Home Materiały i Technologie CHCEMY SIĘ ROZWIJAĆ
CHCEMY SIĘ ROZWIJAĆ
0

CHCEMY SIĘ ROZWIJAĆ

0
0

Z MAŁGORZATĄ BEDNARSKĄ, Dyrektor Zarządzającą Regionu Europy Północno- -Wschodniej, Członkiem Zarządu Keller Polska, oraz z ARTUREM GASZEWSKIM, Dyrektorem Naczelnym Regionu Europy Północno-Wschodniej, Członkiem Zarządu Keller Polska, rozmawia Danuta Burzyńska, Redaktor Naczelna „Buildera”.

Danuta Burzyńska: 2023 rok dobiega końca. Jaki to był czas dla polskiego lidera na rynku usług geotechnicznych i dla tej branży?

Małgorzata Bednarska: Bieżący rok nie jest przełomowy dla sektora budowlanego. Tendencje, które były w obszarze geotechniki w ubiegłym roku, rozszerzyły się na pozostałe prace budowlane wykonywane w terminie późniejszym niż fundamentowanie. Niedostatek inwestycji, o którym mówią generalni wykonawcy, zaowocował fluktuacją zapotrzebowania na nasze roboty. Trudno było dopasować się do potrzeb rynku, zwłaszcza w obszarze kubaturowym, w którym to inwestycje były gwałtownie wstrzymywane po wykonaniu części zakresu, a następnie często w kilku miejscach jednocześnie wznawiane. Interwencja państwa w zakresie budownictwa mieszkaniowego (pobudzenie akcji kredytowej) skutkowała ożywieniem rynku i zwiększeniem zapotrzebowania na nasze roboty w kilku miejscach na raz.

D.B.: W jakiego rodzaju inwestycje oraz zadania dla spółki Keller Polska obfitował bieżący rok?

M.B.: Mijający rok to przede wszystkim czas realizacji projektów infrastrukturalnych. Z dumą patrzymy na postęp prac na wielu projektach „górskich” na południu kraju (S1, S19). Portale przy tunelach to bardzo wrażliwe i wymagające obiekty. Odpowiedni dobór technologii do wymagań fiszu karpackiego nie jest łatwy i stanowi znaczy koszt przy realizacji prac w tak trudnym terenie. Z drugiej strony na północy kraju wymagane jest od nas doświadczenie w pracach na wodzie, takich jak Baltic Hub, gdzie warunki atmosferyczne i siła wiatru decydują o dniu pracy. Jesteśmy dumni z wykonania skomplikowanych prac oddzielających morze i umożliwiających zalądowienie części Bałtyku. Chciałabym wymienić także prace na obiektach przemysłowych, jak walcownia w Siemianowicach czy hala Maspex. Są to duże obiekty o bardzo specyficznych wymaganiach, często prowadzone w użytkowanym zakładzie. Bezpieczny sposób pracy to priorytet w takich miejscach, aby nikogo nie narazić.

D.B.: Z jakich tegorocznych osiągnięć jesteście Państwo najbardziej dumni?

M.B.: Najważniejsze dla nas osiągnięcia dotyczą przede wszystkim bezpieczeństwa naszych pracowników. Bezpieczny sposób prowadzenia projektów to priorytet dla całej załogi. W bieżącym roku nasze statystyki bezpieczeństwa polepszyły się, mamy za sobą czas dalszego poprawiania komunikacji w tym zakresie. Śledzimy wszystkie, nawet najmniejsze naruszenia, jeśli chodzi o zachowania i usterki. Daje nam to szansę na prewencyjne działania, które poprawią bezpieczeństwo pracy. Nie pozostawiamy bez działań obszaru z zakresu ochrony środowiska.

D.B.: Rola geotechniki, w ciągu minionych 2–3 dekad, niewątpliwie wzrosła. Buduje się szybciej, trudne obiekty, w trudnych lokalizacjach. Jak oceniacie Państwo świadomość i wiedzę współczesnego inwestora w kontekście wyboru lokalizacji planowanych inwestycji?

M.B.: Rola geotechniki wzrosła nie ze względu na działania firm geotechnicznych, które oczywiście rozwijają technologie i poszukują coraz to nowych materiałów czy sposobów na sprostanie wyzwaniom, które stawiają przed nami inwestorzy, ale ze względu na intensywną urbanizację krajów uprzemysłowionych. Dostęp do nowych terenów pod zabudowę w miastach jest ograniczony, na dodatek współczesne miasta mają być przyjazne mieszkańcom, a nie samochodom, co powoduje konieczność rozbudowy infrastruktury komunikacji publicznej niskoemisyjnej / bezemisyjnej, jaką jest kolej czy metro. Drążenie tuneli w gęstej zabudowie to nie lada wyzwanie. Wybór miejsca na inwestycje w gęstej substancji miejskiej jest poza nami. Kluczowi są tu mieszkańcy i użyteczność dla społeczeństwa. Ma to niestety swoją cenę w postaci wyzwań technicznych.

D.B.: Wśród wyzwań, z którymi zmaga się branża i będzie się ona również mierzyć w najbliższej przyszłości, Pan Artur wymienił już kilka lat temu kryzys energetyczny, redukcję emisji CO2 oraz niską atrakcyjność branży jako pracodawcy. Jak stawiacie czoła tym wciąż aktualnym wyzwaniom?

Artur Gaszewski: Wszystkie te wyzwania rzeczywiście nie tylko pozostają aktualne, ale wręcz coraz mocniej wybrzmiewają. Jeżeli nie przyspieszymy działań, to naszej gospodarce będzie trudno osiągnąć kamienie milowe stawiane przez Unię Europejską w zakresie ograniczenia emisji CO2. Rośnie potrzeba pilnego rozwiązania produkcji energii na czele z budową elektrowni jądrowej, a co za tym idzie, redukcja śladu węglowego. Pewne kroki zostały podjęte i mam nadzieję, że prace przy projektowaniu i budowie elektrowni będą kontynuowane. W końcu ruszają roboty w porcie instalacyjnym dla budowy morskich farm wiatrowych w Świnoujściu. W przyszłym roku ma się rozpocząć budowa terminalu instalacyjnego w Gdańsku w ramach rozbudowy terminala DCT. Poprzednia administracja rządowa przepisami prawnymi ograniczyła możliwość budowy wiatrowych farm lądowych. Miejmy nadzieję, że słynna ustawa „wiatrakowa” zostanie zmieniona. Jeżeli chodzi o zwiększenie atrakcyjności branży budowlanej jako pracodawcy, to potrzeba zdecydowanych działań na szerszą skalę już teraz. Aktualne wyzwania, z którymi musimy się zmierzyć, to równowaga między pracą a życiem prywatnym osób pracujących w delegacji. Mobilność pracowników się zmniejsza, bo łatwiej znaleźć pracę lokalnie, blisko miejsca zamieszkania. Ci, którzy decydują się na pracę poza domem, mogą wybierać z ofert krajowych i zagranicznych. Dobrze wykwalifikowanych pracowników brakuje w całej Europie, operatorom maszyn z doświadczeniem nietrudno znaleźć zatrudnienie za granicą.

Budownictwo dzisiaj to bardzo nowoczesna, innowacyjna branża. Korzystająca z wielu najnowocześniejszych, niemalże kosmicznych technologii, jak np. maszyny wiercące tunele. Również poziom wynagrodzeń w sektorze podniósł się mocno przez ostatnie lata. Jednocześnie liczba absolwentów studiów z roku na rok maleje, młodzi ludzie preferują „atrakcyjniejsze” kierunki, jak choćby informatyczne. Z badań wynika, że głównym powodem jest mało atrakcyjny wizerunek branży.

D.B.: W jaki sposób Keller Polska redukuje ślad węglowy?

A.G.: Stopniowo staramy się ograniczać produkcję CO2 poprzez zmniejszenie zużycia energii elektrycznej pochodzącej z nieodnawialnych źródeł. Korzystamy z paneli fotowoltaicznych zainstalowanych na naszych biurach, do zasilania biur wybieramy dostawców, którzy oferują energię z odnawialnych źródeł. Sukcesywnie wymieniamy stare maszyny na nowe, mające nowoczesne silniki, które zużywają mniej paliwa. Mamy w planach testy paliwa HVO, które na razie niestety nie jest w Polsce dostępne. Optymalizujemy rozwiązania – zmniejszamy zużycie cementu, betonu, stali. Zamiana kolumny betonowej na żwirową pozwala nawet na 70% redukcję śladu węglowego. Budujemy świadomość, kulturę w organizacji między innymi poprzez kalkulację śladu węglowego dla naszych projektów. Promujemy „zielone” produkty na rynku. Jeżeli chcemy jako branża, a przecież budownictwo odpowiada za 36% całkowitej emisji CO2, rzeczywiście zmniejszyć ślad węglowy, potrzebna jest dodatkowa stymulacja rynku „zielonych” technologii poprzez odpowiednią ich promocję, np. określone wymogi w specyfikacjach przetargowych. Niestety technologie bardziej przyjazne środowisku są z reguły droższe, więc odpowiednie mechanizmy regulacyjne są na tym etapie niezbędne.

D.B.: Dobrze wyszkolona kadra projektantów i wykonawców, szeroka paleta technologii oraz nowoczesny park maszynowy – jakie są jeszcze inne mocne strony firmy, które umacniają jej pozycję na konkurencyjnym rynku? Jaki udział mają w tym innowacje, automatyzacja, nowoczesne oprogramowanie oraz rozwiązania sztucznej inteligencji?

A.G.: Rzeczywiście dbamy, aby nasz park maszynowy był nowoczesny i pozwalał nam na podejmowanie nawet najbardziej wymagających projektów. Transferujemy doświadczenia zdobyte regionalnie tak, aby można je było wykorzystywać w całej Polsce i nie tylko. Polski rynek jak mało który w Europie jest otwarty na nowe technologie i produkty, więc z tego korzystamy. Automatyzacja procesów wynika z różnych przyczyn. Bardzo ważnym aspektem jest poprawa bezpieczeństwa pracy. Przykładem może być stosowanie różnego rodzaju manipulatorów przy podawaniu żerdzi wiertniczych, aby wyeliminować bezpośredni kontakt rąk ludzkich z obracającymi się elementami maszyn. Oczywiście niezwykle ważnym powodem zwiększania automatyzacji jest efektywność pracy. Maszyny produkowane przez Keller na potrzeby własne działają praktycznie w trybie automatycznym. Operator musi tylko uzbroić maszynę po transporcie na plac budowy i dojechać w miejsce pracy. Resztę, czyli wykonanie kolumny, maszyna zrobi praktycznie sama. Sztuczna inteligencja to bardzo popularny i interesujący obecnie temat. Przyglądamy i uczymy się również my. W grupie pracujemy już od dłuższego czasu nad rozwiązaniami – systemami analizującymi bardzo duże zbiory danych. W naszym konkretnym przypadku analizujemy różnego rodzaju parametry wykonywania prac, które wraz z analizą warunków gruntowych pozwalają zwizualizować osiągnięty efekt wzmocnienia gruntu.

D.B.: Jak jeszcze sztuczna inteligencja może pomóc w geotechnice?

A.G.: Już teraz stosujemy bardzo skomplikowane i zaawansowane oprogramowania, w których buduje się modele obliczeniowe. Ale to nadal projektant decyduje o rodzaju rozwiązania, dla którego buduje ten model. Jeżeli chce przeanalizować kilka metod, to musi ten model modyfikować. SI poprzez analizę ogromnych ilości danych, czynników takich jak warunki gruntowe, obciążenia, koszty, czas życia konstrukcji może dobierać najlepsze pod kątem kosztów i ryzyka rozwiązanie. Algorytmy SI mogą analizować dane z czujników monitorujących istniejące konstrukcje i porównywać je z danymi historycznymi, przewidywać ich zachowanie w przyszłości i wykrywać potencjalne problemy i awarie wcześniej. Mogę sobie wyobrazić szereg podobnych zastosowań algorytmów SI i pewnie w bardzo niedalekiej przyszłości będziemy świadkami tej ewolucji.

D.B.: Jakie są Państwa cele na 2024 rok?

A.G.: Oczywiście chcemy się rozwijać, i to zarówno jeśli chodzi o przychody, jak i marżowość kontraktów. Jeśli chodzi o przyszły rok, istnieje wiele znaków zapytania dotyczących poziomu inwestycji. Czeka nas zmiana w administracji rządowej i instytucjach, które odpowiadają za realizację projektów publicznych. Jednak w dłuższej perspektywie rynek budowlany w Polsce powinien się rozwijać. W tym budowa CPK czy rozwój infrastruktury kolejowej. Ilość zadań, inwestycji planowanych do realizacji do roku 2030, jest rzeczywiście ogromna. Dlatego głównym zadaniem na rok 2024 jest rozwój odpowiednich zasobów do realizacji tych projektów. Życzyłbym sobie, aby działania administracji, inwestorów publicznych były rozsądne, planowane z większym wyprzedzeniem i przejrzystością.

open