obiektowe podejście do projektowania. Projektowanie w nim od początku polegało na tworzeniu wirtualnej makiety przyszłej budowli, na podstawie której rysunki generowane były samoczynnie. Poszczególne elementy wirtualnej makiety opisane były parametrami dotyczącymi nie tylko ich wymiarów geometrycznych, ale też innych cech. Takie były narodziny technologii BIM. Dzisiaj idea BIM staje się rzeczywistością. Moc komputerów jest wystarczająca, mamy też wystarczająco wydajne połączenia sieciowe. To dobry moment na cyfrową rewolucję! Korzyści z wdrożenia BIM są gigantyczne. Starych porządków w budownictwie bronią jeszcze tylko „papierowe tygrysy” – biurokracja i rutyna.

M.O.: W jaki sposób powstała WSC?

W.S.: No cóż, powstała dość przypadkowo. W 1995 roku GRAPHISOFT wprowadził pierwszą wersję ARCHICAD-a dla Windows. Z przyczyn oczywistych wersja ta nie mogła być sprzedawana przez przedstawicielstwo Apple. Zbiegło się to w czasie z moją dość udaną akcją marketingową, podczas której sprzedaliśmy w ciągu kilku tygodni ponad 150 licencji ARCHICAD-a (w tamtych latach był to prawdziwy wyczyn). GRAPHISOFT wymógł na mnie założenie własnej firmy, oferując warunki współpracy, których nie wypadało odrzucić. Minęło już tyle lat, a ja wciąż ze wzruszeniem wspominam te chwile. Wcześniej nigdy nie myślałem, że będę szefem firmy sprzedającej oprogramowanie. Zawsze czułem się (i nadal czuję) przede wszystkim architektem. Mam w związku z tym trochę nietypowe podejście do prowadzenia firmy, mniej nakierowane na sprawy biznesowe, a bardziej na „budowanie”. Budowanie w szerokim zakresie tego słowa – budowanie więzi ze współpracownikami, budowanie więzi z klientami, budowanie więzi z partnerami handlowymi. Szczęśliwie to „budowanie” przekłada się też na sukcesy biznesowe. Mamy sukces!

M.O.: Co Pan uważa za największe sukcesy?

W.S.: Największe sukcesy są dopiero przed nami. Ogromnym sukcesem jest oczywiście pozycja programu ARCHICAD w Polsce, do czego w jakimś stopniu się przyczyniłem, ale przede wszystkim zadowolenie tysięcy jego użytkowników. Zawsze staraliśmy się być obecni na wyższych uczelniach, więc ostatnio szczególnie cieszy mnie sukces konkursu, jaki przeprowadziliśmy w ubiegłym roku – na najlepszą pracę dyplomową z dziedziny architektury wykonaną w programie ARCHICAD.

M.O.: A gdybym zapytał o plany na przyszłość?

W.S.: Od lat podstawą naszej strategii jest rozwój BIM i tak będzie nadal. Jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że nie musimy wprowadzać żadnych głębszych zmian w naszej działalności. Współpracujemy od lat z najbardziej innowacyjną firmą informatyczną, jaką jest GRAPHISOFT, ciesząc się jej poparciem i zaufaniem. Będziemy starali się robić to, co dotychczas, tylko lepiej i wydajniej.

 

PS