1. Home
  2. Architecture Design
  3. Odejdźmy od utartych schematów
Odejdźmy od utartych schematów

Odejdźmy od utartych schematów

0

„Trzeba wiele zmienić, żeby nie zmieniło się zbyt wiele” – bo bez niezwłocznej zmiany sposobu działania czeka nas funkcjonowanie w bardziej zanieczyszczonych, zdegradowanych przyrodniczo, przegrzanych i nieprzyjaznych dla człowieka miastach.

 

DOROTA RUDAWA
architekt krajobrazu, urbanista
właściciel biura projektowego
RS Architektura Krajobrazu

 

 

W zaproszeniu do napisania tego tekstu zostało zadane pytanie: jak zmienia się podejście do architektury krajobrazu? Krótko mówiąc, w wielu dziedzinach niezbędna jest rewolucja zmieniająca praktykę działania na wielu etapach procesów inwestycyjnych, począwszy od poziomu zarządzania miastami. Rewolucja brzmi groźnie i bojowo, bynajmniej nie chodzi o gwałtowny przewrót w szeregach ludzi związanych z miejskim krajobrazem, ale o wyraźną zmianę w sposobie postrzegania pewnych zagadnień, odejście od utartych schematów oraz przyzwyczajeń, o zmianę, która spowoduje otwarcie na nowe potrzeby.

Architektura krajobrazu i pokrewne dyscypliny, takie jak gospodarka przestrzenna, urbanistyka, to dziedziny, które mogą pomóc odpowiedzieć na środowiskowe wyzwania przyszłości. Obecnie kluczowego znaczenia nabiera świadomość nowych wyzwań u wszystkich uczestników procesu budowlanego – począwszy od inwestorów poprzez projektantów, wykonawców po tych, którzy konserwują obiekty i przestrzenie publiczne.

Architektom krajobrazu, którzy potrafią połączyć teorię potrzeb środowiskowych z praktyką procesu inwestycyjno-budowlanego, mogą być przekazywane coraz większe zakresy projektowe. Potrafią oni łączyć wymagania związane z całokształtem systemu przyrodniczego, dotyczące takich zagadnień jak: bilans wodny, spływ powierzchniowy, ewapotranspiracja, zróżnicowanie lokalnych ekosystemów, korytarzy ekologicznych, lokalny mikroklimat, po czym przekładają je na język inwestycyjno-budowlany, w tym: stref infiltracyjnych, ogrodów deszczowych, gruntów strukturalnych, zielonych dachów, ogrodów wertykalnych, doborów gatunkowych właściwych dla trudnych warunków siedliskowych, wymagań związanych z obecnością infrastruktury technicznej oraz drogowej. Finalnie powstała całość spełnia oczekiwania inwestycyjne i użytkowe, a także odznacza się maksymalną wartością przyrodniczą. Oczywiście by kształtować miasta przyszłości, nie wystarczy realizować jedynie wymagań inwestorów. Trzeba tworzyć projekty, które – samodzielnie bądź jako całość z obiektami architektonicznymi – odpowiadałyby estetycznym oczekiwaniom odbiorców, a nawet je kształtowały i nieco wyprzedzały.

Tak rozumiana interakcja pomiędzy projektantami a użytkownikami przestrzeni stanowi istotny cel naszej pracy, przekładając się na coraz wyższą jakość tworzonych projektów. Bardziej zorientowany użytkownik, czytelnie sygnalizując swoje potrzeby i będąc świadomy tego, co może otrzymać, coraz wyżej ustawia poprzeczkę innym – włodarzom miast, inwestorom, a także oczywiście nam – projektantom. W ten sposób głos mieszkańców-użytkowników przestrzeni, którzy mówią „nie chcemy betonowych miast, chcemy chodzić w cieniu drzew i wiemy, że da się do tego dążyć” staje się wyraźniej słyszalny.

Przez lata projekt architektury krajobrazu był postrzegany jako coś „na dodatek” do projektu drogowego czy architektonicznego. Dziś, aby sprostać oczekiwaniom, architekci krajobrazu pojawiają się często już na etapie rozważań inwestora o możliwościach inwestycyjnych w danej lokalizacji i w dalszym kierowaniu procesem inwestycyjnym tak, aby był on jak najbardziej zrównoważony na etapie zarówno realizacji, jak i późniejszej eksploatacji.

Jednym z wielu niezbędnych działań jest porzucenie dotychczasowych paradygmatów związanych m.in. z myśleniem o przestrzeniach miejskich czy szerzej – przestrzeni, w której żyjemy. Przykładem jest tzw. betonowanie rynków i placów miejskich, które przez lata było czymś oczywistym. Widok ludzi chodzących po tych „patelniach” nie skłaniał do zmian – do czasu… Oczywiście są to szerokie zagadnienia i posłużyłam się pewnym uproszczeniem. Z pewnością istnieją lokalizacje, w których ogromna płaszczyzna odgrywa kluczową rolę kompozycyjną dla szerszego kontekstu, gdzie otwarta przestrzeń ma własny, najtrafniejszy w danym miejscu przekaz, ale zapewne są to wyjątki.

Warszawski plac Powstańców w latach 60. urządzony był minimalistycznie, ze stosunkowo dużym udziałem zieleni. Połowę części centralnej stanowił rozległy prostokątny trawnik, a przez całość przechodziły dwa rzędy drzew. Z upływem czasu one stopniowo obumierały, a trawnik został zamieniony na parking. Przedostatnia „rewitalizacja”, wprowadzająca funkcję placu w miejscu zlikwidowanego parkingu, doprowadziła do powstania betonowej, nieprzepuszczalnej dla wody pustyni ozdobionej jedynie kolorowymi donicami, które były zdecydowanie bardziej widoczne niż to, co próbowało w nich rosnąć. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społecznym, Ratusz podjął się kolejnych zmian i tak w ramach projektu „Zielona Świętokrzyska” nasza pracownia zaproponowała również rozwiązanie samego placu. Z zachowaniem funkcji komunikacyjnych większość utwardzonej przestrzeni przekształciliśmy w zieleń o wysokiej bioróżnorodności i zmienności sezonowej, pozwalających na infiltrację całej wody opadowej w głąb gruntu. Przestrzeń placu zyskała funkcję wypoczynkową. Obecność dużej ilości zieleni przede wszystkim wpływa na mikroklimat. W upalne dni rośliny, dzięki wodzie zgromadzonej w gruncie, intensywnie transpirują, przyczyniając się lokalnie do schładzania powietrza.

Kolejnym przyzwyczajeniem, które skutkuje przez lata zubożeniem miast w drzewa, jest bezkompromisowe spojrzenie na mapę sieci uzbrojenia terenu. Po naniesieniu stref ochronnych zgodnie z zaleceniami branżowymi okazywało się, że na danym terenie nie można posadzić żadnego drzewa. Jednak wiedza o współczesnych rozwiązaniach technicznych w wielu przypadkach pozwala na skuteczne pogodzenie instalacji z drzewami, czego przykładem jest wspomniana przebudowa ul. Świętokrzyskiej z 2016 r. naszego autorstwa. Efektem intensywnej pracy projektowej było m.in. posadzenie 200 nowych dużych drzew w warunkach gęstego układu infrastruktury podziemnej, które już w tym momencie podczas upałów zapewniają upragniony cień i chłód. Jako specjaliści musimy kłaść nacisk na ciągłe dokształcanie, poznawanie nowych technologii, wzajemną wymianę myśli i doświadczeń, dzięki czemu otwieramy się na przyszłość branży.

Architekt krajobrazu nie powinien być zmuszony do forsowania haseł klimatycznych oraz przyrodniczych czy „wyszarpywania” miejsca dla zieleni przy inwestycjach w krajobrazie mocno zurbanizowanym. Projektowanie w szybko zmieniającej się rzeczywistości, przy świadomości wyzwań i konsekwencji działań, to nie tylko zadanie merytoryczne. To potrzeba głębokiego przekonania, na poziomie wszystkich ogniw procesu inwestycyjnego, o konieczności pochylenia się, bez obaw, nad zagadnieniami przyrodniczymi. To pokazanie potencjału, jaki dają współczesne technologie pozwalające wbudować zieleń w architekturę, pogodzić ją z infrastrukturą i potrzebami komunikacyjnymi. Docelowo pozwoli to kreować bardziej zielone, i w ślad za tym bardziej przyjazne ludziom oraz bogatsze przyrodniczo miasta. Stawka jest wysoka, więc z pewnością warto te zagadnienia mieć stale na uwadze.

Samotność pandemiczna oraz praca zdalna powodują, że nie chciałam spisywać jedynie własnych refleksji. To też odzwierciedla pewną zmianę – architekt krajobrazu to coraz rzadziej konsultant jednoosobowy, lecz zespół ludzi wnoszących swoje doświadczenia, specjalizacje, wykształcenie, zainteresowania i pasje. W związku z tym powstały felieton jest głosem naszego zespołu, którego brzmienie wraz ze mną wyznaczali Agnieszka Gasparska, Anna Wiechetek oraz Patryk Zaręba.